Listopad 2015
Ze znacznie uniesionymi kącikami ust zaprosiła do swojego gabinetu kolejną kruszynkę. To już ostatnia pacjentka w dzisiejszym dniu. Mała blondyneczka niepewnie zagłębiła się we wnętrzu pomieszczenia, ściskając za rączkę starszą kobietę. Rodzicielka dziewczynki posadziła sobie ją na kolanach i podawała potrzebne lekarce informacje. Wieczorek poderwała się z obrotowego, biurowego krzesła i wskazała gestem dłoni na kozetkę, na której miała usiąść kruszynka. Dziewczynka posłusznie zajęła tam miejsce i uniosła bluzkę, pozwalając tym samym zbadać się stetoskopem blondynce. Rozalia w pełnym skupieniu wsłuchiwała się w oddech szkraba, wyłapując kilka nieprawidłowości. Skinęła głową na znak, aby małe stworzenie opuściło ubranie i nakazała matce blondyneczki opaść na krzesło naprzeciw niej. Rozalia zdiagnozowała u małej zapalenie oskrzeli, po czym sięgnęła po długopis i zapisała receptę dla małej rozkosznej blondynki. Wręczyła kawałek papieru w ręce Słowianki, po czym opuściła miejsce i odprowadziła pacjentkę oraz jej matkę do drzwi, umawiając się z nimi na kontrolną wizytę. Westchnęła zmęczona i opadła na miękki fotel, krzyżując nogi w kostkach i przymykając powieki. Tę błogą chwilę odpoczynku przerwał dźwięk wydany przez jej telefon spoczywający na biurku oznajmiający otrzymanie nowej wiadomości. Zainteresowana lekarka momentalnie chwyciła w dłoń komórkę i odblokowała wyświetlacz, po czym kąciki jej ust wzbiły się na wyżyny.Cene. Pytanie brzmi tylko czego on mógł chcieć? Sądziła, że był zajęty zaliczaniem kilku obszernych materiałów na studiach, a przynajmniej tak jej oświadczył, kiedy odesłał ją z kwitkiem ze swojego pokoju, gdy ona próbowała oderwać go z nad książek i wyciągnąć do ludzi, a dokładniej do kina. Potrzęsła głową i przejechała opuszkiem palca po ekranie, aby odczytać treść SMS'a.
Od: Cene
Cześć! :) Jest sprawa. Wpadnij do nas zaraz po pracy :P
Zmarszczyła zdezorientowana brwi. Czego on mógł od niej chcieć? A do tego to "nas"? Czyżby nie chodziło tylko o niego? Pokręciła głową, aby odgonić te pytania i wystukała pośpiesznie krótką odpowiedź.
Do: Cene
Hej! Mam się bać? o.O
Od: Cene
Spokojnie! ;) Nikt się nie żeni, nie zostanie ojcem w najbliższym czasie, ani nikt nie jest śmiertelnie chory :D
Do: Cene
W takim razie o co chodzi? Domen nie jest już prawiczkiem? :P
Od: Cene
Dowiesz się jak przyjedziesz :P Rusz tą zgrabną dupkę ^^
Do:Cene
Zboczeniec!XD
Po tej krótkiej wymianie poderwała się z miejsca i pozbyła się śnieżnobiałego, rażącego po oczach kiltu, zamieniając go na ciepłą kurtkę. Wplotła palce w jasne kosmyki i odgarnęła je z twarzy, zaczesując je do tyłu. Przejrzała jeszcze terminarz wizyt i zatrzasnęła za sobą drzwi, przekręciła kluczyk w zamku, po czym udała się w kierunku wyjścia z budynku.
***
Najszybciej jak się dało przemierzyła dzielącą ją od szpitala do królestwa skoczków odległość i zameldowała się pod drzwiami ich domu. Gdy miała już ułożyć dłoń na dzwonku, została złapana za nadgarstek i wciągnięta do środka. Pisnęła przestraszona, ale po chwili okładała już ramie szatyna torebką. Skoczek chichotał pod nosem, całkowicie ignorując ból jaki sprawiały mu ciosy wymierzane przez Wieczorek, aż w końcu oplótł smukłymi palcami jej nadgarstki i potrząsnął ją delikatnie, aby przestała. Dziewczyna niechętnie odrzuciła część swojego wyposażenia na sofę i powędrowała za 19-latkiem do kuchni. Przystanęła przy blacie, opierając się o niego biodrami i przyglądając krzątającemu się po pomieszczeniu chłopakowi. Po chwili wręczył dziewczynie parujący kubek i wskazał dłonią na kanapę rozstawioną w salonie. Blondynce nie trzeba było powtarzać dwa razy. Zmęczona opadła na miękki mebel, układając stopy na obitym oparciu, a głowę opuszczając na jedną z poduszek. Przymknęła powieki i rozkoszowała się błogą ciszą. Po chwili jednak przypomniała sobie cel swojego przybycia do domu Prevców.
-Więc o co chodzi? -uniosła pytająco brwi, badając wzrokiem twarz przyjaciela i upijając niewielki łyk gorącego napoju.
Poczuła jak po jej ciele rozlewa się fala przyjemnego ciepła, pobudzając każdą jego część do życia. Kącik jej ust mimowolnie drgnął. Bacznie przyglądała się Cene, oczekując odpowiedzi na zadane kilkanaście sekund temu pytanie.
-Wiesz chodzi o Petera...-skrzywił się delikatnie.
-Boże.-westchnęła.-Co znowu zrobił ten kretyn? -przewróciła oczami.
W tym oto momencie ze schodów zbiegł najstarszy z braci i zaśmiał się pod nosem, zatrzymując się obok barierki schodów. Oparł się o nią nonszalancko, splatając ramiona na klatce piersiowej. Czujnie lustrował wzrokiem twarz blondynki, która w tym momencie spuściła głowę i ugryzła się w język. Nie miała pojęcia, że szanowny Peter Prevc raczy zaszczycić ją swoją obecnością w tym jakże cudownym momencie.
-Hola, hola, młoda. Przystopuj się z takimi określeniami okay? -zwrócił się do niej, obdarzając cwanym uśmieszkiem.
Dziewczyna prychnęła pod nosem i uniosła głowę. W tym samym momencie jej błękitne tęczówki odnalazły na drodze jego cudownie lśniące, mieniące się szarymi ognikami oczy. Mimowolnie zatraciła się w ich odcieniu, zastanawiając się jaką tak naprawdę mają barwę. Niekiedy wypełnione były lazurem morza, a niekiedy mieniły się niczym stal. Poczuła jak po jej policzkach rozlewa się doskonale jej znajome ciepło. Cholera! Tylko nie to! Momentalnie ukryła pod blond kaskadami płonące czerwienią policzki i odwróciła wzrok. Kąciki ust Petera mimowolnie zastygły na sekundę na wyżynach. Krępował ją swoim spojrzeniem.
-Dowiem się wreszcie o co tu chodzi?-warknęła zniecierpliwiona, przerywając wypełniająca salon ciążącą ciszę.
-Ja ja tutaj ściągnąłem, Ty sobie załatwiaj resztę.-Cene uniósł dłonie ku górze w geście obrony, po czym wtargnął do kuchni, pozostawiając pozostałą dwójkę samych.
Wieczorek zacisnęła zęby i miała ochotę uderzyć pięścią w kanapę. Ten palant właśnie zostawił ją samą z Peterem. Przecież ten człowiek jest nieobliczalny. Zaklęła pod nosem, obserwując jak sofa ugina się stopniowo pod ciężarem ciała bruneta. Kątem oka zerknęła w jego stronę. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Zniknął z niej ten cwany uśmieszek, ustępując miejsca obojętności.
-Wiesz bo jest taka sprawa.-usłyszała jego zachrypnięty głos.-Za nieco ponad trzy tygodnie rozpoczyna się sezon. Przed pierwszymi zawodami organizowany jest bal, gdzie pojawiają się wszyscy skoczkowie ze swoimi partnerkami.-odwrócił głowę w jej stronę.-Czy mogłabyś tam ze mną pójść? Bo tak jakoś wyszło, że...-wypowiadał, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.
-....że, koleżanki mają dość Twoich humorków? Czy może wszystkie laski z Twojej listy nie chcą Cię oglądać na oczy? -spojrzała na niego wyzywająco.
-Proszę Cię! Laski stają do mnie w kolejce!-parsknął.
-W takim razie czego nie pójdziesz z Miną?-do rozmowy przyłączył się oparty o ścianę młodszy Prevc.
-Mina to już zakończony rozdział.-warknął Peter, zaciskając dłonie w pięści.
-Czyżby? Jakoś ciągle widzę jak odbija się ona na Tobie.
Cene doskonale zdawał sobie sprawę po jak cienkim gruncie stąpa. Temat Miny Lavtizar Mercuzzy był dla Petera bardzo bolesnym tematem, dlatego wszyscy starali się go nie poruszać. Wewnątrz bruneta wszystko momentalnie zaczęło się wrzeć. Krwiobieg przyśpieszył tempo swojej pracy, pompując do żył coraz to większe ilości szkarłatnej cieczy wędrującej po organizmie skoczka. Poczuł jak zalewa go fala gorąca. Jego twarz przybrała barwę purpurowej, a dłonie znacznie zbledły. Podirytowany poderwał się z kanapy i wbiegł schodami na górę. Z wielkim hukiem zatrzasnął za sobą drzwi, wybawiając rozkoszującego się swoimi ulubionymi przebojami Domena ze swojego lokum. Zdezorientowany chłopak momentalnie pojawił się na schodach, rzucając starszemu bratu pytające spojrzenie.
-Mina.-przeczytał po ruchach ust szatyna.
Skinął jedynie głową i wycofał się do swojego pokoju. Najbardziej żal mu było, że Pero odstawił te całą szopkę przed niczego nieświadomą blondynką.
-Kim jest ta dziewczyna?-Rozalia zwróciła się w kierunku przyjaciela.
-Nie mogę Ci tego powiedzieć. To musi zrobić on sam, kiedy będzie gotowy.-oświadczył jej ze spokojem 19-latek.
Lekarka pokiwała głową i chwyciła w dłoń telefon. Speszona wydarzeniami z ostatnich minut postanowiła opuścić posesję Prevców i stawić się na obiedzie w rodzinnym domu. Pożegnała chłopaka całusem w policzek i odprowadzona przez niego do furtki wsiadła w samochód, obierając znajomą jej jak własna kieszeń drogę.
~*~
I oto się wreszcie coś dzieję! ^^ Czy Rozalka zaryzykuje i postanowi zaprezentować się przy boku Pero na balu? ;) W kolejnym rozdziale już wkraczamy w najlepszy w życiu Petera sezon. Oj będzie się działo ^^ Proszę was mocno o opinię w komentarzach, bo nie wiem czy jest sens dalej pisać, a bardzo chce dobrnąć do końca tej historii, gdyż zapowiada się ona na naprawdę świetną ;) Dlatego nie warto jest chyba ją usuwać jak mam napisane jeszcze ciutkę rozdziałów na zapas :P Całuję i do zobaczenia! :*
PS: Tym więcej komów, tym szybciej rozdział ;) Będzie taka umowa? ^^
Ze znacznie uniesionymi kącikami ust zaprosiła do swojego gabinetu kolejną kruszynkę. To już ostatnia pacjentka w dzisiejszym dniu. Mała blondyneczka niepewnie zagłębiła się we wnętrzu pomieszczenia, ściskając za rączkę starszą kobietę. Rodzicielka dziewczynki posadziła sobie ją na kolanach i podawała potrzebne lekarce informacje. Wieczorek poderwała się z obrotowego, biurowego krzesła i wskazała gestem dłoni na kozetkę, na której miała usiąść kruszynka. Dziewczynka posłusznie zajęła tam miejsce i uniosła bluzkę, pozwalając tym samym zbadać się stetoskopem blondynce. Rozalia w pełnym skupieniu wsłuchiwała się w oddech szkraba, wyłapując kilka nieprawidłowości. Skinęła głową na znak, aby małe stworzenie opuściło ubranie i nakazała matce blondyneczki opaść na krzesło naprzeciw niej. Rozalia zdiagnozowała u małej zapalenie oskrzeli, po czym sięgnęła po długopis i zapisała receptę dla małej rozkosznej blondynki. Wręczyła kawałek papieru w ręce Słowianki, po czym opuściła miejsce i odprowadziła pacjentkę oraz jej matkę do drzwi, umawiając się z nimi na kontrolną wizytę. Westchnęła zmęczona i opadła na miękki fotel, krzyżując nogi w kostkach i przymykając powieki. Tę błogą chwilę odpoczynku przerwał dźwięk wydany przez jej telefon spoczywający na biurku oznajmiający otrzymanie nowej wiadomości. Zainteresowana lekarka momentalnie chwyciła w dłoń komórkę i odblokowała wyświetlacz, po czym kąciki jej ust wzbiły się na wyżyny.Cene. Pytanie brzmi tylko czego on mógł chcieć? Sądziła, że był zajęty zaliczaniem kilku obszernych materiałów na studiach, a przynajmniej tak jej oświadczył, kiedy odesłał ją z kwitkiem ze swojego pokoju, gdy ona próbowała oderwać go z nad książek i wyciągnąć do ludzi, a dokładniej do kina. Potrzęsła głową i przejechała opuszkiem palca po ekranie, aby odczytać treść SMS'a.
Od: Cene
Cześć! :) Jest sprawa. Wpadnij do nas zaraz po pracy :P
Zmarszczyła zdezorientowana brwi. Czego on mógł od niej chcieć? A do tego to "nas"? Czyżby nie chodziło tylko o niego? Pokręciła głową, aby odgonić te pytania i wystukała pośpiesznie krótką odpowiedź.
Do: Cene
Hej! Mam się bać? o.O
Od: Cene
Spokojnie! ;) Nikt się nie żeni, nie zostanie ojcem w najbliższym czasie, ani nikt nie jest śmiertelnie chory :D
Do: Cene
W takim razie o co chodzi? Domen nie jest już prawiczkiem? :P
Od: Cene
Dowiesz się jak przyjedziesz :P Rusz tą zgrabną dupkę ^^
Do:Cene
Zboczeniec!XD
Po tej krótkiej wymianie poderwała się z miejsca i pozbyła się śnieżnobiałego, rażącego po oczach kiltu, zamieniając go na ciepłą kurtkę. Wplotła palce w jasne kosmyki i odgarnęła je z twarzy, zaczesując je do tyłu. Przejrzała jeszcze terminarz wizyt i zatrzasnęła za sobą drzwi, przekręciła kluczyk w zamku, po czym udała się w kierunku wyjścia z budynku.
***
Najszybciej jak się dało przemierzyła dzielącą ją od szpitala do królestwa skoczków odległość i zameldowała się pod drzwiami ich domu. Gdy miała już ułożyć dłoń na dzwonku, została złapana za nadgarstek i wciągnięta do środka. Pisnęła przestraszona, ale po chwili okładała już ramie szatyna torebką. Skoczek chichotał pod nosem, całkowicie ignorując ból jaki sprawiały mu ciosy wymierzane przez Wieczorek, aż w końcu oplótł smukłymi palcami jej nadgarstki i potrząsnął ją delikatnie, aby przestała. Dziewczyna niechętnie odrzuciła część swojego wyposażenia na sofę i powędrowała za 19-latkiem do kuchni. Przystanęła przy blacie, opierając się o niego biodrami i przyglądając krzątającemu się po pomieszczeniu chłopakowi. Po chwili wręczył dziewczynie parujący kubek i wskazał dłonią na kanapę rozstawioną w salonie. Blondynce nie trzeba było powtarzać dwa razy. Zmęczona opadła na miękki mebel, układając stopy na obitym oparciu, a głowę opuszczając na jedną z poduszek. Przymknęła powieki i rozkoszowała się błogą ciszą. Po chwili jednak przypomniała sobie cel swojego przybycia do domu Prevców.
-Więc o co chodzi? -uniosła pytająco brwi, badając wzrokiem twarz przyjaciela i upijając niewielki łyk gorącego napoju.
Poczuła jak po jej ciele rozlewa się fala przyjemnego ciepła, pobudzając każdą jego część do życia. Kącik jej ust mimowolnie drgnął. Bacznie przyglądała się Cene, oczekując odpowiedzi na zadane kilkanaście sekund temu pytanie.
-Wiesz chodzi o Petera...-skrzywił się delikatnie.
-Boże.-westchnęła.-Co znowu zrobił ten kretyn? -przewróciła oczami.
W tym oto momencie ze schodów zbiegł najstarszy z braci i zaśmiał się pod nosem, zatrzymując się obok barierki schodów. Oparł się o nią nonszalancko, splatając ramiona na klatce piersiowej. Czujnie lustrował wzrokiem twarz blondynki, która w tym momencie spuściła głowę i ugryzła się w język. Nie miała pojęcia, że szanowny Peter Prevc raczy zaszczycić ją swoją obecnością w tym jakże cudownym momencie.
-Hola, hola, młoda. Przystopuj się z takimi określeniami okay? -zwrócił się do niej, obdarzając cwanym uśmieszkiem.
Dziewczyna prychnęła pod nosem i uniosła głowę. W tym samym momencie jej błękitne tęczówki odnalazły na drodze jego cudownie lśniące, mieniące się szarymi ognikami oczy. Mimowolnie zatraciła się w ich odcieniu, zastanawiając się jaką tak naprawdę mają barwę. Niekiedy wypełnione były lazurem morza, a niekiedy mieniły się niczym stal. Poczuła jak po jej policzkach rozlewa się doskonale jej znajome ciepło. Cholera! Tylko nie to! Momentalnie ukryła pod blond kaskadami płonące czerwienią policzki i odwróciła wzrok. Kąciki ust Petera mimowolnie zastygły na sekundę na wyżynach. Krępował ją swoim spojrzeniem.
-Dowiem się wreszcie o co tu chodzi?-warknęła zniecierpliwiona, przerywając wypełniająca salon ciążącą ciszę.
-Ja ja tutaj ściągnąłem, Ty sobie załatwiaj resztę.-Cene uniósł dłonie ku górze w geście obrony, po czym wtargnął do kuchni, pozostawiając pozostałą dwójkę samych.
Wieczorek zacisnęła zęby i miała ochotę uderzyć pięścią w kanapę. Ten palant właśnie zostawił ją samą z Peterem. Przecież ten człowiek jest nieobliczalny. Zaklęła pod nosem, obserwując jak sofa ugina się stopniowo pod ciężarem ciała bruneta. Kątem oka zerknęła w jego stronę. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Zniknął z niej ten cwany uśmieszek, ustępując miejsca obojętności.
-Wiesz bo jest taka sprawa.-usłyszała jego zachrypnięty głos.-Za nieco ponad trzy tygodnie rozpoczyna się sezon. Przed pierwszymi zawodami organizowany jest bal, gdzie pojawiają się wszyscy skoczkowie ze swoimi partnerkami.-odwrócił głowę w jej stronę.-Czy mogłabyś tam ze mną pójść? Bo tak jakoś wyszło, że...-wypowiadał, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.
-....że, koleżanki mają dość Twoich humorków? Czy może wszystkie laski z Twojej listy nie chcą Cię oglądać na oczy? -spojrzała na niego wyzywająco.
-Proszę Cię! Laski stają do mnie w kolejce!-parsknął.
-W takim razie czego nie pójdziesz z Miną?-do rozmowy przyłączył się oparty o ścianę młodszy Prevc.
-Mina to już zakończony rozdział.-warknął Peter, zaciskając dłonie w pięści.
-Czyżby? Jakoś ciągle widzę jak odbija się ona na Tobie.
Cene doskonale zdawał sobie sprawę po jak cienkim gruncie stąpa. Temat Miny Lavtizar Mercuzzy był dla Petera bardzo bolesnym tematem, dlatego wszyscy starali się go nie poruszać. Wewnątrz bruneta wszystko momentalnie zaczęło się wrzeć. Krwiobieg przyśpieszył tempo swojej pracy, pompując do żył coraz to większe ilości szkarłatnej cieczy wędrującej po organizmie skoczka. Poczuł jak zalewa go fala gorąca. Jego twarz przybrała barwę purpurowej, a dłonie znacznie zbledły. Podirytowany poderwał się z kanapy i wbiegł schodami na górę. Z wielkim hukiem zatrzasnął za sobą drzwi, wybawiając rozkoszującego się swoimi ulubionymi przebojami Domena ze swojego lokum. Zdezorientowany chłopak momentalnie pojawił się na schodach, rzucając starszemu bratu pytające spojrzenie.
-Mina.-przeczytał po ruchach ust szatyna.
Skinął jedynie głową i wycofał się do swojego pokoju. Najbardziej żal mu było, że Pero odstawił te całą szopkę przed niczego nieświadomą blondynką.
-Kim jest ta dziewczyna?-Rozalia zwróciła się w kierunku przyjaciela.
-Nie mogę Ci tego powiedzieć. To musi zrobić on sam, kiedy będzie gotowy.-oświadczył jej ze spokojem 19-latek.
Lekarka pokiwała głową i chwyciła w dłoń telefon. Speszona wydarzeniami z ostatnich minut postanowiła opuścić posesję Prevców i stawić się na obiedzie w rodzinnym domu. Pożegnała chłopaka całusem w policzek i odprowadzona przez niego do furtki wsiadła w samochód, obierając znajomą jej jak własna kieszeń drogę.
~*~
I oto się wreszcie coś dzieję! ^^ Czy Rozalka zaryzykuje i postanowi zaprezentować się przy boku Pero na balu? ;) W kolejnym rozdziale już wkraczamy w najlepszy w życiu Petera sezon. Oj będzie się działo ^^ Proszę was mocno o opinię w komentarzach, bo nie wiem czy jest sens dalej pisać, a bardzo chce dobrnąć do końca tej historii, gdyż zapowiada się ona na naprawdę świetną ;) Dlatego nie warto jest chyba ją usuwać jak mam napisane jeszcze ciutkę rozdziałów na zapas :P Całuję i do zobaczenia! :*
PS: Tym więcej komów, tym szybciej rozdział ;) Będzie taka umowa? ^^
Jest sens dalej pisać, oczywiście, że jest. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Ciekawe czy Rozalia zdecyduje się pójść z Peterem i o co chodzi z tą całą Miną. Dodawaj szybciutko następny bo umrę z ciekawości xd. Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńCieszę aię, że Cię zaciekawiłam i dziekuję za obecność ;)
UsuńPozdrawiam ;*
na 100% pójdzie! nie ma opcji, aby nie poszła :P Tylko ja nie wiem czy to będzie dla niej dobre...
OdpowiedzUsuńWszystko niebawem się okaże ;)
UsuńDziękuję i pozdrawiam ;*
świetny
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam ;*
Usuń