niedziela, 9 października 2016

Część II. Six: Ropucha?! Really?!

Z promiennym uśmiechem przyglądała się atmosferze panującej podczas piątkowych zmagań na skoczni usytuowanej w Wiśle. Nim spostrzegła a kołysała zgrabnie biodrami na boki, podśpiewując pod nosem słowa roznoszącej się po kompleksie narciarskim piosenki. Roześmiana spojrzała na Semenica, który towarzyszył jej podczas przyglądania się rywalizacji, gdyż Goran zdecydował się go nie powołać na dzisiejszy konkurs drużynowy. Słoweniec pokręcił z niedowierzaniem głową i zmierzył jej blond włosy. Polka jęknęła cicho i pośpiesznie odgarnęła dłonią niesforne, jasne kosmyki opadające jej na twarz. Sprzedała chłopakowi kuksańca pod same żebra i powróciła do obserwacji konkursu. Z niecierpliwością oczekiwała drugiej próby swojego partnera. Chwyciła się barierki i wychyliła nieco głowę, aby zatopić wzrok w telebimie usytuowanym na wzniesieniu, jednak pośpiesznie zmrużyła oczy, aby uchronić je tym samym przed oślepiającymi promykami słońca. Właśnie w tej chwili pożałowała tego, że przez swoje roztrzepanie nie zabrała ze sobą okularów przeciwsłonecznych ani nie podkradła ich Peterowi. Musiała przyznać, że przypadły jej one nawet do gustu. Na jej usta wstąpił beztroski uśmiech, kiedy na jej subtelną twarz opadła mgiełka, którą przyniósł do niej lekki wiatr z natrysku rozmieszczonego na skoczni. Anze jęknął niezadowolony i splótł ramiona na klatce piersiowej, kiedy nie otrzymał uderzenia kropel wody. Rozalia zachichotała uroczo i zatopiła błękitne tęczówki w sylwetce opadającego właśnie na belkę Wellingera. Momentalnie odtworzyła w głowie moment, kiedy wychyliła się z za okna i przepraszała Niemca za oberwanie i'Phone'm Domena. Później nawet ucięli sobie krótką pogawędkę. Blondyn był niezwykle sympatyczną osobą. Zaśmiała się pod nosem na to wspomnienie i wędrowała wzorkiem za sunącą po rozbiegu sylwetką skoczka. Skrzywiła się nieznacznie, kiedy Andreas uzyskał jedynie 119, 5 m, jednak Niemcy mogli odetchnąć z ulgą, gdyż byli pewni podium.

-Słabiutko jak na niego.-skwitował próbę Niemca Słoweniec.

-Trochę.-przyznała mu rację blondynka.-Teraz proszę o ciszę.-puściła mu oczko i odwróciła głowę w kierunku obiektu.

Na szczycie Wisły Malinki zameldował się właśnie Prevc. Momentalnie jej błękitne tęczówki zabłysnęły radośnie, a kciuki mimowolnie się zacisnęły. Skinęła głową z podziwem dla nowego zdjęcia, które pojawiło się na telebimie przy imieniu i nazwisku Słoweńca, a chwilę później odprowadzała wzrokiem jego mknącą po rozbiegu sylwetkę. Dynamiczne odbicie z progu skoczni im. Adama Małysza i szybujące, unoszące się nad zeskokiem ciało. Idealnie ułożone w literę V. Jak zawsze pochylony był maksymalnie do przodu i płynął w powietrzu. Mijał kolejne metry, chcąc zapewnić podium swojej drużynie. Nienaturalnie przyśpieszone bicie serca Rozalii świadczyło o tym, że to naprawdę ważny moment konkursu. Zawsze ogarniała ją arytmia, kiedy w powietrzu tonął jej chłopak. Przecież nigdy nie było wiadomo, kiedy natura może pokrzyżować jego plany i najmniejszy podmuch może wywołać tragedię... Zawsze się tego obawiała. Cholernie się bała, że kiedyś będzie musiała odprowadzać go przy noszach do karetki. Jednak ufała mu. Wiedziała doskonale, że jest naprawdę doświadczony, a także jednym z najlepszych. Obecnie dominatorem po wspaniale uwiecznionym sezonie zdobyciem Krzyształowej Kuli. Odetchnęła z ulgą, kiedy opadł na igielit i klasnęła najmocniej jak tylko mogła w dłonie, z podziwem kiwając głową nad jego zakończoną już próbą. Momentalnie na jej usta wstąpił beztroski, czarujący uśmiech, kiedy przy jego imieniu i nazwisku ukazała się odległość. 129 metrów. Naprawdę świetny skok. Drugi rezultat konkursu. Powędrował na samą górę zeskoku i pomachał przyjaźnie do kamery, aby następnie odszukać wzrokiem twarz blondynki. Wieczorek posłała mu lotnego całusa, którego on zamknął w pieści i uśmiechnął się anielsko. Poczuła jak uginają się pod nią kolana. Po mimo dzielącego ich dystansu tak mocno na nią działał. Gdyby nie szybka reakcja Semenica runęłabym na trybuny rozmieszczone za nią. Podziękowała mu skinieniem głowy, a także nieśmiałym uśmiechem i uwolniła się z jego objęć, chwytając barierki. Peter zaniepokojony udał się na schody i spojrzał w stronę sektora, w którym przed chwilą jeszcze mógł podziwiać blondynkę. Odetchnął jednak z ulgą, kiedy ta ponownie się mu ukazała. "Stary, podziw. Ty tak na nią działasz." odczytał z ust kadrowego kolegi i zaśmiał się pod nosem. Roześmiany pokręcił głową i zabrał się za pokonywanie stopni.
Tymczasem w powietrzu już unosił się Anders. Fannemel uradowany po próbie, która zakończyła się na 134 metrze utonął w ramionach kolegów, którzy klepali go po głowie i uśmiechnął się zadowolony.
Lekarka oplotła dłońmi szyję Słoweńca i przywarła do niego całym ciałem, uprzednio skradając przelotnego całusa z jego kuszących ust. Brunet roześmiał się głośno i zamknął dziewczynę w silnych ramionach. Była przy nim taka drobniutka, ale przy tym niesamowicie urzekająca na swój sposób i zgrabniutka. Zsunął ręce na jej pośladki i zaprezentował jej śnieżnobiałe uzębienie, wpatrując się z radosnymi ognikami w jej błękitne oczy. Blondynka rozbawiona pokręciła głową i przymknęła powieki, chłonąc intensywność perfum skoczka. Tymczasem Peter postanowił wykorzystać ten moment i zatopił się w jej słodkich ustach. Jego aksamitne wargi ocierały się powoli o jej usta, jednak z każdą chwilą pocałunek przywierał na sile. Dziewczyna w końcu całkowicie poddała się chwili i wplotła palce w gęste, kasztanowe włosy Słoweńca, przyciągając go za nie jeszcze bliżej. Prevc mruknął zadowolony i przegryzł dolny płatek jej wargi. Poczuła metaliczny smak krwi i wywróciła jedynie oczami. W końcu oderwała się  od sportowca i posłała nikły uśmiech w przyglądającemu się tej scenie Stochowi.

-No, no. Widzę Peter, że w końcu odnalazłeś swoją miłość.-skwitował z szerokim uśmiechem Polak.

Otarła strugę szkarłatnej cieczy opuszkiem palca i podniosła wzrok na stojącego przed nimi zawodnika. Kamil uśmiechał się ciepło w ich kierunku, a ona splotła ich dłonie ze sobą i skinęła głową w kierunku nart, które jej partner opadł o barierkę. Brunet chwycił sprzęt drugą ręką i zarzucił go na ramię.

-Na dodatek Polka.-kąciki ust 23-latka powędrowały znacznie ku górze, kiedy wypowiedział te słowa.

-Gratuluje. Widzę, że wiesz co dobre.-poruszył znacząco brwiami starszy skoczek, mierząc wzrokiem sylwetkę blondynki.

-Dziękuję.-odparł Słoweniec.

-Tak w ogóle to Rozalia jestem.-lekarka wyciągnęła dłoń w kierunku swojego rodaka.

-Kamil, przyjaciel Twojego wybranka. Miło poznać.-musnął ustami dłoń partnerki Słoweńca.

-Stoch od kiedyś Ty taki czarujący?- spojrzał na niego podejrzanie Peter.

-Od zawsze, Pero.-zaśmiał się Polak.

Słoweniec chwycił mocniej narty i z blondynką przy boku udał się w kierunku domku reprezentacji. Przez całą drogę rozmawiali z towarzyszącym im Kamilem. Mistrz Świata doszedł do wniosku, że Peter nawet partnerkę musi mieć nawet taką samą jak on. Blondynkę i Polkę. Cała trójka skwitowała to śmiechem i umówiła się na wspólne świętowanie zakończenia zawodów w Wiśle w sobotę.

