Przemierzała właśnie szpitalny korytarz w poszukiwaniu Anny, której miała udzielić ostatnich wskazówek na temat jednej z pacjentek, gdy jej błękitne tęczówki natrafiły na znajomą, smukłą sylwetkę. Kąciki jej ust nieznacznie zastygły kilka sekund na wzniesieniu. Brunet pomachał w jej stronę, aby podkreślić swoją obecną i momentalnie poderwał się z miejsca, drepcząc w jej kierunku. Lekarka musnęła ustami jego policzek, a skoczek zamknął ją w swoich ramionach. Pod szarą bluzą z Adidasa kryło się niesamowicie chude cało. Pokręciła z dezaprobatą głową, wbijając palec wskazujący pomiędzy żebra chłopaka, narzekając na brak u niego tkanki tłuszczowej. Cene pokręcił ze śmiechem głową i zapewnił ją, że rodzicielka dba o to by nie chodził niedożywiony. Tak bardzo cieszył się, że wreszcie było mu dane ją spotkać. Może nie w wyśmienitych ku temu okolicznościach, ale lepsze to niż nic. Nie widzieli się od ponad tygodnia. Jemu w kość dawało użeranie się z matematyką i fizyką, a blondynka zmagała się z chorobami dzieciaków, a że jesień była okresem, gdzie łatwo było się przeziębić czy zachorować to sprawy jej nie ułatwiała. Wieczorek w końcu przeprosiła średniego z braci Prevc i udała się na dalsze łowy Kamińskiej. Brunet tymczasem przechadzał się po parterze, przyglądając się z przerażeniem wychudzonym, bladym jak ściana twarzom pacjentów. Szpital. To miejsce zdecydowanie go przerażało. Nie mógł by tutaj spędzić choćby kilku godzin, a co dopiero wysiedzieć w pozbawionej kolorów sali tygodnia. Najbardziej serce mu się krajało, gdy spotykał na swojej drodze pozbawione włosów małe niczemu niewinne dusze, o czym świadczyły głowy zakryte chustami w różnorakich wzorach. Jego humor natychmiast uległ pogorszeniu. Z ust zniknął subtelny uśmiech, robiąc miejsce grymasowi bólu. Z refleksji wybawił go ciepły głos blondynki, która stała przed nim już w stroju codziennym pozbawiona białego kitla i stetoskopu na szyi.
-To jaki jest właściwie powód Twojej wizyty tutaj?-wypowiedziała, spoglądając na jego dzieciną twarz.
Chyba cała trójka braci prezentowała się na znacznie młodszych niż wiek jaki widniał w różnorakich formalnościach. Dziecince rysy twarzy bruneta złagodniały, a na jego usta ponownie wkradł się promienny uśmiech. Rozalia mimowolnie także pozwoliła unieść się swoim kącikom ust i wyprzedziła skoczka, zatapiając swoje dłonie we wnętrzu dżinsów. Nie wiedziała nawet w jakim kierunku podążają, ale stawiła dość spore kroki, aby w szybkim czasie pokonać szpitalny parking.
-Zabieram Cię na obiad w nasze skromne progi.-oznajmił jej wesoło.
-Ale...-wyrwała się, jednak nie szansy dokończyć wypowiedzi.
-Żadnego ale. Wsiadaj.-otworzył przed nią drzwi od BMW.
Dziewczyna westchnęła głośno i opadła na fotel obok kierowcy, rozglądając się po wnętrzu samochodu. Nigdy wcześniej nie dane było jej jechać z nim, więc obawiała się o swoje życie. Być może Cene jest piratem drogowym.Kto wie. Zaśmiała się pod nosem na swoje myśli i spojrzała w kierunku Słoweńca. Cene posłał jej szeroki uśmiech i doradził zapiąć pas.
-A skąd mam mieć pewność, że nie wywieziesz mnie w żadne lasy i nie wykorzystasz seksualnie? -uniosła pytająco brwi i splotła ręce na piersiach.
-Nie masz tej pewności.-puścił jej oczko brunet, włączając się do ruchu ulicznego.-Po prostu mnie kręci seks analny.-wyszczerzył się głupio.
-Jezus, Maria! Zabierzcie mnie stąd!-wykrzyknęła, chwytając za klamkę.
Prevc zaniósł się głośnym śmiechem, a w kącikach jego oczu pojawiły się łzy. Pośpiesznie otarł je zewnętrzną częścią dłoni i starał się skupić na drodze, ale na widok miny przyjaciółki w bocznym lusterku ponownie parsknął śmiechem. Zirytowana tym już Wieczorek sprzedała mu kuksańca w żebra i uśmiechnęła się cwanie, gdy skoczek zawył z bólu.
Zatrzasnęła za sobą drzwi BMW i rozejrzała po otoczeniu.Sporej wielkości ogród, po którym walały się różnego koloru liście prezentował się niesamowicie okazale. Gospodarze jak było widać starali się uporać z tym bałaganem o czym świadczyły pokaźnego rozmiaru kupki liści. Z rozmyśleń wyrwała ją dłoń Cene spoczywająca na jej ramieniu. Uniosła wzrok na jego spokojną twarz, a przyjaciel obdarzył ją delikatnym uśmiechem:
-Chodźmy.
Skinęła jedynie głowa na prośbę Cene i już miała poderwać się z miejsca, gdy na widok widniejącego przed nią domu zastygła w miejscu. Chciała zrobić choćby krok, ale z wrażenia jakie wywarła na niej swiewidziba słoweńskich skoczków nie było jej to dane. Biały pokaźnych rozmiarów budynek o rozkładającym się po obu stronach dachem górskim oraz dwoma balustradami balkonowymi ciągnącymi się aż do końca pięter wprawił nią w nie małe osłupienie. Przypuszczała, że rodzina Prevców może mieć naprawdę świetne królestwo, ale nie dopuszczała do siebie myśli, że aż takie wywrze na niej piorunujące wrażenie. Dopiero, gdy z rozmyśleń ponownie wyrwał ją głos przyjaciela zdała sobie sprawę jak idiotycznie musiała wyglądać z szeroko rozwartymi ustami i wyłupiastymi oczami, podobnymi zapewne do wielkości Kryształowej Kuli.
-Wszystko w porządku?-potrząsnął nią delikatnie zaniepokojony brunet.
-To jest niesamowite!-padło z jej ust za nim zdała sobie sprawę co mówi.-Przepraszam. Uznasz mnie za pewne za jakąś psychopatkę, która jara się jakimś domem przez 15 minut.-spuściła głowę.
-Nie. Uznam, że jesteś urocza, kiedy tak milczysz. Tak rzadko jest mi dane zasmakować ciszy, kiedy z Tobą jestem.-zachichotał, za co oberwał w prawe ramię.-Auć! Za co to?
-Za to, że żyjesz.-rzuciła, wystawiając język w jego stronę.
***
Przekroczyła próg twierdzy Prevców i zagłębiła się we wnętrzu salonu, napawając się idealnie urządzonym wnętrzem. Cene miał z tego całkiem niezły ubaw i nie krył swoje rozbawienia, co chwila parskając głośnym śmiechem, gdy oczy dziewczyny znacznie się powiększały. Pani Julijana tymczasem urzędowała w kuchni, wyganiając każdego kto do niej wtargnął łącznie z własnymi synami. Po wnętrzu domu roznosiły się smakowite zapachy, które drażniły nozdrza wszystkich domowników wraz z nowo przybyłym gościem.Rozalia niczym zaczarowana oglądała wystrój królestwa państwa Prevc, będąc pod wielkim wrażeniem. Jak się dowiedziała od Domena, który raczył opuścić swoje lokum i przysiąść obok niej na sofie w salonie wszystkie meble pochodziły z salonu ojca braci. Chwilę później swoją obecnością w pomieszczeniu zaszczycił Rozi najstarszy z braci. Peter powitał ją szerokim uśmiechem i opadł na fotel na przeciwko jej oraz młodszego brata. Zajęta napawaniem się wystrojem domu skoczków nie zauważyła nawet zniknięcia Cene, który uprosił rodzicielkę i został dopuszczony do kuchni. Student zabrał się za krojenie warzyw na sałakę, a bibliotekarka mieszała zupę w wielkim, neonowym żółtym garnku.
-Miło Cię znowu widzieć.-wypowiedział z uśmiechem Peter, który zajął wolne miejsce po jej lewej stronie.
-Cieszę się.-rzuciła, wpatrując się w fotografię trzymaną w dłoniach.-Jak noga?
-Świetnie.Jak widzisz ściągnęli mi gips i uczęszczam na rehabilitację.-kąciki jego ust delikatnie drgnął.-To ja podczas pierwszego skoku.-rzucił, wskazując na zdjęcie.
-Ile miałeś wtedy lat?-uniosła na niego wzrok.
-Sześć.-odparł z uśmiechem.-Ten skok sprawił mi niebywałą frajdę.
-Chciałabym kiedyś zobaczyć jak to jest, ale moje serce może tego nie wytrzymać.-spuściła głowę.
-Co takiego?-zdziwił się Peter.
-Nieważne.-machnęła dłonią.
***
Z szerokim uśmiechem na ustach zajadała się przygotowanymi przez matkę trójki synów daniami. Podczas obiadu panowała niezwykle miła i przyjazna atmosfera. Rozalia w pełni rozluźniona opowiadała o swojej osobie, pomijając niektóre szczegóły. Czując, że napełniła swój żołądek do syta odsunęła talerz na bok i posłała kobiecie wdzięczny uśmiech. Tym razem głos zabrał Peter, który podzielił się ze zgromadzoną przy stole rodziną oraz lekarką rozpiską cyklem przygotowań do sezonu zimowego oraz datą pierwszych zawodów Pucharu Świata. Wieczorek słuchała tego z zainteresowaniem, coraz bardziej, zastanawiając się nad tym co taki skoczek musi czuć, unosząc się w przestworzach. Do pogawędki po dłuższej chwili włączyli się także pozostali bracia. Chwyciła w dłoń parujący kubek i upiła łyk gorącej herbaty. Poczuła jak jej organizm wypełnia przyjemne ciepło. Poderwała się z miejsca, gdy tylko pani Prevc zabrała się za zbieranie naczyń i po mimo jej sprzeciwów pomogła jej sprzątać po posiłku.
-Rozi a może zostaniesz dzisiaj na noc?-zaproponowała jej rodzicielka trójki braci podczas zmywania naczyń.
-W prawdzie mam jutro wolne, ale nie chce robić kłopotu.-zmieszała się lekarka.
-Ale to żaden kłopot. Poznasz bliżej chłopaków, a uwierz mi są znośni.-zaśmiała się Julijana.
-No dobrze. Skoro pani tak nalega.-odwzajemniła gest kobiety.
Nagle do pomieszczenia wpadł wypełniony euforią Cene. Brunet wziął na ręce blondynkę i okręcił ją wokół własnej osi, nie kryjąc radości z powodu przyjęcia propozycji przez lekarkę. Chciał w końcu poznać bliżej swoją kumpelę, a dzisiejsza noc była ku temu najlepszą okazją. Pomieszczenie wypełnił uroczy śmiech blondynki oraz upominania skierowane w kierunku Prevca, aby opuścił ją już na podłogę.
~*~
Proszę bardzo nowy odcinek w innej porze niż zawsze, ale jest :D Rozi po raz pierwszy zawitała w progi Prevców i nawet jej się spodobało ^^ Zapewniam was, że ta noc spokojna nie będzie :D Więc jeśli chcecie się dowiedzieć co dalej dodawajcie swoje opinię, tym ich więcej, tym szybciej rozdział :3 Pozdrawiam i do zobaczenia :* (mam nadzieję w weekend ;))
-To jaki jest właściwie powód Twojej wizyty tutaj?-wypowiedziała, spoglądając na jego dzieciną twarz.
Chyba cała trójka braci prezentowała się na znacznie młodszych niż wiek jaki widniał w różnorakich formalnościach. Dziecince rysy twarzy bruneta złagodniały, a na jego usta ponownie wkradł się promienny uśmiech. Rozalia mimowolnie także pozwoliła unieść się swoim kącikom ust i wyprzedziła skoczka, zatapiając swoje dłonie we wnętrzu dżinsów. Nie wiedziała nawet w jakim kierunku podążają, ale stawiła dość spore kroki, aby w szybkim czasie pokonać szpitalny parking.
-Zabieram Cię na obiad w nasze skromne progi.-oznajmił jej wesoło.
-Ale...-wyrwała się, jednak nie szansy dokończyć wypowiedzi.
-Żadnego ale. Wsiadaj.-otworzył przed nią drzwi od BMW.
Dziewczyna westchnęła głośno i opadła na fotel obok kierowcy, rozglądając się po wnętrzu samochodu. Nigdy wcześniej nie dane było jej jechać z nim, więc obawiała się o swoje życie. Być może Cene jest piratem drogowym.Kto wie. Zaśmiała się pod nosem na swoje myśli i spojrzała w kierunku Słoweńca. Cene posłał jej szeroki uśmiech i doradził zapiąć pas.
-A skąd mam mieć pewność, że nie wywieziesz mnie w żadne lasy i nie wykorzystasz seksualnie? -uniosła pytająco brwi i splotła ręce na piersiach.
-Nie masz tej pewności.-puścił jej oczko brunet, włączając się do ruchu ulicznego.-Po prostu mnie kręci seks analny.-wyszczerzył się głupio.
-Jezus, Maria! Zabierzcie mnie stąd!-wykrzyknęła, chwytając za klamkę.
Prevc zaniósł się głośnym śmiechem, a w kącikach jego oczu pojawiły się łzy. Pośpiesznie otarł je zewnętrzną częścią dłoni i starał się skupić na drodze, ale na widok miny przyjaciółki w bocznym lusterku ponownie parsknął śmiechem. Zirytowana tym już Wieczorek sprzedała mu kuksańca w żebra i uśmiechnęła się cwanie, gdy skoczek zawył z bólu.
Zatrzasnęła za sobą drzwi BMW i rozejrzała po otoczeniu.Sporej wielkości ogród, po którym walały się różnego koloru liście prezentował się niesamowicie okazale. Gospodarze jak było widać starali się uporać z tym bałaganem o czym świadczyły pokaźnego rozmiaru kupki liści. Z rozmyśleń wyrwała ją dłoń Cene spoczywająca na jej ramieniu. Uniosła wzrok na jego spokojną twarz, a przyjaciel obdarzył ją delikatnym uśmiechem:
-Chodźmy.
Skinęła jedynie głowa na prośbę Cene i już miała poderwać się z miejsca, gdy na widok widniejącego przed nią domu zastygła w miejscu. Chciała zrobić choćby krok, ale z wrażenia jakie wywarła na niej swiewidziba słoweńskich skoczków nie było jej to dane. Biały pokaźnych rozmiarów budynek o rozkładającym się po obu stronach dachem górskim oraz dwoma balustradami balkonowymi ciągnącymi się aż do końca pięter wprawił nią w nie małe osłupienie. Przypuszczała, że rodzina Prevców może mieć naprawdę świetne królestwo, ale nie dopuszczała do siebie myśli, że aż takie wywrze na niej piorunujące wrażenie. Dopiero, gdy z rozmyśleń ponownie wyrwał ją głos przyjaciela zdała sobie sprawę jak idiotycznie musiała wyglądać z szeroko rozwartymi ustami i wyłupiastymi oczami, podobnymi zapewne do wielkości Kryształowej Kuli.
-Wszystko w porządku?-potrząsnął nią delikatnie zaniepokojony brunet.
-To jest niesamowite!-padło z jej ust za nim zdała sobie sprawę co mówi.-Przepraszam. Uznasz mnie za pewne za jakąś psychopatkę, która jara się jakimś domem przez 15 minut.-spuściła głowę.
-Nie. Uznam, że jesteś urocza, kiedy tak milczysz. Tak rzadko jest mi dane zasmakować ciszy, kiedy z Tobą jestem.-zachichotał, za co oberwał w prawe ramię.-Auć! Za co to?
-Za to, że żyjesz.-rzuciła, wystawiając język w jego stronę.
***
Przekroczyła próg twierdzy Prevców i zagłębiła się we wnętrzu salonu, napawając się idealnie urządzonym wnętrzem. Cene miał z tego całkiem niezły ubaw i nie krył swoje rozbawienia, co chwila parskając głośnym śmiechem, gdy oczy dziewczyny znacznie się powiększały. Pani Julijana tymczasem urzędowała w kuchni, wyganiając każdego kto do niej wtargnął łącznie z własnymi synami. Po wnętrzu domu roznosiły się smakowite zapachy, które drażniły nozdrza wszystkich domowników wraz z nowo przybyłym gościem.Rozalia niczym zaczarowana oglądała wystrój królestwa państwa Prevc, będąc pod wielkim wrażeniem. Jak się dowiedziała od Domena, który raczył opuścić swoje lokum i przysiąść obok niej na sofie w salonie wszystkie meble pochodziły z salonu ojca braci. Chwilę później swoją obecnością w pomieszczeniu zaszczycił Rozi najstarszy z braci. Peter powitał ją szerokim uśmiechem i opadł na fotel na przeciwko jej oraz młodszego brata. Zajęta napawaniem się wystrojem domu skoczków nie zauważyła nawet zniknięcia Cene, który uprosił rodzicielkę i został dopuszczony do kuchni. Student zabrał się za krojenie warzyw na sałakę, a bibliotekarka mieszała zupę w wielkim, neonowym żółtym garnku.
-Miło Cię znowu widzieć.-wypowiedział z uśmiechem Peter, który zajął wolne miejsce po jej lewej stronie.
-Cieszę się.-rzuciła, wpatrując się w fotografię trzymaną w dłoniach.-Jak noga?
-Świetnie.Jak widzisz ściągnęli mi gips i uczęszczam na rehabilitację.-kąciki jego ust delikatnie drgnął.-To ja podczas pierwszego skoku.-rzucił, wskazując na zdjęcie.
-Ile miałeś wtedy lat?-uniosła na niego wzrok.
-Sześć.-odparł z uśmiechem.-Ten skok sprawił mi niebywałą frajdę.
-Chciałabym kiedyś zobaczyć jak to jest, ale moje serce może tego nie wytrzymać.-spuściła głowę.
-Co takiego?-zdziwił się Peter.
-Nieważne.-machnęła dłonią.
***
Z szerokim uśmiechem na ustach zajadała się przygotowanymi przez matkę trójki synów daniami. Podczas obiadu panowała niezwykle miła i przyjazna atmosfera. Rozalia w pełni rozluźniona opowiadała o swojej osobie, pomijając niektóre szczegóły. Czując, że napełniła swój żołądek do syta odsunęła talerz na bok i posłała kobiecie wdzięczny uśmiech. Tym razem głos zabrał Peter, który podzielił się ze zgromadzoną przy stole rodziną oraz lekarką rozpiską cyklem przygotowań do sezonu zimowego oraz datą pierwszych zawodów Pucharu Świata. Wieczorek słuchała tego z zainteresowaniem, coraz bardziej, zastanawiając się nad tym co taki skoczek musi czuć, unosząc się w przestworzach. Do pogawędki po dłuższej chwili włączyli się także pozostali bracia. Chwyciła w dłoń parujący kubek i upiła łyk gorącej herbaty. Poczuła jak jej organizm wypełnia przyjemne ciepło. Poderwała się z miejsca, gdy tylko pani Prevc zabrała się za zbieranie naczyń i po mimo jej sprzeciwów pomogła jej sprzątać po posiłku.
-Rozi a może zostaniesz dzisiaj na noc?-zaproponowała jej rodzicielka trójki braci podczas zmywania naczyń.
-W prawdzie mam jutro wolne, ale nie chce robić kłopotu.-zmieszała się lekarka.
-Ale to żaden kłopot. Poznasz bliżej chłopaków, a uwierz mi są znośni.-zaśmiała się Julijana.
-No dobrze. Skoro pani tak nalega.-odwzajemniła gest kobiety.
Nagle do pomieszczenia wpadł wypełniony euforią Cene. Brunet wziął na ręce blondynkę i okręcił ją wokół własnej osi, nie kryjąc radości z powodu przyjęcia propozycji przez lekarkę. Chciał w końcu poznać bliżej swoją kumpelę, a dzisiejsza noc była ku temu najlepszą okazją. Pomieszczenie wypełnił uroczy śmiech blondynki oraz upominania skierowane w kierunku Prevca, aby opuścił ją już na podłogę.
~*~
Proszę bardzo nowy odcinek w innej porze niż zawsze, ale jest :D Rozi po raz pierwszy zawitała w progi Prevców i nawet jej się spodobało ^^ Zapewniam was, że ta noc spokojna nie będzie :D Więc jeśli chcecie się dowiedzieć co dalej dodawajcie swoje opinię, tym ich więcej, tym szybciej rozdział :3 Pozdrawiam i do zobaczenia :* (mam nadzieję w weekend ;))
Ja tam nie chce wiedzieć jakie rzeczy przewidziałaś na tę magiczną noc xD Bardzo podobają mi się relacje Cene z Rozi i ogólnie reszty... Jest Peter! Ciekawie, ciekawie...
OdpowiedzUsuńret.
Haha :D Spokojnie, trójkącików czy czworącików nie będzie ^^
UsuńZnają się naprawdę krótko, ale świetnie dogadują ;)
Dziękuję, że wpadłaś :*
Pozdrawiam ;*
Jejku dodawaj szybciutko nowy rozdział bo już nie mogę się doczekać, żeby dowiedzieć się co tam się działo podczas tej nocy :D
OdpowiedzUsuńSkołuj mi więcej wyświetleń i komentów to bd jak burza bo sporo napisanych jest do przodu :p
UsuńDzięki za wizytę i pozdrawiam :*
Ja też czekam. Znając Ciebie to nie zabraknie w kolejnym wpisie dawki śmiechu. Coraz bardziej lubię to opowiadanie. Pozdro. Mam nadzieję, że zajrzysz na moje opowiadanie i skomentujesz :)
OdpowiedzUsuńJej tam jest aż zanadto uwierz mi ^^
UsuńCieszę się, że zyskuje Twoją sympatię i zapraszam dzisiaj na nowy odcinek ^^
Dziękuję :*
Obiecałam więc jestem :) Bardzo mnie ciekawi co też wydarzy się w tę jakże magiczną noc. Buziaki i czekam jeszcze dzisiaj na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuń