poniedziałek, 5 grudnia 2016

Część II. Twelve: Chyba mamy kandydata do zdrady numer jeden!

Roześmiani wsłuchiwali się w dźwięk klaksonów rozbrzmiewających po wiślańskich ulicach, za które odpowiadali podążający za nimi goście. Wpatrywali się w siebie nawzajem niczym zaczarowani, co jakiś czas, skradając sobie nawzajem przelotne pocałunki. Rozalia przymknęła powieki, a jej głowa spoczęła na ramieniu świeżo upieczonego małżonka. Peter nachylił się nad jej subtelną, promienną twarz i musnął wargami jej skroń. Kompletnie nie docierało do niego, że to wszystko naprawdę ma miejsce. Miał przy swoim boku coś zdecydowanie cenniejszego niż Kryształową Kulę wywalczoną w minionym, zimowym sezonie. Miał nadzieję, że kolejny przy wsparciu Polki będzie jeszcze bardziej bajeczny. Kąciki ust blondynki powędrowały ku górze, kiedy pozwoliła się ona unieść swoim powiekom i ujrzała nad sobą radosne iskierki mieniące się w stalowych tęczówkach skoczka. Ujęła jego twarz w swe drobne dłonie i przyciągnęła do siebie, pocierając kciukami po jego kościach policzkowych. To wszystko było takie cudowne. W końcu ich usta zetknęły się ze sobą, a języki podjęły walkę o dominację, którą jak zawsze wywalczył brunet. Ich pierwszy, namiętny, czuły pocałunek jako małżeństwo. Zdyszani oderwali się od siebie, ale oparli się o siebie czołami. Peter uśmiechnął się subtelnie i cmoknął żonę w czubek nosa. W tym samym momencie samochód się zatrzymał, a ich oczom ukazał się potężnych rozmiarów budynek. Jako pierwszy wnętrze pojazdu pary młodej opuścił pan Prevc, który jak przystało na prawdziwego dżentelmena chwycił za klamkę drzwi od strony małżonki i otworzył je przed nią, podając jej swoją, smukłą dłoń. Splotła ich palce ze sobą i ruszyła wraz z brunetem w kierunku wejścia do domu weselnego. Obsługa zgodnie ze zwyczajem wręczyła małżeństwu kieliszki, które para wyrzuciła za siebie, o czym świadczył huk tłuczonego szkła. Para młoda szeroko uśmiechnięta przekroczyła próg lokalu i zajęła swoje miejsca, jednak nie było im dane długo odpocząć po krótkiej podróży z kościoła do lokalu. 

-No wznieśmy toast za naszych nowożeńców!-ogłosił Kranjec.

Tak oto w dłonie wszystkich zebranych w sali powędrowały kieliszki, których stukanie rozniosło się po wnętrzu pomieszczenia. Rozalia na jednym wdechu wlała w siebie zawartość naczynia, krzywiąc się przy tym delikatnie i teraz z zainteresowaniem przyglądała się konsumowaniu alkoholu przez jej męża. Zachichotała cicho, kiedy Peter pochłonął przeźroczystą ciecz i na jego twarz wstąpił zabawnie wyglądający grymas. 

-Gorzko, gorzko!-zażądali w swoim ojczystym języku rodacy Rozalki. 

Blondynka omiotła wzrokiem zebranych gości i odnalazła wśród nich wydzierających się niemiłosiernie Polaków z Piotrkiem Żyłą na czele. Roześmiała się głośno i pokręciła głową z niedowierzaniem. Nim jednak zdążyła się odwrócić w kierunku Słoweńca on wpił się żarłocznie w jej kuszące usta. Jego aksamitne wargi spragnione chłonęły jej słodkie usta, miażdżąc je solidnie. W pewnym momencie zabrakło jej tchu i momentalnie odskoczyła od skoczka. Zaczerpnęła głęboki oddech i spojrzała na wszystkich obecnych z nimi w tym ważnym dla nich dniu. Goście z podziwem kiwali głowami i klaskami w dłonie, obserwując sporego rozmiaru rumieńce oblewające policzki blondynki a także zmieszanie malujące się na twarzy 24-latka. 

***

Po posileniu się obiadem nadszedł wreszcie czas na pierwszy taniec młodej pary. Robert z pomocą Cene zaciągnęli na parkiet młode małżeństwo, a Domen wysłany przez starszego brata poprosił zespół o przygotowanie się do pierwszego kawałku. Peter nieśmiało wyciągnął dłoń w kierunku Rozalii, a ta chwyciła go za nią i złączyła ich palce. Momentalnie na jej usta wkradł się nikły uśmiech, gdy z gardła wokalisty wydobyły się pierwsze słowa doskonale znanej jej piosenki. Ubóstwiała ją ponad życie.

-Staje nagle w miejscu świat
Gwiazdy tańczą wokół nas
Kiedy ty, kiedy ja, kiedy my
Oprócz nas już nikt
Z tobą świat zyskuje treść
Z tobą wiem że mogę biec
Nawet gdy brak już sił
Wszystko nic, byle z tobą być...-zanuciła pod nosem.

Peter obdarował ją serdecznym, ciepłym uśmiech i okręcił ją wokół własnej osi. Śnieżnobiała suknia delikatnie powiewała pod wpływem jej ruchów, a jasne, polokowane kosmyki opadały na jej plecy, podskakując na nich delikatnie z każdym jej drgnięciem. Jej błękitne oczy śmiały się radośnie do spoczywającego przed nią bruneta, który obracał ją zwinnie w swoich ramionach. Peter także tryskał szczęściem i spełnieniem. Wystarczyło spojrzeć tylko na jego promienną z taką dużą siłą jak nigdy twarz. Pomarszczona skóra zgromadzona wokół oczu wywołała szerokich rozmiarów uśmiechem była na to niezbitym dowodem. Gdy piosenka dobiegała już końca utonęła w jego ramionach i kołysała się powoli.

-Dziękuję.-wyszeptała wprost do jego ucha.

-Ale to nie ja wybierałem piosenkę.-rzucił roześmiany.-Choć muszę przyznać, że jest świetna.-puścił jej oczko.

-W takim razie muszę podziękować komu innemu, ale fakt, że świetnie spisałeś się na parkiecie, więc Tobie także należą się podziękowania.-musnęła ustami jego policzek.-Uwielbiam ją.

-Wiem, skarbie, wiem.-skinął głową.-Nie raz słyszę jak bosko śpiewasz sobie ją pod prysznicem.-poruszył znacząco brwiami. -Byłaś cudowna.-cmoknął ją w usta.

Rozalia pokręciła z niedowierzaniem głową i udała się na poszukiwanie chłopaków. Miała już podejrzenia co do pomysłodawcy utworu wybranego do ich pierwszego tańca. Uradowana klasnęła w dłonie, kiedy jej oczom ukazała się sylwetka szatyna. Zamknęła 21-latka w swoich objęciach i bez słowa trwała z nim w uścisku przez dłuższą chwilę. Jakie było jej zdziwienie, gdy okazało się, że za oprawę muzyczną tym razem odpowiedzialny był najmłodszy z klanu skoczków. Opuściła przyjaciela i przy jednym ze stolików odnalazła bruneta. Nastolatek wpatrywał się skupiony w jakiś punkt przed sobą i nawet nie zauważył, kiedy obok niego opadła panna młoda. Dopiero, gdy poczuł ciepło jej ciała otulające jego smukłe ciałko powrócił na ziemię i uśmiechnął się rozkosznie.

-Jak słodko i rodzinnie.-skwitował z uśmiechem  Lanisek.-Chyba mamy kandydata do zdrady numer jeden.

-Anze, Ty już wstawiony?-zdziwiła się blondynka.

-Ależ skąd!-odparł natychmiast Słoweniec.

-Bez urazy, ale Ci chyba coś na mózg odjebuje.-stwierdziła poważnie Rozalia, jednak po chwili nie wytrzymała i parsknęła głośnym śmiechem.

Domen spojrzał na nią z przerażeniem, ale także po chwili dał upust swojemu rozbawieniu tą sytuacją. Anze machnął na nich jedynie ręką, mrucząc coś pod nosem, że nie rozumieją jego stylu życia i powędrował gdzieś. Rozalia w końcu uwolniła brata swojego męża z objęć i pozostawiła mokry, krwistoczerwony ślad na jego policzku.

-Za co to?-zdziwił się 17-latek.

-Za tą cudowną piosenkę na początek.-odpowiedziała niemal natychmiast blondynka.-Dziękuję.

-To ja Tobie dziękuję.

-Mnie? Za co?-zdezorientowana zmarszczyła brwi.

-Za to, że wyszłaś za mojego brata, za to, że uczyniłaś go szczęśliwym bardziej niż ten kawał szkła zdobiący jego szafkę. Wiem przecież, że po takich przeżyciach jakie Ci zaserwowałem mogłaś się już nigdy nie przełamać do bliskości, zamknąć w sobie, zranić go. Przepraszam Cię. Nigdy bym Cię nie skrzywdził.

-Domen, daj spokój. Nie wracajmy do tego.-machnęła dłonią.-Było, minęło.-jej cudowny uśmiech sprawił, że jego serce zdecydowanie przyśpieszyło. -Chodź.-wyciągnęła dłoń w jego kierunku.

Brunet spojrzał na nią zdziwiony, ale złapał jej rękę i powędrował wraz z nią na parkiet. Zespół wykonywał własnie jeden ze skocznych kawałków, który idealnie im się wpasował. Obawiała się, że polskie disco polo nie każdemu może się spodobać, ale sądząc po wypełnieniu pomieszczenia przeznaczonego dla tańców raczej nikt nie miał z tym problemów. Sama dawała się okręcać Domenowi wokół własnej osi, świetnie się przy tym bawiąc. Młody Prevc próbował nawet łamaną polszczyzną naśladować wykonawce utworu, jednak wychodziło mu to dość nieudolnie, a przy tym zabawnie. Humor panny młodej był więc podtrzymywany na bardzo wysokim poziomie.

-Impra jest tu, a ludzi w pizdu!-zawył przeciągle nieco pijany już Piotrek.

Goście momentalnie skierowali swojego spojrzenia na sylwetkę Polaka i w tym samym momencie wybuchli głośnym śmiechem. Rozalia pokręciła z niedowierzaniem głową i kiwnęła nią porozumiewawczo do męża, aby pomógł jej się uporać z nieco wstawionym rodakiem. Chwycili go pod pachy i posadzili przy jednym ze stolików. Chwilę później obok pojawiła się Justyna, która udała się tylko na sekundkę do łazienki. Para młoda w swoim towarzystwie wróciła na parkiet, gdzie otańczyła do kilku szybszych kawałków. Później jednak panna Prevc przejęła na chwilkę mikrofon od wokalisty i zadedykowała pewien utwór swojemu mężowi. Na wielkim wyświetlaczu umieszczonym tuż nad drzwiami zostały ukazane ich wspólne zdjęcia, a z głośników popłynęły wolne rytmy "Everytime we touch". Peter ujął Rozalie w pasie i kołysał się powoli do melodii, wpatrując się skupiony w ekran. W oczach obojgu zaszkliły się łzy, kiedy na plazmie ukazał się ich pierwszy pocałunek, gdzie ręce obojgu spoczywali na Kryształowej Kuli. Żarłocznie wpił się wtedy w jej wargi, bojąc się, że mu ucieknie, a ona oplotła go nogami w pasie i była podtrzymywana tylko jedną jego ręką. Autorem fotografii był Cene. W tym momencie była mu za to niezmiernie wdzięczna. Do dziś pamiętała słowa swojego przyjaciela wypowiedziane zaraz po tym jak wraz z resztą rodziny przyłapano ich na gorącym uczynku. "No to witamy w rodzinie, pani Prevc" padło wtedy z jego ust. Samotna łza spłynęła po policzku panny młodej. Goście wydali z siebie głośne, przeciągłe "oo" a Rozi z Peterem spojrzeli na siebie znacząco. Setki zdjęć, setki chwil, setki powracających wspomnień powracających niczym bumerang.

***

-Hello! It's me! Weź kurwa otwieraj te drzwi, bo jak pierdolnę to wykręci Ci mordę!-wydzierał się Jaka uderzający dłonią w kabinę.

Z za niej dało się słyszeć niezbyt przyjemne dla uszu odgłosy. Już dobre kilkanaście minut blokował ją Anze, który zdecydowanie przesadził z ilością zażytych procentów. W  końcu jednak Hvala doczekał się swojej kolei. Było już dość późno i zbliżały się oczepiny. Dlatego też chłopaki czym prędzej opuścili łazienkę i zjawili się na parkiecie. Rozalia z szerokim uśmiechem usadowiła się na środku pomieszczenia i przechwyciła od Kariny welon. Zespół wprowadził piosenkę, a blondynka wymachiwała dłonią na lewo i prawo w rytm utworu. Wokół natomiast okrążały ją starsze czy też młodsze koleżanki, czając się na element garderoby pani Prevc. Peter natomiast nonszalancko opierał się o framugę drzwi i przyglądał wszystkiemu uważnie, co jakiś czas parskając śmiechem na widok zmagań dziewczyn. Lekarka wyrzuciła za sobie welon i odwróciła głowę do tyłu, aby zobaczyć kto go zgarnął. Klasnęła w dłonie uradowana, gdy zauważyła, że zdobywczynią okazała się Agnieszka. Maciek parsknął głośnym śmiechem na widok swojej dziewczyny z welonem w rękach i przejął go od niej, upinając go jej na samym czubku głowy. Rozalia uśmiechnęła się do brunetki przyjaźnie i ukazała dwa uniesione kciuki w górę. Prevc poprawił sobie koszulę, rozpinając dwa guziki na jej początku, gdyż zrobiło mu się trochę duszno i zameldował się obok żony. Skradł z jej ust słodkiego całusa i zaczął wymachiwać muszką na boki. Pediatra zakryła mu oczy dłońmi i przyglądała się temu z uśmiechem. W końcu muzyka ucichła, a muszka powędrowała ku górze. Peter przytulił się do pleców Rozalii i ze śmiechem spoglądał na Jurija, który miętolił w swojej ręce jego część garderoby. Uwiązał mu ją na szyi i odsunął się na bok robiąc miejsce Agnieszce i koledze z kadry. Kapela tym razem zaszalała z piosenką i wykonała Audi w LPG. Słoweniec sprytnie zaczął udawać, że prowadzi pościg za Lewkowicz, a Polka skutecznie starała mu się uciec. Śmiechu było przy tym co nie miara. W końcu jednak ją dogonił i zatańczył z nią symboliczny taniec.

Rozalia z szerokim uśmiechem na ustach opadła na krzesło znajdujące się za plecami Petera i odebrała od Ewy Stoch dwie kartki z napisami wykonanymi wielką czcionką "On" i "Ja". Blondynka wręczyła je także brunetowi i wskoczyła na scenę, przejmując mikrofon. Wytłumaczyła zasady gry i wyjęła pierwszą kopertę.

-Kto częściej pierdzi na głos?-rzuciła roześmiana.

Lekarka uniosła kawałek papieru z napisem "On", natomiast Peter wzniósł kartkę z napisem "Ona". Goście parsknęli głośnym śmiechem, a para młoda zmierzyła się morderczym wzrokiem. Przy kolejnych pytaniach także nie brakowało śmiechu oraz dobrej zabawy.

Zmęczona przyłożyła głowę do jego klatki piersiowej, a on uśmiechnął się nikle, próbując nogą otworzyć do pokoju hotelowego. Dumny z siebie przekroczył próg pomieszczenia, wnosząc ją do środka. Blondynka roześmiała się wesoło i jęknęła cicho, kiedy została zrzucona niczym zbędny balast na miękki materac wielkiego, małżeńskiego łóżka. Bała się co Peter zrobi z nią dzisiejszej nocy. Trzymała go naprawdę długo bez miłosnych uniesień. Teraz to wszystko się skumulowało i zaatakuje zapewne z podwojoną siłą. Przełknęła głośno ślinę i obserwowała czujnie każdy ruch skoczka.

-Peter... Jestem padnięta...-jęczała błagalnie.

-To nasza noc poślubna. Nawet nie myśl o wymigiwaniu się.-wymruczał wprost do jej ucha, muskając językiem jego koniuszek.

~*~
Chyba niespecjalnie się spisałam z tym weselem, ale chyba najgorzej nie jest ;) Trochę mało humoru, ale jeszcze do końca tej historii trochę jest, więc chyba go jeszcze nie zabraknie ^^ Jestem pozytywnie zaskoczona rezultatami naszych skoczków w tegorocznej edycji Pucharu Świata ;3 Nie pamiętam kiedy zaliczyliśmy tak udany początek :D Zdecydowanie mniej pozytywnie jestem zaskoczona dyspozycją Petera :/ Natomiast Domen szaleje :D Przepraszam, że tak późno, ale w sobotę miałam 18-tkę i nie było czasu siąść i czegoś nabazgrać :( Po raz pierwszy przybywam do was jako dorosła ^^ Całuję i do następnego ;*

1 komentarz:

  1. Po pierwsze sto lat kochana, po drugie zdrowia bo jak ono będzie to wszystko inne na pewno się ułoży. Co do rozdziału to jak zwykle genialny. Rozalia już Panią Prevc. Cieszę się, że im się udało. Pozdrawiam i życzę dużo weny 😙

    OdpowiedzUsuń