                                                                                ***
Widziała niezadowolenie malujące się na jego twarzy. Liczył zdecydowanie na coś więcej. Skrzywiła się delikatnie, kiedy dostrzegła sylwetkę Słoweńca pokonująca schody i także pośpiesznie pognała na dół. Dopadła go tuż przy barierce i starała się nie irytować, kiedy zlekceważył jej obecność i udał w kierunku chatki reprezentacji. Bez słowa kroczyła obok niego i dopiero, gdy dotarła do pomieszczenia zamknęła za sobą drzwi i zmierzyła bruneta groźnym wzrokiem. Peter wzruszył jedynie ramionami i opadł na sofę usytuowaną w rogu domku, zabierając się za przebieranie. Nie cierpiała tych jego humorków. Milczenie przez godzinę miała zapewnione. Westchnęła głośno i także zajęła miejsce na kanapie tuż obok skoczka. Przyglądała się jego poczynaniom ze zmianą odzienia i mimowolnie się uśmiechnęła, kiedy jej oczom ukazała się idealnie wyrzeźbiona partia brzucha, kiedy naciągał na swój tors koszulkę. Kiedy wstał, aby zapakować akcesoria takie jak kask czy rękawiczki do torby przylgnęła do jego pleców i ułożyła głowę na jego barku. Momentalnie zastygł w bezruchu, gdyż balast w postaci blondynki utrudniał mu pakowanie i dało się usłyszeć jego nieco przyśpieszony oddech. Przymknął powieki i rozkoszował się ciepłem ciała dziewczyny, a także jej oddechem drażniącym jego szyję. Teraz już wiedział, dlaczego tak reagowała na jego bliskość. Słodka woń jej perfum otuliła jego nozdrza, czym wywołała, że na jego usta wkradł się nikły uśmiech. Nie potrafił być obojętny na takie gesty z jej strony. Zaczerpnął głębokiego oddechu i odwrócił głowę w jej stronę. Stalowe tęczówki wpatrywały się w jej subtelną twarz z czułością, a ona poczuła jak jej ciało przebiega dreszcz, a wszystko to za sprawą ciężaru jego spojrzenia. Nawet nie zanotowała momentu, kiedy brunet przygwoździł ją do ściany drewnianej chatki i spoglądał głęboko w jej niebieskie oczy. Rozchylił usta, aby coś powiedzieć, ale lekarka skutecznie mu to uniemożliwiła i wykorzystała ten fakt do pieszczoty. Pocałowała go subtelnie, aczkolwiek z czułością, przelewając w ten gest wszystkie targające ją uczucia. Przez irytacje, niezrozumienie, aż po miłość, pożądanie. Ujął jej twarz w swe ciepłe, smukłe dłonie i najzwyczajniej w świecie wyszeptał, wpatrując się w jej oczy:

-Przepraszam.

-Peter, ja naprawdę jestem w stanie wszystko zrozumieć, ale tego akurat nie. Przecież to zwykłe letnie zawody. Tym bardziej nie powinieneś się nimi przejmować, gdyż to dopiero Twoje pierwsze starty. Czym Ty się przejmujesz? Twój pierwszy konkurs indywidualny i od razu miejsce w czołowej piątce. Dwa naprawdę dobre skoki. Stylem i odległością, ale nie bo Ty zawsze chcesz więcej, lepiej i ładniej... To tylko cykl przygotowań do zimy, pierwsze Twoje starty, a Ty już się irytujesz. Chłopie, ja rozumiem, że jesteś ambitny i to w cholerę, ale czym ty się załamujesz, skoro przed Tobą jeszcze kilka takich konkursów plus 3 miesiące przygotowań do zimy. Zluzuj trochę i ciesz się z tego weekendu, bo naprawdę świetnie się zaprezentowałeś jak na zawody, w których wziąłeś udział po tak długiej przerwie od rywalizacji.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Ciebie mam.-wyszeptał jedynie i musnął ustami jej czoło.-Dziękuję. Po prostu boje się, że moja forma spadnie i nie będę się już liczył w kolejnym sezonie. Nie chce wypaść z czołowej stawki, nie chce, aby się ze mnie nabijali...

-Peter, czy Ty zwariowałeś?!-uniosła znacznie głos.-Nic takiego się nie stanie. Kochanie, ja w Ciebie wierzę i teraz nie będzie już żadnego spadku. Teraz będzie jedynie fala wznosząca.-gładziła zewnętrzną częścią kciuka policzki Słoweńca. 

-Myślisz?-uniósł pytająco brwi.

-Yhym.-mruknęła.-Pocałuj mnie w końcu bo dłużej już nie wytrzymam.-uśmiechnęła się do niego nieśmiało.

Brunet zachichotał wesoło i zgodnie z jej wolą naparł na jej ustami swoimi wargami, przywierając do niej całym ciałem. Chłonęli swoją bliskość nawzajem najdłużej jak się dało, jednak chwilę tą przerwało wtargnięcie do domku Laniska.

-O kurwa!-rozwarł usta zdziwiony.- Nie przeszkadzajcie sobie!-rzucił jedynie, powoli się wycofując. 

-Lanisek! Ropucho pierdolona! Stój!-wrzasnął za nim Peter.

-Jesus! Chciałem tylko sprzęt zapakować. Nie bij!-zakrył się dłońmi Anze.

Rozalia przyglądała się tej scenie rozbawiona i parsknęła głośnym śmiechem, obserwując wystraszonego młodszego skoczka, który obawiał się jej faceta, a ten nawet od niej nie odsunął i nie poderwał z miejsca. Peter posłał cwany uśmieszek i skradł z jej ust przelotny pocałunek, po czym chwycił ją za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia. 

-Ropucha?! Really?!-rzuciła z niedowierzaniem Rozalia. 

                                                                            ***
Dumny ze swojego pomysłu prowadził blondynkę pomiędzy tłumem ludzi wypełniającym lotnisko znajdujące się w Ljubljanie, skutecznie starając się o to, aby nie uderzyła ona w żadnego przechodniego, co było na obecną chwilę bardzo trudnym zadaniem. Za nimi podążał Cene, który zajmował się walizkami, aby jego brat spokojnie mógł zaprowadzić Rozalię ku celowi. Uradowany nareszcie zatrzymał się przed potężną maszyną  znajdująca się przed nimi. Jednym zwinnym ruchem pociągnął za węzeł przepaski umieszczonej na oczach lekarki i obserwował jak przykłada ona dłonie oszołomiona do rozwartych ust. Momentalnie kąciki jego ust powędrowały ku górze, a pisk jego wybranki sprawił, że jego serce zabiło mocniej.

-Podoba Ci się?-wypowiedział melodyjnym głosem tuż przy jej uchu, obejmując ją w pasie i tuląc się do jej pleców.

-Boże! To jest cudowne!-pisnęła i odwróciła się na pięcie, po czym rzuciła na szyję bruneta.-Dziękuję!-przylgnęła do niego.

Odpowiedział jej jedynie anielskim, szczerym uśmiechem i przygarnął do siebie, obserwując jak po jej zaróżowionych policzkach spływają łzy wzruszenia. Była szczęśliwa. Widział to w jej błękitnych połyskujących radośnie oczach. Zaskoczył ją. Udało mu się. Nareszcie będą tylko we dwoje. Żadnego szpitala, żadnego treningu, żadnych rodziców, przyjaciół. Tylko on i ona. Jednym z jej marzeń było zawsze polecieć do Paryża. A on dzisiaj je spełnił. Oderwała się od niego i dopiero po chwili zauważyła obecność przyjaciela. Podreptała w jego kierunku i dała się zamknąć w jego silnych ramionach. Szatyn roześmiał się wesoło i pogładził jej plecy.

-Tylko niczego tam nie zmajstrujcie.-poruszył znacząco brwiami.

-Chcesz to możemy popróbować na Twojej twarzy.-rzucił Peter z łobuzerskim uśmiechem.

-Hola, hola. Spokojnie.-uspokoił go gestem dłoni 20-latek.-Będę tęsknił.-wydął dolną wargę.-Bawcie się dobrze.-musnął ustami jej policzek.-Kocham Cię.-a także złożył pocałunek na jej włosach.

-Ja Ciebie też.-naznaczyła jego policzek mokrym śladem.-Cześć!-pomachała mu na pożegnanie.

                                                             ~*~
Wisła już za nami proszę Państwa, a przed nami Paryż ;3 Co wydarzy się w mieście zakochanych? ^^ Czy będzie  to coś szczęśliwego dla naszej pary, a może przykrego? Coś tu ostatnio się za dobrze układa ;) Akcja powoli nabiera tempa. Uwierzcie mi, że jeśli teraz jest nudno to niebawem naprawdę będzie się działo, więc zostańcie ;3  Całuję i do zobaczenia! ;*

PS: Do Pucharu Świata pozostało 46 dni! ;3





6 komentarzy:

  1. Wcale ani trochę nie jest nudno. Paryż jest piękny, szczególnie z ukochaną osobą, ślicznie oświetlone wieczorami uliczki,chyba się starzeje i robię się sentymemtalna. Jak co się wydarzy, miłość będzie kwitnąć, nawet nie próbuj tego zepsuć!!! Wszystko pięknie się układa i bardzo dobrze, cieszy mnie to ogromnie, a co do tego czemu tak jest mam pewną teorię, ciekawe czy słuszną?😌 Buziaki i do zobaczenia😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam brednie gadasz ;3 Fajnie powspominać ^^
      Wszystko się niebawem okaże ;3
      Pozdrawiam i dziękuję ;*

      Usuń
  2. No proszę proszę wyjazd do Paryża. Ciekawe co ciekawego wymyśliłaś. Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału. Weny kochana i do kolejnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawie bd, nie powiem, że nie ^^
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Cudownie *.* Coś czuję, że w tym Paryżu może się dużo wydarzyć. Może Peter poprosi Rozi o rękę? Życzę im jak najlepiej i nie psuj nic więcej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń