Oszołomiona okręcała się wokół własnej osi, podziwiając otaczające ją budynki. Nadal nie dowierzała w to, że właśnie znajduje się w Paryżu i spełnia jedno ze swoich marzeń. Dodatkowym plusem tej sytuacji była także obecność Petera, która nadawała temu właśnie rozpoczynającemu się pobytowi magii. Na jej ustach zagościł błogi uśmiech, a błękitne tęczówki rozjaśniły miliony radosnych ogników. Peter podążał tuż za nią z walizkami i śmiał się głośno z poczynań jego partnerki. Już dawno nie widział u niej takiej euforii, beztroski. Kręcił z niedowierzaniem głową i marzył tylko o tym, aby znaleźć się już w zaciszu hotelowego pokoju i rozkoszować bliskością blondynki. Była taka lekka, radosna i subtelna zarazem. Kochał ją w takim obliczu. Kąciki jego ust momentalnie zastygły na wyżynach, kiedy jego oczom ukazał się potężnej wielkości budynek. Lekarka w podskokach wparowała do wnętrza hotelu i uśmiechnęła się pogodnie do recepcjonistki, po czym opadła na kanapę w kącie holu i obserwowała jak Peter przekracza próg budynku. Brunet odstawił na bok bagaże i podszedł do lady, podając kobiecie swoje dane osobowe. Młoda Francuska skinęła jedynie głową i wręczyła mu kartę do pokoju, życząc z czarującym uśmiechem miłego pobytu. Słoweniec podziękował pięknym uśmiechem i gestem dłoni wskazał Wieczorek, aby udała się do windy. Sam chwycił rączki od walizek w dłonie i podreptał za drobną sylwetką dziewczyny. Chwilę później wyczerpani podróżą opadli na wielkie, miękkie, dwuosobowe łóżko i wtuleni w siebie zasnęli.
Wypoczęta pozwoliła się unieść swoim powiekom i z szerokim uśmiechem zarejestrowała fakt, że brunet śpi z wtuloną twarzą w jej brzuch. Wyglądał tak niewinnie i urzekająco. Wyciszyła dźwięk migawki w aparacie i wykonała zdjęcie. Westchnęła głośno i postanowiła jakoś opuścić materac. Delikatnie zsunęła z siebie dłonie skoczka, które znajdowały się na jej pośladkach i na palcach powędrowała w kierunku łazienki. Korzystając z tego, że Peter jeszcze znajduje się w krainie Morfeusza postanowiła się odświeżyć. Zrzuciła z siebie ubrania i wskoczyła pod natrysk. Strumień ciepłej wody przyjemnie rozluźniał jej mięśnie, a woń waniliowego żelu pod prysznic otulała jej nozdrza. Nucąc pod nosem ulubiony ostatnio kawałek wmasowywała w swoje ciało kolejne porcje żelu, by po chwili zimna ciecz ukoiła jej rozgrzane ciało. Z subtelnym uśmiechem na ustach zameldowała się przed lustrem i opatuliła w hotelowy ręcznik. Ponownie stawiła się w pokoju i pochyliła nad walizką. Po dłuższej chwili zastanowienia narzuciła na siebie miętową, przewiewną sukienkę i wsunęła nogi w sandałki tego samego koloru na sporej rozmiarów koturnie. Włosy zaplotła w niedbałego kłosa i zabrała się za wypakowanie. W końcu miała tu spędzić tydzień, więc wolała mieć wszystko pod ręką. Sprawnie układała kolejne partie ubrań na pułkach, aż w końcu cała jej garderoba znalazła się w szafie. Zadowolona z siebie rzuciła jeszcze kosmetyczkę do łazienki, a także przerzuciła kilka rzeczy do torby podręcznej. Gdy spoglądała na swoje odbicie w lustrze w framudze drzwi zameldował się Peter. Brunet nieco jeszcze zaspany mierzył wzrokiem sylwetkę blondynki, opierając się nonszalancko o kotarę drzwi. Po chwili na jego usta wkradł się zawadiacki uśmiech. Wplótł palce w ciemne, kasztanowe włosy i zaczesał je do tyłu, tworząc artystyczny nieład. Następnie podszedł do blondynki i przygwoździł ją do szafki znajdującej się pod umywalką. Oddech lekarki momentalnie przyśpieszył, a fakt, że opierał on swoje czoło o jej i łaskotał ją swoim oddechem po policzkach wcale jej nie pomagał.
-Wyglądasz kusząco i urzekająco.-wyszeptał do jej ucha, ocierając się językiem o jego koniuszek.
Wzdłuż ciała dziewczyny przebiegł przyjemny, delikatny dreszcz. Mimowolnie kąciki jej ust się uniosły, a Peter musnął subtelnie jeden z nich. Chwilę później wpił się żarłocznie w jej wargi, wędrując dłońmi po jej pośladkach. Jęknęła cicho zadowolona i odwzajemniła pieszczotę skoczka, tocząc walkę z jego językiem. On tymczasem sunął opuszkiem palca po jej odkrytym udzie, przyprawiając ją tym o dreszcze. Był tak cholernie uwodzicielski. Uwielbiała to w nim. Pewny swego, wykorzystujący swój urok osobisty. Ułożyła ręce na jego klatce piersiowej i stanowczo odepchnęła go od siebie. Przymknęła powieki i starała się zapanować nad przyśpieszonym, płytkim oddechem. Peter jedynie zachichotał wesoło, będąc dumnym z tego, do jakiego stanu doprowadził blondynkę i przyglądał jej się z szerokim uśmiechem. Po kilku minutach lekarka otworzyła oczy i wyminęła go, udając się do pokoju. Chwilę później także zameldował się tam on.
-Jesteś może głodna?-uniósł pytająco brew.
-Jak cholera.-odparła niemal natychmiast.
Prevc pokręcił z niedowierzaniem głową i zrzucił z siebie koszulę. Mimowolnie jej wzrok padł na nagą partię ciała skoczka, która jak zawsze prezentowała się okazale. Spłonęła rumieńcem, kiedy brunet przyłapał ją na wodzeniem wzrokiem po jego klatce piersiowej i odwróciła głowę. Peter natomiast podszedł do niej i musnął wargami jej policzek. Szepnął jej, żeby poczekała chwilę i zabarykadował się w łazience. Opadła na materac i wsłuchiwała się w szum wody obijającej się o brodzik. Sprawdziła media społecznościowe i odpisała braciom Petera, zapewniając ich, że dotarli cali i zdrowi. Po kilkunastu minutach w sypialni zjawił się sportowiec. Pero poprawiał koszulę, a następnie sprawnie zaczął ją zapinać. Rozalia nadal podziwiała jego poczynania, wędrując wzrokiem po odcinku nagiego ciała. Czarne rurki i kraciasta koszula przeplatająca się czerwienią i czernią komponowały się całkiem nieźle. 23-latek pociągnął blondynkę za rękę i skierował się w stronę windy, uprzednio zamykając pokój. Splótł ich dłonie ze sobą i zewnętrzną częścią kciuka gładził jej subtelną skórę, przyglądając jej się z nikłym uśmiechem.
Szczęśliwi przemierzali paryskie uliczki, chłonąc piękną pogodę i swoją bliskość. Subtelna twarz blondynki tonęła w promieniach słońca, a delikatny wiatr targał jasnymi kosmykami. Peter chwycił w dłoń lustrzankę i nacisnął spust migawki, uwieczniając na fotografii lekarkę stojącą na fontannie w centrum miasta. Uradowana podbiegła do niego i wychyliła się z za jego pleców, przyglądając się zdjęciu. Skinęła głową na znak, że jest w porządku i tym razem ona przejęła sprzęt. Brunet uniósł znacznie kąciki ust ku górze i przysnął obok obiektu, gdzie przed chwilą jeszcze znajdowała się pediatra. Wieczorek parsknęła głośnym śmiechem, a Pero natychmiast do niej podbiegł i wyraził swoje oburzenie, aby ta wykonała zdjęcie jeszcze raz, bo oślepiło go słońce. Rozi po czułym pocałunku przystała na propozycję partnera i cyknęła kolejną fotkę. Zmęczeni zwiedzaniem stolicy Francji opadli na pobliską, drewnianą ławkę i skubali bagietki, przyglądając się przechodniom. Francja była cudowna, a Paryż magiczny. Pokochała to miejsce od pierwszych minut swojego pobytu tutaj. Pierwsze godziny tutaj oceniała jak najbardziej na plus. To miasto miało swój urok. Unikalny i niepowtarzalny. Upiła łyk mrożonej kawy i spojrzała na Petera. Brunet potarł nosem o jej drobny nos i cmoknął ją w jego czubek. Był tak niesamowicie troskliwy. Był przede wszystkim kochany. Nie widział po za nią świata. A raczej to ona była jego światem.
***
Nieco poddenerwowana spoczywała w miejscu, oczekując jakichkolwiek wskazówek od Petera. Ten jednak nadal milczał, szykując dla niej niespodziankę. Pomachał do chłopaka na szczycie wieży Eiffela, a ten posłusznie spuścił ku dołowi błękitno-biało-czerwoną flagę. Skoczek skinął ku w podziękowaniu głową i odwrócił się w kierunku swojej wybranki. Przystanął za nią i pociągnął za supeł opaski. Opadła ona na usłane zieloną trawą podłoże, a usta blondynki rozchyliły się do granic możliwości. Nie mogła wydusić z siebie słowa. Stała niczym sparaliżowana, wpatrując się w napis umieszczony w centrum flagi. Złote, połyskujące literki układały się w pytanie : "Will you merry me?". Peter tymczasem padł przed nią na kolana i wyciągnął w jej kierunku dłoń, w której znajdowało się czerwone, małe pudełeczko zarysem podobne do serca. Blondynka oderwała wzrok od wieży i spojrzała na bruneta. Prevc obawiający się odrzucenia spoglądał na nią ze strachem wymalowanym w szarych oczach. Stalowe tęczówki wpatrywały się w nią z nadzieją, a także niepewnością. Ze stresu drżała mu ręką, lecz nadal cierpliwie oczekiwał odpowiedzi lekarki. Ta poczuła jak gula znajdująca się w jej przełyku powoli znika i odchrząknęła głośno.
-Tak!-wydusiła z siebie.-Peter tak!-wrzasnęła.
Brunet momentalnie wsunął na jej serdeczny palec srebrny pierścionek z błękitnym diamentem, a następnie wziął na ręce i okręcił wokół własnej osi. Piszczała niczym szalona, spoglądając z radością na spełnioną twarz skoczka. Niczego innego nie pragnęła od życia jak tego momentu. Teraz już nic nie mogło stanąć na drodze do ich szczęścia. Kochała go nad życie. On także nie widział po za nią świata i to ona pokazała mu co to prawdziwa miłość. Dla niej był w stanie się zmienić i skończył traktować kobiety przedmiotowo. Utonęli w gorącym pocałunku całkowicie, lekceważąc oklaski i wrzaski radości ludzi. Teraz liczyli się tylko oni. Jedynie oni.
Pierścionek Rozi :D
Pierścionek Rozi :D
No to mnie zaskoczyłaś kochana. Czego jak czego, ale oświadczyn to ja się w ogóle nie spodziewałam. Jak ja się cieszę, że im się tak wszystko pięknie układa. Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie 😙
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam ;*
Usuń