piątek, 27 maja 2016

Four: Tańczysz gorzej niż moja osiemdziesięcioletnia babcia.

Z szerokim uśmiechem na ustach stanęła przed lustrem, przyglądając się swojemu odbiciu. Czerwona kreacja sięgającą jej do połowy ud doskonale podkreślała jej szczupłą sylwetkę, ukazując także jej kobiece atuty. Wsunęła na nogi szpilki w tym samym kolorze oraz poprawiła usta czerwono-krwistą szminką.W ekspresowym tempie pokonała schody, po czym narzuciła na siebie skórzaną czarną kurtkę, która doskonale dopełniała jej stylizację i oczekiwała przybycia przyjaciółki. Kilkanaście minut później po jej mieszkaniu rozległa się doskonale znana jej melodyjka. Pośpiesznie zerwała się z sofy i podreptała w kierunku drzwi. Zamaszystym ruchem pociągnęła za klamkę i ujrzała przed sobą roześmianą twarz brunetki. Kąciki jej ust momentalnie wzbiły się na wyżyny, a jej wzrok momentalnie wylądował na jej dłoni, na której to widniał mieniący się w świetle księżyca pierścionek. 

-Jaja sobie robisz!? Zaręczyłaś się z Konradem i nic mi nie powiedziałaś?!-wykrzyknęła rozemocjonowana lekarka.

-Też mi Cię miło widzieć.-zaśmiała się Karina.-Nie było kiedy. Zbieraj się mała, bo czeka nas szalona noc!

-Zabiję Cię kiedyś!-odparła jej roześmiana blondynka.

Rozalia chwyciła w dłoń czerwoną kopertówkę i opuściła dom. W towarzystwie Wójcik wsiadła do taksówki i umiejscowiła swój wzrok w rozciągającymi się za oknem widokami. Nim zauważyła a jej towarzyszka wręczyła kierowcy należną kwotę i pociągnęła ją w kierunku wejścia do lokalu. Przy boku brunetki przekroczyła próg budynku, krzywiąc się delikatnie na zapach dymu papierosowego. Nie cierpiała papierosów i nie rozumiała ludzi, którzy świadomie próbowali tego świństwa, by potem się od tego uzależnić. To tylko szkodziło ich zdrowiu. Przedzierała się przez tłum ludzi, próbując dopchać się do baru. Po dłuższej chwili w końcu tam dotarła i opadła na jedno z wysokich krzeseł, przyglądając się z szerokim uśmiechem młodemu, atrakcyjnemu barmanowi. 

-Coś podać? -zwrócił się do niej wysoki blondyn.

-Hmm.. Może mi Pan coś poleci, bo wcześniej tutaj niestety nie bywałam i nie znam się na waszych specyfikach.-zachichotała. 

-Nebeški zemljišča* warta uwagi.-puścił jej oczko.

-W takim razie poproszę dwa razy.-posłała mu subtelny uśmiech.

Chwilę później sączyła już drinka, miażdżąc zębami słomkę. Nie miała pojęcia, że jej poczynania śledzi jeden z mężczyzn. Brunet ze skupieniem wpatrywał się w jej szczupłą sylwetkę i był pewien, że gdzieś już ją widział. Zrezygnowany wzruszył jednak ramionami i sięgnął po szklankę wypełnioną sokiem pomarańczowym, po czym upił spory łyk. W tym momencie dziewczyna odwróciła twarz w jego stronę, a on momentalnie rozpoznał jej osobę. Przecież to lekarka, która zajęła się nogą jego brata. Cene przyłożył sobie dość solidnego face palma i zaśmiał się pod nosem. 

-Skoro Domen i Peter chodzą tacy uhasani jej osobą, to może ja też spróbuję ją poznać? Hmmm...Czemu nie? - zastanawiał się głośno, mamrocząc pod nosem. 

W końcu poderwał się z miejsca i szybkim krokiem ruszył w jej kierunku. Przysiadł się na miejsce obok i oparł głowę na ręce, szczerząc się niczym potencjalny gwałciciel. Wieczorek odwróciła się w jego stronę i uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Dlaczego lgną do niej tacy popaprańcy jak raz na jakiś czas znajdzie chwilę by wypaść do klubu? 

-A Ty co się tak szczerzysz co? Milion dolców zobaczyłeś? -rzuciła w jego stronę. 

-To Ty zajmowałaś się Peterem w szpitalu? -odpowiedział pytaniem na pytanie.

-Zależy o jakiego Petera pytasz, bo sporo takich zarejestrowanych w naszym szpitalu.-wystawiła mu język.

-Prevca. Jestem jego bratem. Cene.-wyciągnął dłoń w jej stronę.

-Rozalia.-uścisnęła ją.-No to znam już cały trójkącik.-zachichotała.-Jakim cudem mnie rozpoznałeś? 

-Nie rozpoznałem.-zaśmiał się.-Dopiero jak odwróciłaś głowę w moim kierunku skojarzyłem, że gdzieś Cię już widziałem i przypomniałem sobie, że byłaś wtedy w sali Petera. 

Dziewczyna skinęła głową i podsunęła pod nos skoczka kolorowe naczynie, puszczając mu oczko. Prevc uniósł pytająco jedną z brwi, a blondynka wyjaśniła mu, że ów napój przeznaczony był dla jej przyjaciółki, ale kiedy ta się do tego czasu nie zjawiła postanowiła przekazać specyfik baru w jego ręce. Sportowiec przez chwilę zastanawiał się, czy aby na pewno może skusić się na odrobinę alkoholu, ale po chwili stwierdził, że raz się żyję i wzniósł toast za zdrowie brata wraz z lekarką. Chwilę później zawartość szklanki została przez niego całkowicie pochłonięta. Skrzywił się delikatnie na posmak wódki. Nim się zorientował a Wieczorek pociągnęła go w stronę parkietu. Nie protestował, gdyż ciekawy był jej umiejętności tanecznych. Blondynka zaczęła poruszać się delikatnie do pierwszych rytmów "On The Floor", a on po dłuższej chwili także poddał się mocy muzyki.

-Cene serio? Tańczysz gorzej niż moja osiemdziesięcioletnia babcia.-zachichotała wprost do jego ucha.-Wyluzuj!

Brunet spojrzał na nią z oburzeniem i prychnął pod nosem. Ujął jej drobną dłoń w swoją smukłą i zaczął okręcać wokół własnej osi. Jej jasne kosmyki wirowały wraz z każdym jej ruchem, aby po chwili opaść na nagie plecy. A do jego nozdrzy przedostał się jej słodki zapach. Na jego usta wpłynął subtelny uśmiech. Rozalia wydawała się być pełną optymizmu i humoru kobietą. Z czasem ich ruchy stały się bardziej pewniejsze. Jego ręce sunęły po jej talii w górę i dół, a ona ocierałam się biodrami zmysłowo o jego uda, posyłając mu przy tym zadziorny uśmiech. Musiała przyznać, że ze wszystkich braci Cene najbardziej przypadł jej do gustu. Miał w sobie coś, co pozwalało jej na świetne dogadywanie z nim. Podczas sporej ilości tańców dużo rozmawiali, chcąc dowiedzieć się czegoś o sobie. Spragniona chwyciła młodego Prevca za nadgarstek i pociągnęła w kierunku baru. On jednak wyrwał się z jej uścisku i zaproponował, aby usiadła w jego loży, a on załatwi napoje. Rozi energicznie przystanęła na propozycję chłopaka i już po chwili opadła na miękką sofę, przymykając powieki. Te szaleństwa ze średnim z braci Prevc naprawdę ją wymęczyły.Jakie było jej zdziwienie, kiedy poczuła jak mebel ugina się pod czymś ciężarem, a gdy otworzyła oczy nie ujrzała przed sobą twarzy Cene. 

-Domen?! Co Ty tutaj robisz?! Nie miałeś przypadkiem leżeć w łóżku?!-naskoczyła na niego lekarka, przyglądając mu się uważnie.

-Rozalia?!-odwrócił głowę w jej stronę.-Cześć!-posłał jej uroczy uśmiech.-A bo wiesz poczułem się lepiej, a właściwie jestem już zdrowy i wypadłem z Cene na imprezę.-podrapał się nerwowo po głowie, co też zauważyła Wieczorek.

-Powiedz mi jeszcze, że wypiłeś coś to Cię zamorduję!-zirytowała się blondynka.

-Tak z dwa drinki.Tylko błagam Cię. Nie bij!-uniósł ręce w geście obrony.

-Cholera! Domen! Przecież przepisałam Ci antybiotyk! Nie można spożywać alkoholu, gdy zażywa się leki!-kobieta dała upust swoim emocjom. 

Co za nieodpowiedzialny dupek! Jej krwiobieg zdecydowanie zwiększył intensywność. Poczuła jak jej ciało wypełnia nieprzyjemne ciepło. Zlekceważyła ciekawskie spojrzenia utkwione w jej sylwetce. Prawdopodobnie jej wrzaski słychać było do sąsiedniej kamienicy, ale miała to gdzieś. Była zbyt zdenerwowana, aby się teraz tym przejmować. Przecież jakby temu palantowi się coś stało to matka braci obarczyła by winą ją i wpadła do jej domu, urządzając jej piekielną awanturę. Jej rozmyślenia przerwało pojawienie się Kariny. Brunetka zmartwiona opadła obok przyjaciółki, szepcząc jej na ucho, aby ta wzięła kilka głębokich oddechów. Lekarka posłusznie to uczyniła, ale nie za wiele jej pomogło jej to w poprawie samopoczucia.Chwilę później uradowany Cene postawił na stole napoje, a kiedy chciał wręczyć jeden z nich Wieczorek zauważył jej twarz, która znacznie zbledła. 

-Co jej jest? Może przejdziemy się przewietrzyć. Tutaj jest zbyt parno.-zauważył starszy z Prevców. 

-Rozalia, ja przepraszam. Nie chciałem Cię zdenerwować.-wypowiedział skruszony Domen. 

-Ty się już lepiej przymknij.-warknęła.-Karina idź po moją kurtkę, a Ty Cene chodź ze mną na dwór.

Z pomocą skoczka wstała z kanapy i przełożyła dłoń na jego kark, starając się powoli iść w kierunku wyjścia. Po krótkiej chwili opuściła lokal i powędrowała wraz z brunetem w kierunku niedaleko znajdującej się ławki. Opadła na nią i pochyliła się lekko do przodu, zaczerpując sporą ilość powietrza do swoich płuc. Nagle poczuła jak otula ją ciepło. Wójcik właśnie narzuciła na jej ramiona skórzaną kurtkę. Rozalia posłała jej wdzięczny uśmiech i wypuściła powietrze ze świstem. Czuła się już o wiele lepiej. 

-Mogę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?-odezwał się niepewnie chłopak, przyglądający się tej sytuacji.

-Ja mam mu powiedzieć czy Ty to zrobisz?-zwróciła się do blondynki Karina, a kiedy ta kiwnęła głową dziewczyna kontynuowała.-Otóż Rozalia od małego ma drobne problemy z sercem. Nie może się za bardzo denerwować, bo takie są tego skutki jak widzisz. Twój brat musiał ją nieźle wkurwić, że tak powiem.

-Wiedzą o tym nieliczne osoby, Ci, którym naprawdę ufam.-spojrzała na niego Wieczorek.-Proszę Cię, więc abyś zachował to dla siebie. Jesteś naprawdę fajnym chłopakiem i pewnie uznasz mnie za wariatkę, ale chce abyś został moim przyjacielem.-wykrzywiła usta w subtelnym uśmiechu.

-Mówisz poważnie?!-zdziwił się, a Rozi zaśmiała się pod nosem.-To co? Przyjaciele na zawsze? -wyciągnął w jej kierunku pięść.

-Przyjaciele na zawsze.-wyszeptała i przybiła mu żółwika.-Wracajmy. Już mi lepiej.-poderwała się z  miejsca, ale odbyło się to zbyt gwałtownie i chwilę później tonęła w ramionach Cene.-Nic mi nie jest, naprawdę. To tylko zbyt gwałtowne było.-uśmiechnęła się słodko. 

*ziemski raj, nazwa drinka wymyślona przez mnie ^^

                                                  ~*~
Takim oto cudem nasza Wieczorek wpadła na trzeciego z świętej trójcy, Cene ^^ Na światło dzienne wyszyły jej drobne, a może wcale nie tak drobne problemy ze zdrowiem. Co sądzicie o zachowaniu Domena? Przesadził czy może to Rozalka za bardzo się uniosła? ;) Koniecznie czekam na wasze opinie w komentarzach i proszę w nich o stałą aktywność :3 Tym więcej komentarzy tym szybciej rozdział ^^ Całuję i do zobaczenia! :* 
PS: Zajrzyj także na Jak Wenus i Mars. Jesteśmy z innych gwiazd. 



4 komentarze:

  1. Jak ja bym chciała poznać ich świętą trójcę :3
    Świetny rozdział. Mam nadzieję, że te drobne albo nie tak drobne problemy ze zdrowiem nie zaszkodzą Rozalii. Nie wiem czemu, ale ja na jej miejscu wybrałabym szalonego Petera, który uwielbia się zagalopować :D
    Ps. Czemu nie mogę odczytać twoich odpowiedzi? Pojawia się tylko białe tło i nic więcej.
    Życzę weny, zapraszam do siebie i liczę na Twoją szczerą opinię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tylko Twoje marzenie, uwierz mi ;D
      Jeszcze poznasz go z nieco innej strony zobaczysz ^^
      Musisz sobie podświetlać, bo coś zrobiłam w ustawieniach i nw jak to wyeliminować :/
      Dzięki za wizytę i pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Rozdział jak zawsze fenomenalny :) Najpierw jeden potem drugi a teraz jeszcze trzeci. Oj Rozalia będzie mieć trudny wybór. To się nam Rozalka zdenerwowała ale nie dziwię się jej. Pozdrawiam :)
    P.s. Czekam na szybko dodany kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trójkącik nie do przebicia, nieprawdaż? ^^
      Ja tam bym Domenowi strzeliła plaskacza :D
      Dzięki i pozdrawiam ;*

      Usuń