piątek, 10 czerwca 2016

Seven: Lepiej, żebyś zdążył zwiać przez balkon, bo Twoje życie zaliczy dziś kres!

Wypoczęta pozwoliła unieść się swoim powiekom, ale niemal natychmiast tego pożałowała. Promyki słońca zaatakowały jej błękitne tęczówki. Jęknęła cicho i zakryła je dłonią, aby chronić je przed nieproszonym gościem. Nim zdążyła się całkowicie rozbudzić do jej uszu dotarł wrzask wściekłego zapewne Petera. Kąciki ust blondynki momentalnie uniosły się ku górze, wykrzywiając się w tryumfalny uśmiech. Zemsta smakowała słodko. Kiedyś musiała się mu odpłacić za to idiotyczne zachowanie w szpitalu i wreszcie nadszedł ten moment. Ślamazarnie opuściła materac, po czym podeszła do łóżka przyjaciela i potrzęsła nim delikatnie. Szatyn powoli otworzył oczy, rozciągnął się leniwie po czym powitał lekarkę szerokim uśmiechem. Aby dać jej możliwość zmiany odzienia puścił jej oczko i zaproponował przyrządzenie śniadania, za co Wieczorek ochoczo przystała. Cene zatrzasnął za sobą drzwi, a dziewczyna momentalnie wysunęła z pod łóżka swoją torbę. Po chwili zastanowienia narzuciła na siebie koszule w czerwoną-czarną kratkę oraz zapięła guzik od czarnych rurek, stwierdzając, że komponuje się to całkiem nieźle. Na palcach, by nie ściągnąć na siebie uwagi zirytowanego skoczka zakradła się do łazienki i powoli przekręciła kluczyk, aby nie usłyszał. Pochyliła się nad umywalką i odkręciła korek z zimną wodą, przemywając nią twarz. Z kosmetyczki wyłowiła korektor, którym zamaskowała niewielkie cienie pod oczami po szalonej nocy oraz pociągnęła rzęsy czarnym tuszem, wydłużając je znacznie. Skrzywiła się delikatnie, dostrzegając nieład panujący na jej głowie. Niechętnie zabrała się za przeczesanie włosów, po czym splotła je w niedbałego kłosa, z którego wywijały się nieliczne jasne kosmyki. Zadowolona z efektu końcowego wyciągnęła telefon z kieszeni rurek i wykonała fotkę, która chwilę później została opublikowana na Instagramie. Nie przemyślała w pełni tej decyzji i już po chwili pożałowała swego posunięcia. Pewna, że najstarszy z Prevców nadal siedzi zabarykadowany w swoim pokoju spokojnie opuściła łazienkę. Nie miała jednak pojęcia, że on zdążył się pod nią zameldować. Gdy przymknęła za sobą drzwi, jej oczom ukazała się purpurowa twarz skoczka. Żyłka pulsującą w okolicach jego stroni jak i pogłębiająca się wciąż zmarszczka na czole, której zdecydowanie wcześniej tam nie było nie świadczyła o wielkim zadowoleniu bruneta, a wprost przeciwnie o złości rozlewającej się po jego chucherkowatym ciele. Dziewczyna przerażona przełknęła ślinę i już miała zbierać się do biegu, jednak chłopak okazał się szybszy i przerzucił ją sobie przez ramię, sprawiając, że jej twarz zawisła tuż przy jego pośladkach. 

-Cholera! Peter! Postaw mnie w tej chwili!-wydzierała się na cały dom. 

-O nie maleńka! Z Peterem Prevcem się nie zadziera!-wypowiedział pewnie i zbiegł schodami na dół. 

-Pero daj jej spokój.-poprosił z nikłym uśmiechem Cene.

-Chyba Ci Simon nartą przydzwonił! Nie ma mowy!-oburzył się starszy Prevc. 

Swoimi wrzaskami zwabili na partner także najmłodszego z klanu, Domena. Zaspany chłopak zjawił się w salonie w samych bokserkach, nie myśląc wcześniej o narzuceniu czegoś na siebie. Był zbyt ciekawy akcji jaka właśnie miała miejsce. Doskonale znał Petera i wiedział, że jeśli się naprawdę zdenerwuje nie warto mu wchodzić w drogę. Wszyscy zebrani tymczasem wlepili w niego swój wzrok i parsknęli głośnym śmiechem na widok jego majestatycznej twarzy oraz cudownie ozdobionych kisielem włosów. 

-Widzę, że Ciebie także nieźle urządziła.-rzucił Pero z subtelnym uśmiechem.

Zdezorientowany młodszy brat bruneta zmarszczył brwi i niezrozumiale spojrzał na swoje rodzeństwo. Cene prawie turlający się po podłodze z rozbawienia podał brunetowi lusterko i obserwował zdziwienie malujące się na jego twarzy. Domen zacisnął dłonie w pięści i obmyślał jakby się tutaj odwdzięczyć pięknym za nadobne blondynce, kiedy ta przerwała panująca w pomieszczeniu ciszę. 

-Przecież to tylko na żarty było! Peter no! Błagam Cię!-jęczała lekarka.

-Na żarty!? Spałem na dworze całą noc, a to nie lato przypominam Ci tylko jesień! Mogłem się przeziębić, a przed mną sezon! Co jak co, ale Ty powinnaś doskonale zdawać sobie z tego sprawę!-uniósł się gwałtownie. 

Peter wyminął stojącego mu na drodze Cene i zatrzasnął za sobą drzwi od budynku, po czym wyruszył w doskonale znanym mu kierunku. Mina dziewczyny na widok rozciągającego się za domem, wielkiego wypełnionego po brzegi basenu była bezcenna. Prevc zadowolony ze swojego pomysłu stanął przy samej krawędzi i wysłuchiwał pisków jego towarzyski, które za pewne pobudziły wszystkich sąsiadów w okolicy, uśmiechając się cwanie pod nosem. Po chwili zrzucił do basenu ciało pediatry, wysłuchując jej zgryźliwych komentarzy na temat swojej osoby. 
Wieczorek tymczasem przemierzała odległość dzielącą ją od środka basenu do jego brzegu, klnąc siarczyście na bezmyślnego dupka w postaci skoczka. Czuła jak jej ciało drży pod wpływem lodowatej wody, która wdarła się w każdy zakamarek jej ubrań jak i ciała. Cała przemoczona opuściła basen i zirytowana wkroczyła do domu, nie przejmując się pozostawionymi za sobą śladami. Momentalnie wpadła do łazienki i otuliła się szczelnie puchatym, pudrowym ręcznikiem. Drugi natomiast nałożyła na wilgotne włosy, wcześniej je delikatnie nim podsuszając. Zmroziła lodowatym spojrzeniem zwijającego się ze śmiechu Petera i opadła na kanapę w salonie, dygocząc z zimna. 

-Hola, hola! Zamoczysz całą sofę! Złaź z niej w tej chwili!-tuż nad jej sylwetką stanął Pero.

-Bo co mi zrobisz?!-warknęła w jego kierunku.-Gorzej już chyba być nie może! Właśnie nabawiłam się w tym momencie zapalenia płuc!-wrzeszczała rozwścieczona. 

-Spokojnie, maleńka.-puścił jej oczko.-Jak ładnie poprosisz to pożyczę Ci kilka swoich ciuszków, dorzucając gratis swoje gorące ramiona.-pochylił się nad jej twarzą, drażniąc swoim ciepłym oddechem jej policzek. 

-Kretyn.-prychnęła, odpychając go od siebie.-Cene!

-Niestety, ale Twój wybawca udał się na zakupy do pobliskiego supermarketu.-poinformował ją z uśmiechem brunet.

-Domen!

-Serio?! Przecież on kipi złością nie mniej niż ja.-stwierdził zgodnie z prawdą Pero.-Jesteś skazana na moje doborowe towarzystwo.

-Nawet na to nie licz.

Poderwała się z miejsca i zabarykadowała się w łazience. Zrzuciła z siebie przemoczone ubrania, po czym wskoczyła pod strumień ciepłej wody, który ogrzewał jej przemarznięte do granic możliwości ciało. Wmasowała w nie jeden z żeli, który za pewne twierdząc po zapachu należał do rodzicielki skoczków i spłukała go pośpiesznie. Ponownie owinęła się ręcznikiem, zaciskając go na linii piersi i chwyciła w swe dłonie szampon. Opakowaniem całkowicie przypominał jej, więc pewnie musiała go tu zostawić wieczorem. Odświeżyła włosy i już miała opuszczać łazienkę, kiedy w lustrzanym odbiciu coś ją zaniepokoiło. Przybliżyła się do lustra umiejscowionego nad umywalką i poczuła jak po jej ciele rozlewa się fala wściekłości. Jej piękne, blond pofalowane włosy teraz mieniły się czarnym jak węgiel kolorem. Obiecała sobie, że nigdy nie pofarbuje włosów a tymczasem zrobiła to bez swojej wiedzy. Domyślała się, kto mógł za to odpowiadać. Zirytowana do granic możliwości wystrzeliła z łazienki jak z procy i dostrzegając oglądającego telewizję w salonie bruneta udała się w tamtym kierunku. Zatrzymała się tuż przed nim, zasłaniając mu tym samym plazmowy ekran i mierząc go błękitnymi tęczówkami iskrzącymi teraz błyskawicami złości, ze splecionymi na piersiach ramionami. 

-A czym zasłużyłem sobie na takie widoki?-zaprezentował w całej okazałości swoje uzębienie, wodząc wzrokiem po ciele dziewczyny. 

-Daruj sobie.-prychnęła.-To Twoja sprawka prawda?!-wskazała na swoje włosy. 

-Muszę przyznać, że ładniutko Ci w tym kolorze.-zaśmiał się pod nosem najstarszy z Prevców.- Domen, stary! Przeszedłeś sam siebie!

-Chwila, chwila. To nie Ty?-zmarszczyła brwi. 

-Niestety nie tym razem.

-Domen! Ty skurwielu! Sukinsynie! Lepiej, żebyś zdążył zwiać przez balkon, bo Twoje życie zaliczy dziś kres!-dała upust swoim emocjom i nie przejmując się swoim odzieniem pobiegła w kierunku schodów. 

                                                                            ~*~
Na dobre powitanie weekendu zsyłam na was nowy odcinek losów trzech muszkieterów i Rozi :D Wieczorek chyba lekko przegięła ze swoimi dowcipami, za co bracia Prevc jej odpłacili pięknym za nadobne ^^ Teraz już będzie wiedzieć, że z klanem Prevców się nie zadziera :D Czy Domen przeżyje starcie z rozwścieczoną Rozalką? Wszystkiego dowiecie się w kolejnym rozdziale ^^ Pozdrawiam i proszę o opinię na temat tego rozdziału na dole :*  Do zobaczenia :* 


2 komentarze:

  1. :3 <3 Świetne :D wstaw zdj Rozi Czarnulki następnym razem :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Domen przesadził i to bardzo. Rozumiem złość i chęć zemsty ale to już zbyt dużo. Już współczuję Domenowi. Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń