piątek, 17 czerwca 2016

Eight: Nie brak Ci czasami faceta w życiu realnym?

Drzwi od królestwa najmłodszego ze skoczków zapiszczały ostrzegawczo, gdy otrzymały ostrego kopniaka od blondynki, otwierając się na oścież. Brunet zerwał się z łóżka niczym oparzony, mierząc pytającym wzrokiem owiniętą w ręcznik, najprawdopodobniej należący do Cene lekarkę. Wieczorek gromiła go pełnym błyskawic spojrzeniem, zmniejszając dzielącą ich odległość. Domen przechylił głowę na bok i wodził wzrokiem po idealnie wyrzeźbionym ciele dziewczyny. Długie, szczupłe nogi, nagie ramiona, po którymi pragnął kiedyś wodzić palcem czy też niewielki odcinek dekoltu, a nieco niżej ponętny biust skryty pod materiałem bawełny. Jego ciemne tęczówki przyciągały niedbałe ciemne jak węgiel kosmyki włosów wykradające się z pod ręcznika. Musiał przyznać, że platynowy blond zdecydowanie dodawał jej uroku, tej niewinności. A teraz była bardziej odzwierciedleniem bad girl, która wydawała się niezwykle pociągająca. Domen! Chłopie skup się! Ona nie wygląda jakby przybyła tu w pokojowych celach.-pomyślał. 

-Maczałeś w tym palce, prawda?-warknęła, wskazując dłonią na głowę. 

Prevc podrapał się nerwowo po głowie, krzywiąc się delikatnie. Nie wiedział za bardzo co odpowiedzieć, ale do potwierdzenia tego dziewczynie nie były potrzebne już żadne słowa. Mina skoczka zdecydowanie świadczyła o tym, że jej przypuszczenia okazały się prawdziwe. Wściekła podeszła do chłopaka i z całej siły uderzyła mu z kolana w krocze. Domen jęknął donośnie i opadł momentalnie na podłogę, zwijając się z bólu. W tym momencie do pokoju 16-latka wtargnął szatyn. Chłopak widząc brata leżącego na podłodze opadł obok i wypytał o powód jego stanu. 

-Twoja ukochana przyjaciółeczka przyjebała mi w krocze.-syknął, odczuwając kolejną falę bólu.

-Ten idiota podłożył mi szampon koloryzujący i sam zobacz jego efekty.-dziewczyna pociągnęła za ręcznik znajdujący się na głowie i pozwoliła wilgotnym kosmykom opaść na odkryte ramiona i plecy. 

-Domen! Kurwa! Czy Ty oszalałeś?! Rozumiem wycinanie sobie kawałów, zemsty, ale nie kuźwa farbowanie włosów. Przecież ona z tym jakiś miesiąc będzie paradować. A Tobie za chwilę przejdzie.-uniósł się delikatnie Cene. 

-Jak nie będę miał przez tą czarną wdowę dzieci to strącę ją ze skoczni, a później przejadę po niej taczkami i posiekam na sushi.-warknął brunet, który powoli zaczął opuszczać podłogę. 

-Jak mnie nazwałeś?!-zacisnęła dłonie w pięści, szykując się do zmaltretowania kuszącej buźki nastolatka. 

-Hola, hola! Spokój!-pomiędzy nimi stanął 20-latek. 

                                                          ***
Trwała przy oknie, błądząc wzrokiem po krajobrazie rozciągającym się za szybą. Ogród ustrojony kaskadami żółtych, kończąc na czerwonych liści prezentował się niesamowicie o tej porze roku. Wiatr targał nieznacznie koronami drzew, a za nich wyłaniały się subtelne promyki słońca. Nagle poczuła jak ktoś układa dłoń na jej ramieniu. Przestraszona podskoczyła lekko i odwróciła twarz w stronę szatyna. Chłopak obdarował ją ciepłym uśmiechem, wręczając jej do rąk miętową, pastelową filiżankę. Lekarka w geście podziękowania musnęła ustami jego policzek i powróciła do przerwanej czynności. Nagle jej oczom rzucił się pewien ruch. Zerknęła w tamtym kierunku. Jak mogła tego wcześniej nie zauważyć?  Niedaleko domu drzewem zajmował się najstarszy z braci. Nic w tym ciekawego nie było, gdyby nie to, że brunet przyodziany był jedynie w ciemne dżinsy.Wieczorek mimowolnie wodziła wzrokiem po nagim torsie skoczka, czując jak powoli zaczyna jej się robić duszno. Oparła się plecami o ścianę i wzięła głęboki oddech. Musiała przyznać, że był naprawdę chudy. Mimo to dostrzegła zarysy mięśni i odrobinę muskulatury zdobiącej klatkę piersiową oraz brzuch Pero. Zdyszany chłopak odłożył siekierę na bok i przystanął, chcąc chwilę odpocząć. Wplótł palce w ciemne, gęste włosy, przeczesując je do tyłu. Rozalia poczuła przyjemny dreszczyk przebiegający jej ciało. Chciała oderwać wzrok od sylwetki sportowca, ale zwyczajnie nie mogła. Przyłożyła parujące naczynie do ust i upiła spory łyk gorącej cieczy, czując jak po jej drobnym ciele rozlewa się przyjemnie ciepło. Na obecną chwilę wolała jednak coś chłodniejszego. Ponownie uniosła wzrok i to był błąd. Peter dostrzegł jej zainteresowanie swoją osobą i kąciki jego ust momentalnie wspięły się na wyżyny, układając w szeroki, urzekający uśmiech posłany w jej kierunku. Dziewczyna zmieszana odwróciła wzrok i oblała się rumieńcem, po czym poderwała się z miejsca i udała do kuchni. Otworzyła lodówkę, lustrując wzrokiem jej zawartość po czym odnalazła to czego szukała. Chwilę później sok z kartonu wylądował w wysokiej szklance, a Rozalia w pełni rozkoszowała się smakiem pomarańczy. 

-A Tobie co? -uniósł pytająco brwi Cene.

-A co ma być? Chciało mi się pić i tyle.-wzruszyła obojętnie ramionami. 

-Wszystko byłoby w porządku, ale dopiero co zrobiłem Ci kawę.-zachichotał szatyn.-Rozi?-spojrzał na nią podejrzliwie i splótł ramiona na klatce piersiowej. 

-Po prostu potrzebowałam czegoś zimnego.

-Rozi no! Nie kręć mi tu.-pogroził jej palcem.-Chodzi o Petera? Przez niego Ci takie gorąco? -zabawnie zmrużył oczy, wywołując u Rozalii chichot. 

-Cene nie zarobiłeś czasem nartą od kogoś? -rzuciła, chowając karton do lodówki.-Ja i Pero? Pfff..Proszę Cię. Gorszej bzdury nie mogłeś wymyślić.-pokręciła z dezaprobatą głową. 

-To ja Cię proszę. Bądź ze mną szczera.-spojrzał jej głęboko w oczy. 

-Ale ja jestem z Tobą szczera, Cene.

Zrezygnowany szatyn machnął tylko ręką i oświadczył, że wychodzi do kolegi. Rozalia westchnęła głośno, uderzając dłonią w ścianę. Wiedziała, że źle zrobiła, ale nie była w stanie porozmawiać z przyjacielem o Peterze. Przecież on był jego bratem. Co miała mu powiedzieć? Może, że gapiła się na Petera jak napalona nastolatka i zrobiło jej się gorąco na widok jego klaty? Przecież to brzmi idiotycznie. Uderzyła się otwartą dłonią w czoło i ponownie zajęła miejsce przy oknie. 

-I po co to robisz? Zachciało Ci się widoków? Serio, Petera? Nie masz nikogo innego? Boże, co ja robię ze swoim życiem!-jęknęła pod nosem i oparła się o parapet. 

Cholera! On dalej tam był! Jej błękitne tęczówki ponownie zaczęły wodzić wzrokiem po jego nagim ciele, zatrzymując się na dłuższą chwilę na wyrzeźbionym całkiem nieźle brzuchu. Zagryzła wargę, gdy brunet po raz kolejny tego dnia przeczesał włosy. Robił to w cholernie seksowny sposób. Najchętniej sama zagłębiła by dłoń w jego miękkich włosach. Promienie słońca delikatnie oświetlały jego subtelną twarz, dodając mu uroku. Kąciki ust nieznacznie drgnęły zupełnie tak jakby czuł jej wzrok na swoim ciele. Zagryzła wargę, widząc jak jego ciało się napina, a następnie rozluźnia. Otarł zewnętrzną częścią dłoni pot z czoła i wbił siekierę w środek drewna, przełamując go na pół. 

