poniedziałek, 26 grudnia 2016

Część II. Fourteen: Ktoś tu jest zazdrosny.

>>MUZYKA<<

Z jej gardła wydobywał się drażniący uszy przechodniów pisk, który roznosił się echem po lotnisku w Lublanie. Brunet roześmiany z blondynką rozłożoną na jego rękach przemierzał wnętrze obiektu, pokonując sprintem kolejne metry, aby zdążyć na samolot, do którego odlotu zostało naprawdę niewiele czasu. Tuż za małżeństwem podążał Cene z dwoma walizkami, który także biegł i sapał z tego powodu niesamowicie. Cała ta sytuacja naprawdę musiała wyglądać komicznie, a wszystko to z powodu pomysłowości najstarszego z braci Prevc. Peter postanowił urządzić niespodziankę dla swojej małżonki i zorganizować miesiąc miodowy last minute. Kto tak teraz robi?! Prawdopodobnie nikt, ale Pero musiał być wyjątkowy  i niepowtarzalny. Zdyszany zatrzymał się przed ogromną maszyną spoczywającą przed nim i zameldował się na jej pokładzie, oddychając z ulgą. Rozalia nadal niczego nieświadoma z opaską na oczach oraz korkami w uszach, aby nie usłyszeć bądź nie zobaczyć miejsca w jakie zamierza ją zabrać Peter spoczywała na miękkim fotelu usytuowanym tuż przy oknie. Słoweniec tymczasem przejął od brata bagaże i pożegnał go solidnym, męskim uściskiem, prosząc, aby miał oko na Domena oraz rodziców. Szatyn skinął jedynie głową i obrócił się na pięcie, po czym wyruszył przed siebie, machając jeszcze 24-latkowi na pożegnanie. 
Wieczorek nieco zniecierpliwiona powoli zaczęła się dobierać do opaski, jaką miała przewiązane oczy, jednak Peter w porę opadł na miejsce obok małżonki i rozwiązał supeł apaszki, a także pozbawił ją zatyczek do uszu.Omiotła wzrokiem otoczenie i z zaskoczeniem spostrzegła, iż znajduje się ona w samolocie. Nie pamiętała jednak, aby umawiała się z małżonkiem na jakąkolwiek podróż, a tym bardziej wylot. Lekarka splotła ramiona na piersiach i spojrzała na męża podejrzanie, oczekując wyjaśnień. 

-Skarbie, proszę Cię nie bądź zła.-wypowiedział na wstępie sportowiec, splatając swoją, smukłą dłoń z jej drobną.-Chciałem Ci zrobić niespodziankę. Lecimy do Kubę na nasz miesiąc miodowy.-oświadczył z promiennym uśmiechem.- Calutki tydzień pozbawiony jakichkolwiek zmartwień, tylko dla nas.-ostatnie zdanie wyszeptał wprost do jej ucha.

- I Ci się to udało.-pokręciła z niedowierzaniem głową i ułożyła ją na jego ramieniu.-Dziękuję, Peter.-musnęła ustami jego policzek.-Kocham Cię.-spojrzała głęboko w jego stalowe tęczówki.

-Ja Ciebie też, Rozi.-cmoknął ją w czubek nosa.

Mimowolnie kąciki jej ust wzbiły się na wyżyny, obdarowując Prevca subtelnym, aczkolwiek uroczym uśmiechem. Brunet pogładził kciukiem jej zewnętrzną część dłoni, a jej drobne ciało przebiegł dreszcz, a wewnątrz jej organizmu rozlało się przyjemne ciepło. Odwróciła głowę w kierunku okna i zatopiła wzrok w rozciągającym się pod maszyną krajobrazie, aby ukryć przed Peterem targające nią emocje. W kącikach jej oczu zaszkliły się łzy. Zwyczajnie się wzruszyła. Obawiała się, że po ślubie może zajść w nim zmiana, tymczasem stał się jeszcze piękniejszym człowiekiem. Był w stosunku do niej niesamowicie czuły, troskliwy i opiekuńczy. Na każdym kroku najmniejszymi gestami zapewniał ją o tym ile dla niego znaczy, jak bardzo ją kocha. Do tego wszystkiego jeszcze ta niespodzianka. Nie oczekiwała od niego, aby poświęcał jej więcej czasu. Przygotowania do sezonu zimowego w końcu wkroczyły w decydujący okres i doskonale zadawała sobie sprawę z poziomu wymagań w stosunku co do jej męża. Był najlepszym skoczkiem narciarskim minionego sezonu. Zgarnął wszystko co było możliwe do zdobycia. Oczekiwania wobec zbliżającego się wielkimi krokami Pucharu Świata, a raczej osiąganych w nim wyników, więc rosły, co było całkowicie normalne, patrząc na osiągnięcia Prevca z zeszłego sezonu. Mimo to Peter zdecydował się odłożyć przygotowania na dalszy plan i skupić na Rozalii. Była jego świeżo upieczoną żoną i chciał się w pełni ją rozkoszować, póki jeszcze mógł. 

***

Skoczek uradowany poderwał się z miejsca i przerzucił sobie przez ramię blondynkę, wybiegając z maszyny, gdy ta wylądowała. Rozalia wydzierała się w niebo głosy, ale była też cholernie szczęśliwa. Brunet wypełniony euforią chwycił ją w swe ramiona i okręcił wokół własnej osi. Po raz pierwszy w życiu widziała go zachowującego się tak emocjonalnie. Nie próbował nawet walczyć z kryciem swojej radości. Zawsze to ona była ta wiecznie pobudzona i roztrzepana. W myślach doszła nawet do wniosku, że zaczęła na niego źle wpływać. Po dłuższej chwili w końcu postawił ją na płycie lotniska, a sam wyruszył po walizki. Rozalia chwyciła się pośpiesznie najbliższej ławki i przymknęła powieki. Przez wariację Petera lekko zakręciło jej się w głowie. Uśmiechnięty od ucha do ucha skoczek wskazał jej gestem dłoni kierunek w jakim mają się udać i wraz z bagażami podążał tuż przy jej boku.

Zachwycona stawiała stopy na złocistym piasku, rozkoszując się pięknym krajobrazem rozciągającym się tuż przed nimi. Lazurowe morze oddalone o kilka metrów od nich muskało brzegi plaży, a nad linią wody unosiło się słońce, które oślepiało ich swoim blaskiem. Peter podążał tuż za swoją żoną, obserwując z zadowoleniem jej kołyszące się seksownie na boki biodra osłonięte jedynie błękitnymi dołem od kostiumu kąpielowego. Jak dotychczas zdawał sobie sprawę, że jest to bajka tak teraz stwierdził, że przebywa w niebie. Zsunął z czoła przeciwsłoneczne okulary, aby uchronić oczy przed promykami słońca. Rozalia zatrzymała się w pewnym momencie i rozłożyła ręcznik pod jednym ze znajdujących się na plaży parasoli z bambusa. Brunet stanął naprzeciwko niej i uniósł pytająco jedną brew, wykrzywiając także zabawnie usta. Blondynka roześmiała się głośno, spoglądając na jego twarz i oświadczyła, że musi odpocząć, gdyż droga nieco ją zmęczyła. Prevc prychnął jedynie pod nosem i odwrócił się na pięcie z zamiarem udania się do kuszącej go wody, jednak gdy Rozi schyliła się w celu poprawienia rozmieszczenia ręcznika, on pośpiesznie chwycił ją w pasie i przerzucił sobie przez ramię. Przestraszona pisnęła głośno, jednak po chwili wściekła uderzała w umięśnione plecy skoczka, prosząc aby ją puścił. Peter jednak z łobuzerskim uśmiechem wymalowanym na ustach  nadal biegł w kierunku wody. Stopniowo zagłębiał się coraz bardziej, powoli oswajając swoje ciało z temperaturą żywiołu.

-Peter, błagam Cię no.-jęczała dziewczyna, spoglądając błagalnie na twarz bruneta.

-Rozi to nasz miesiąc miodowy! Trzeba się bawić!-oświadczył roześmiany Prevc.

Zanurzył delikatnie stopy żony w wodzie, a ta pisnęła, gdy poczuła jak jej drobne ciało przebiega zimny dreszcz. Cmoknął ją w czubek nosa, dając jej tym znak, że w nią wierzy i zamoczył ją jeszcze bardziej. Tym razem woda sięgała swoim poziomem aż po jej płaski brzuch. Sportowiec uważnie badał wzrokiem twarz partnerki, oczekując jej reakcji. Lekarka znacznie się skrzywiła, ale tym razem milczała. W końcu się przełamała i poddała żywiołowi, zanurzając się po same piersi. Zarzuciła ręce na szyję Słoweńca, oplatając ją nimi i przyciągnęła go bliżej siebie. Jej błękitne tęczówki spoglądały z radością w szare oczy skoczka, które także wypełnione były euforią. Dostrzegła w nich jednak coś jeszcze. Nutkę pożądania. Doskonale znała ten błysk w jego oczach. Musnęła nieśmiało jego usta, sprawiając, że jego wargi ledwo otarły się o jej. Brunet jednak przejął inicjatywę i złączył ich usta w długim, namiętnym pocałunku. Jego dłonie powędrowały na jej biodra, które miarowo ugniatał. Dziewczyna mruknęła zadowolona i uśmiechnęła się pod nosem, co nie uszło uwadze Petera. Niczego nieświadomi poddali się chwili zapomnienia, a ich poczynaniom przyglądał się jeden z dziennikarzy. Na jego usta wkradł się cwany uśmieszek, a jego palec nacisnął spust migawki. Zadowolony przyglądał się swojemu dziełu i pośpiesznie opuścił to miejsce, aby nie zostać zauważonym przez małżeństwo.
Szeroki uśmiech rozjaśnił twarz 24-latka, kiedy jego wzrok spoczął na ustach blondynki, które przegryzała od dłuższej chwili. Wilgotne, jasne włosy, wbite w dolny płatek wargi zęby, krople wody zdobiące jej szczupłe, seksowne ciało. Prezentowała się w tym wydaniu niezwykle kusząco, a zarazem uroczo. Splótł ze sobą ich dłonie i musnął ustami jej policzek, szepcząc jej wprost do jej ucha, że wygląda naprawdę zjawiskowo. Momentalnie dostrzegł jak jej policzki oblewa sporych rozmiarów rumieniec i jak stara się to ukryć pod kaskadami włosów. Uwielbiał, kiedy się tak zawstydzała. Roześmiał się gardło i stwierdził, że najlepszy okres jego życia dopiero się zaczyna. Dotarli na brzeg i rozeszli się w swoje strony. Brunet powędrował po coś do picia, a dokładniej drinki, a jego małżonka powróciła na ręcznik, aby nieco osuszyć się po szaleństwach w wodzie. Nim zauważył a otrzymał dwa naczynia z wypełniającym je alkoholem i wracał do żony. Przystanął jakby nie dowierzając temu co widział. Wystarczyło, że nie było go przy niej przez jakieś 5 minut, a wokół niej już zdążył się zakręcić jakiś facet. Rozalia jak gdyby nigdy nic toczyła rozmowę z przystojnym blondynem, który popijał drinka ze słomki i bez afiszowania się z tym wpatrywał się w jej biust, który był idealnie wyeksponowany przez górę od bikini. Zacisnął mocniej dłonie na kolorowych szklankach i poczuł jak się w nim gotuje. Serce zdecydowanie szybciej pompowało krew do jego żył, a jego twarz przybrała barwę purpurowej. Jak ten koleś śmiał się tak zachowywać? Jak ona mogła go nie spławić? Wściekły poderwał się z miejsca i ruszył w kierunku tej dwójki. Przystanął tuż przy rozłożonej na ręczniku dziewczynie i posłał jej wymuszony uśmiech, wręczając naczynie, a także uraczył ją spojrzeniem mówiącym "pozbędziesz się jego albo ja to zrobię". Rozalia pokręciła z niedowierzaniem głową i zlekceważyła prośbę, a raczej rozkaz męża.

-Panu już podziękujemy.-Peter wysilił się na opanowany, spokojny ton, co było nie lada wyzwaniem.

Mężczyzna wprost ślinił się na widok piersi jego żony i ani próbował się z tym kryć. Bezczelnie wędrował wzrokiem po ciele lekarki.

-Ale niech pan nie przeszkadza. Nam się tak przyjemnie rozmawia.-odparł blondyn, posyłając Prevcowi życzliwy uśmiech.

-Pomóc Panu opuścić to miejsce czy sam Pan to zrobi?-tym razem głos skoczka zabrzmiał zdecydowanie groźniej.

-Peter, daj spokój.-starała się ostudzić męża Rozalia.

-Kim Pan jest dla tej Pani, że żąda od mnie takich rzeczy?

-Jej mężem.-odrzekł natychmiast podenerwowany sportowiec, wysilając się na delikatny uśmiech.

-Aa...to lepiej już sobie pójdę.-stwierdził mężczyzna i pośpiesznie opuścił dotychczasowe miejsce.

Rozalia spojrzała na Prevca znacząco i chwyciła za słomkę, aby pomieszać swojego drinka. Brunet opadł obok żony i pociągnął łyk napoju, przyglądając się swojej partnerce uważnie. Lekarka skierowała swój wzrok na krajobraz morza i z uśmiechem przyglądała się świetnie bawiącym się ludziom. Sama zdążyła już wyschnąć i planowała niedługo powrócić do wody.

-Wystarczyło, że nie było mnie bodajże pięć minut a wokół Ciebie już zakręcił się facet.- brunet przerwał panującą pomiędzy małżeństwem ciszę.

-Ktoś tu jest zazdrosny.-stwierdziła z tryumfalnym uśmiechem Polka.

-On się ewidentnie ślinił na Twój widok, a do tego gapił Ci się w cycki!-bronił się Słoweniec.

-Peter, uspokój się.-ułożyła dłoń na ramieniu skoczka.-My tylko rozmawialiśmy.

-Nie! Nikt nie będzie się gapił na moją żonę! A jeśli go wolisz to proszę bardzo droga wolna. Tylko nie rozumiem jednego. Po co wyszłaś za mnie za mąż skoro bez skrupułów filtrujesz sobie z jakimś obcym facetem? Z resztą nie ważne. Cześć.-wyrzucił z siebie Prevc.

24-latek poderwał się z miejsca i zirytowany opuścił towarzystwo żony.

-Peter! Wracaj!-wykrzykiwała za nim lekarka.-Nie wygłupiaj się!

Brunet nic sobie nie robił z nawoływań Rozalii i spokojnym krokiem pokonywał kolejne metry, nawet nie odwracając się za siebie. Zdziwiona jego zachowaniem pediatra pośpiesznie zebrała wszystkie rzeczy i pobiegła za nim, chcąc załagodzić sytuację. Kompletnie go nie poznawała. Przecież kochała go ponad życie i on doskonale o tym wiedział, a tymczasem wyskoczył jej z taką awanturą z byle powodu. Okay, może i ten facet bezczelnie gapił się jej w biust, ale doskonale widział, że oni tylko rozmawiali. A to, że była jego żoną nie oznaczało, że nie może sobie porozmawiać już z innym mężczyzną. Zdyszana pokonywała plaże, zbliżając się do sylwetki 24-latka, Peter jednak w porę to zauważył i przyśpieszył, aby zgubić małżonkę. Załamana lekarka bez szans by go dogonić opadła na piasek i wbiła wzrok w fale morza. Nie miała pojęcia co w niego wstąpiła. Była załamana zaistniałą sytuacją. Ten tydzień miał wyglądać zupełnie inaczej, Miał być pełen beztroski, błogości i szaleństw, a nie rozpocząć się od pierwszej, poważnej kłótni małżeńskiej.

***
Długo tułała się kubańskimi ulicami, ale w końcu zdecydowała się stawić w hotelu. Niepewnym krokiem przekroczyła próg do ich wspólnego pokoju i dostrzegła leżącego na łóżku bruneta. Momentalnie zmienił pozycję na siedzącą, a na jego twarz wstąpiła ulga. Obawiał się już, że Rozalii mogło się coś stać. Na szczęście jej późny powrót spowodowany był totalnym chaosem w głowie.Blondynka przykucnęła naprzeciwko skoczka i mimowolnie uniosła kąciki ust ku górze:

-Głuptasie myślisz, że gdybym Cię nie kochała podporządkowałabym Tobie całe swoje życie? Jakbym Cię nie kochała wybrałabym życie przy boku jakiegoś zwyczajnego Polaka czy Słoweńca, a nie takiego pomyleńca, wariata i słodziaka jak Ty. 

-Przepraszam, zrozumiałem swój błąd, ale jak zobaczyłem tego kolesia to się we mnie zagotowało. Jesteś tylko moja i nikt inny nie ma prawa pożerać Cię wzrokiem po za mną.-spojrzał głęboko w jej oczy.

-Jesteś cudowny, Peter.-wypowiedziała z cudownym uśmiechem na ustach, nie tracąc kontraktu wzrokowego.-Nie masz pojęcia jak bardzo wdzięczna Ci jestem, że mnie tutaj zabrałeś. Karaiby to zawsze było jedno z moich marzeń.-pogładziła go zewnętrzną częścią dłoni po policzku.-Kocham Cię.-złożyła subtelny pocałunek na jego ustach.

-Wiem, Cene mi wspomniał kiedyś.-puścił jej oczko.-Ja Ciebie też.-odwzajemnił pieszczotę.

                                                                      ***
Przystanęła przed lustrem i zadowolona skinęła głową, kiedy dostrzegła, że subtelna, błękitna kreacja naprawdę nieźle na niej leży. Poprawiła jeszcze opadające na jej czoło jasne kosmyki i nałożyła na stopy czarne na wysokiej platformie szpilki. Opuściła łazienkę, a gdy przekroczyła próg sypialni do jej narządów słuchowych dotarł gwizd wydobywający się z ust Petera. Roześmiała się głośno i chwyciła ramię nadstawione przez męża, a ten odprowadził ją aż do limuzyny, która była podstawiona pod hotel. Droga minęła im na wspólnej rozmowie. Podobnie z resztą jak i sama kolacja. Konsumowali jedne z popularniejszych potraw kubańskich i jednogłośnie stwierdzili, że ta kuchnia nie jest dla nich, co jednak nie oznacza, że posiłek nie był smaczny. 
Przyssał się zawzięcie do jej kuszącej szyi i nie zamierzał się od niej odrywać. Jego dłonie sunęły po jej nagich udach, wywołując u niej przyjemny dreszczyk nawiedzający jej ciało raz po raz. Jej ręce natomiast spoczęły na jego koszuli, z którą usilnie się siłowała. W końcu jednak zwycięsko zakończyła walkę i mogła w pełni podziwiać nagi tors skoczka. Badała dłońmi każdy jego centymetr, czując znajdujące się pod jej opuszkami palców mięśnie. Za każdym razem doceniała jego pracę na siłowni, którą naprawdę było widać. Patria brzucha najbardziej jej imponowała.Nim spostrzegła, a dłonie Prevca doskonale poradziły sobie z zamkiem od jej sukienki, która opadła na podłogę. Rozpalony do granic możliwości skoczek pożerał wzrokiem idealne proporcje ciała blondynki i uśmiechał się rozanielony. Rozalia oplotła nogami jego pas, a brunet podtrzymywał ją za pośladki, zbliżając się do krawędzi łóżka. Opuścił ja subtelnie na materac, a następnie zawisł nad jej twarzą, wspierając się dłońmi po obu stronach jej głowy. Jego stalowe tęczówki płonęły pożądaniem niczym żywy ogień. Doskonale znała ten wzrok. Uwielbiała, kiedy patrzył na nią w taki sposób. Zachowywał się wtedy niczym wygłodniałe zwierzę, ale ona lubiła, kiedy ją konsumował. Jego aksamitne wargi wreszcie spoczęły na jej spragnionych ustach najpierw muskając je ostrożnie, aby później w pełni rozkoszować się ich słodkich smakiem, Po dłuższej chwili przeniósł się na jej obojczyki, obsypując je milionem pocałunków. Następnie jego wargi zaczęły wędrować po jej płaskim brzuchu, opinającym przez stanik biuście, a także ramionach. Zniecierpliwiona zaczęła toczyć bitwę z paskiem od spodni skoczka. Brunet roześmiał się głośno po kilku minutach bez owocnej walki i pomógł małżonce. Chwilę później sam świetnie poradził sobie z zapięciem od biustonosza i obdarował piersi blondynki toną pocałunków. Nim zauważyli, a ich ciała złączyły się w jedność. Z jej gardła wydobył się głośny jęk, a on starał się go stłumić swoimi ustami. Jego dłonie wciąż badały jej drobne ciało, a spierzchnięte wargi wciąż wyciskały wzajemnie pocałunki. Zdobiła swoimi długimi, krwisto czerwonymi paznokciami jego plecy w coraz to świeższe smugi. Z każdym jego ruchem zalewała ją coraz większa fala rozkoszy.

-Mam piękną żonę.-wyszeptał z uśmiechem brunet, opadając obok małżonki.

-A ja przystojnego męża.-wycisnęła soczystego całusa na jego policzku Rozalia.

Oboje roześmiali się głośno i wpatrywali się w siebie niczym zaczarowani. 

-Kochanie, co powiesz na dziecko?-skoczek oparł głowę na łokciu i spojrzał pytająco na żonę.

-Chciałabym mieć z Tobą dzieci.-odparła zgodnie z prawdą, unosząc kąciki ust ku górze.

-To świetnie! Postarajmy się o nie.

-Ale że niby teraz?-rzuciła zdziwiona.

-Obecnie nie, bo uwierz mi ciężko Cię zadowolić,-zachichotał pod nosem.-Jestem wypompowany.-rozłożył ręce w geście bezradności,

-Ale chcesz już teraz mieć dziecko?

-Poprawka kochanie, za 9 miesięcy,-wypowiedział z szerokim uśmiechem.

-No tak, ale nie chcesz z tym poczekać?

-Po co czekać? Poradzimy sobie. Mamy moją mamę, chłopaków, Twoich rodziców.-kontynuował przekonywanie Pero.

Po godzinnej poważnej rozmowie w końcu odpłynęli do krainy Morfeusza.

                                                 ~*~
Spóźniony prezent świąteczny, ale wreszcie mi się udało skończyć tą 14-tkę. Wybaczcie, że tak długo, ale wczoraj nie czułam się najlepiej, aby zebrać siły i dokończyć ten odcinek, a wcześniej przygotowania do świąt... Ale mam też dobrą nowinę ^^ Ten rozdział pisany jest z mojego nowego sprzętu :3 Nie wiem czy zasłużyłam, ale otrzymałam pod choinkę laptopa. Własny laptop, kumacie? :D Nareszcie <333 Tak, więc może jak bd czas i Wi-Fi internackie uraczy mnie swoją obecnością to może rozdziały będą częściej :D Jak myślicie kto sięgnie po zwycięstwo w TCS? ;) Ja szczerze powiedziawszy nie wiem, ale trzymam kciuki jak zawsze za braci Prevc oraz Kamila i spółkę :D Całuję i do zobaczenia może niebawem ;*

6 komentarzy:

  1. Odświeżam sobie tak spis opowiadań, które czytam i widzę, że dodałaś nowy rozdział. Od razu uśmiech wkradł się na moje usta. Tak fajnie się czyta kiedy wszystko dobrze się układa. Peter jaki zazdrośnik. Nie spodziewałam się tego po nim. Czekam na kolejny z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wywołałam uśmiech na Twojej twarzy ;)
      Ciesz się tym póki możesz ^^
      Pero lubi zaskakiwać xD
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Chcę na wakacje!!! Rozdział jest cudny, zresztą jak każdy twój😊 Uwielbiam takie prezenty. Nawet się nie waż coś zepsuć. Ten nasz Peter niezły zazdrośnik ale co się dziwić, w końcu Polki są najpiękniejsze. Buziaki i do następnego 😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrzymasz jeszcze :D
      Kiedyś w końcu nadejdzie ten moment Kochana ;) Będą jeszcze chwilę grozy :D
      Polishgirls *.*
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Taki zazdrosny Pero jest wkurzający, ale i słodki 😍 Co on ze mną robi? 😂 Rozalia będzie miała ciekawie, oj ciekawie. Zastanawiam się tylko czy pociągniesz temat tych zdjęć. Może być ciekawie 😏

    Jako, że już po świętach to pijanego Sylwestra 😏😏.

    Ret

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam dokładnie tak samo odnośnie Pero ^^
      Się zobaczy ;)
      Hahaha dzięki i wzajemnie :D
      pozdrawiam ;*

      Usuń