Z książką w ręku trwała na kanapie w salonie, poddając się kolejnej stronie emocjonalnego romansidła. Jęknęła cicho, zdając sobie sprawę jak bardzo zazdrości głównej bohaterce. Meery miała cudownego kochanka, przy którym noce były nie zapomniane, a także niesamowitego faceta, do którego mogła się przytulić, pośmiać się czy wyjść na kawę. Jej tego brakowało. Nigdy nie miała faceta. Zawsze uważała, że jej to nie potrzebne, że chce się rozwijać zawodowo, a mężczyzna tylko by jej to utrudniał. Dopiero teraz dostrzegła jak bardzo się myliła. Bliskość drugiego człowieka była jej niezbędnie potrzebna. Chciała mieć przy swoim boku kogoś, kto zaopiekuje się nią, gdy będzie chora, kogoś kto ją przytuli, kogoś komu będzie mogła wypłakać się w ramie, kogoś takiego, który będzie witał ją zmysłowymi pocałunkami.

-Co czytasz? - zapytał z ciekawością brunet, nachylając się nad lekturą dziewczyny. 

-Żarłoczne noce.-odparła, zaginając róg strony i zamykając książkę. 

-Nie brak Ci czasami faceta w życiu realnym?- wypalił nagle, przyglądając się jej uważnie.

-Skąd możesz wiedzieć, że go nie mam?-uniosła pytająco brwi. 

-Można to łatwo dostrzec.-posłał jej delikatny uśmiech.

-Szczerze powiedziawszy nie wiem czego Ci to mówię, ale nigdy go nie miałam.-nerwowo zaplotła kosmyk włosów za ucho.

-Żartujesz?- zaśmiał się cicho.

-Nie, jak najbardziej mówię poważnie.-kąciki jej ust powędrowały ku górze.-A Ty? 

-Cóż jestem sportowcem i nie mam tyle czasu aby poświęcić go na znalezienie dziewczyny. Skupiam się jedynie na zawodach. Widziałem Cię w oknie.-zaprezentował jej swoje uzębienie. 

Wiedziała, że prędzej czy później poruszy ten temat. Tylko jak ona mogła uniknąć tej rozmowy? Cholera! Wyłamywała nerwowo kości, myśląc nad tym co mogła odpowiedzieć. 

-Wiesz nie miałam co robić, więc wolałam popatrzeć na takiego chudzielca i stwierdzić czy aby na pewno nie wzięła go w obroty anoreksja.-puściła mu oczko.

Dopiero po chwili dotarł do niej sens chwilę wcześniej padających z jej ust słów. Miała ogromną ochotę przyłożyć sobie czymś solidnym w czoło. Serio?! Wieczorek nie stać Cię na coś lepszego?! Do jej uszu dobiegł chichot skoczka. Spojrzała na niego zdziwiona, a on jedynie wzruszył ramionami i dalej wydawał z siebie cichy śmiech. 

                                ~*~
Nocowania ciąg dalszy już znany ^^ Rozi chyba zaczyna coś pociągać w kierunku najstarszego Prevca :D Peter jest niezwykle spostrzegawczy ;) Co będzie dalej ? :D Dowiecie się za tydzień :3 Trzymajcie kciuki aby przeprawa z matmą zakończyła się dla mnie szczęśliwie bo jeśli się nie uda to raczej swoje wakacje spędzę na kuciu zamiast pisaniu dla Was :D Całuje i do zobaczenia :*

4 komentarze:

  1. A ja tak przeczuwałam, że to będzie Peter ^^
    Chociaż znając Ciebie to coś wymyślisz, że to nie będzie wielka miłość tak od razu :D
    Ten komentarz jest bez sensu :P
    Weny <3
    A z matmą będzie dobrze.
    Zapraszam do siebie i czekam na opinię.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za niedługo przekonacie się co siedzi w mojej zwariowanej główce ^^
      No i będzie poprawka :(
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  2. sielanko trwaj!
    matma to zło, powodzenia ❤
    pero jest życiem ❤

    OdpowiedzUsuń