piątek, 28 października 2016

Część II. Nine: Tak w ogóle to gratulacje świeżo upieczonym narzeczonym

Omiotła wzrokiem wnętrze lotniska i starała się odnaleźć wśród tłumu ludzi znajomą twarz. Poprawiła spoczywającą na jej ramieniu torbę, a jej twarz rozjaśnił łagodny uśmiech. Te zarysy sylwetki rozpoznałabym nawet w stanie nietrzeźwości. Odwróciła się w kierunku podążającego za nią 23-latka i wskazałam gestem dłoni na oddalonego nieco od nich chłopaka. Peter skinął jedynie głową na znak zrozumienia jej przekazu i przejął od niej torbę. Uradowana lekarka momentalnie poderwała się z miejsca i ruszyła sprintem w kierunku skoczka. Pochłonięty myślami sportowiec nawet nie zauważył wprost rozpędzonej na niego blondynki i niemalże runął na podłoże, kiedy drobne ciało dziewczyny spotkało się z jego sylwetką. Rozalia uwiesiła się na jego szyi, piszcząc niczym oszalała. Szatyn pokręcił rozbawiony głową i roześmiał się głośno, tuląc do siebie przyjaciółkę. Naprawdę mu brakowało tej nutki szaleństwa jaką zdecydowanie wnosiła do jego życia pediatra. Błękitnooka musnęła ustami policzki Cene i obdarowała go promiennym uśmiechem, ponownie przywierając do niego swoim ciałem. W zasięgu ich wzroku pojawił się Peter. Starszy Prevc przyglądał się temu z boku, uśmiechając się nieznacznie pod nosem. Wolał się na razie nie odzywać i dać rozkoszować się ukochanej obecnością przyjaciela. Wymienił jedynie z bratem krótkie, ale wesołe "hej" i oczekiwał aż Rozi się w końcu opamięta i wróci na ziemię.

-Przepraszam, ale się za Tobą stęskniłam.-panującą pomiędzy trójką ciszę przerwała w końcu blondynka.

Wieczorek zeskoczyła z szatyna i posłała mu nieśmiały uśmiech, po czym odwróciła się na pięcie w kierunku bruneta. Pero uniósł kąciki ust ku górze i podszedł do niej, a następnie objął ramieniem i skinął głową na drzwi wyjściowe obiektu. Cene przejął od niego jedną z walizek i udał się przodem, zostawiając z tyłu parę świeżo upieczonych narzeczonych. Po zapakowaniu tobołków do bagażnika zajęli miejsca w samochodzie i obrali cel jakim był rodzinny dom skoczków. Droga minęła na miłej pogawędce na temat tego co działo się pomiędzy Francją a Słowenią. Okazało się, że Cene dorobił się partnerki, którą miał także przed wylotem pary, ale trzymał to w sekrecie dla siebie. 

-Tak w ogóle to gratulacje świeżo upieczonym narzeczonym.-Cene zerknął na brata spoczywającego obok fotelu kierowcy, a następnie w lusterko, odszukując na tylnych siedzeniach blondynkę.

Szeroki uśmiech momentalnie wpłynął na jego usta, a zakochani wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenie. 

-Mama wie?-uniósł pytająco brew Peter.

-Co Ty. Tą przyjemność poinformowania jej pozostawiłem wam.-kierowca puścił pierskie oczko do brata.

Pero skinął głową na znak przyswojenia tej informacji i przez resztę drogi milczał. Po kilkunastu minutach samochód zatrzymał się na podjeździe przed sporych rozmiarów budynkiem. Po opróżnieniu bagażnika z walizek i wniesieniu ich do pokoju Petera para zameldowała się w salonie, gdzie oczekiwało na nich państwo Prevc. Po chwili w domu także zjawił się najmłodszy członek rodziny. Domen z szerokim uśmiechem na ustach zamknął w objęciach Rozi, po czym wymienił także męski uścisk z Peterem. 

-Mamo, tato.-rozpoczął brunet.

-Chcieliśmy wam coś ogłosić.-kontynuowała Wieczorek, podnosząc wzrok na rodziców przyszłego męża.-Otóż zaręczyliśmy się.-wypowiedzieli razem.

-Jezus, Maria!-wypaliła Julijana.

Rodzicielka skoczków zszokowana wędrowała wzrokiem z twarzy syna na twarz przyszłej synowej. Dłonie miała przyłożona do rozchylonych ust, które rozmiarem przypominały literę O. Gdy szok minął zamknęła w czułych, silnych objęciach parę i wycałowała ich po policzkach, życząc szczęścia. Ojciec Petera natomiast uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową z uznaniem:

-Synu stałeś się prawdziwym mężczyzną. Jestem z Ciebie dumny.

Skoczek wraz z panem Prevcem utonęli w męskim uścisku, a Rozalia i reszta domowników przyglądała się temu z uśmiechem. Także i na twarzy przyszłego pana młodego zagościł lekki uśmiech. Uwolniony z objęć ojca brunet przystanął obok lekarki i splótł ich dłonie ze sobą, gładząc kciukiem zewnętrzną część dłoni dziewczyny. Chwilę później zamknął dziewczynę w swoich silnych ramionach, muskając wargami jej skroń. Rozalia przymknęła powieki i mimowolnie się uśmiechnęła. Mocniej wtuliła się w Słoweńca i przysłuchiwała rozmowę jaką rozpoczęła podekscytowana pani Prevc. Kilka minut później ze filiżankami mrożonej kawy domownicy wraz z parą narzeczonych przenieśli się na taras, korzystając z ostatnich chwil letniego słońca, które muskało ich twarze swoimi promykami. Przyszła teściowa z pomocą Rozalii podał także obiad, a rozmów nie było końca.

Zmęczona dniem Rozalia przeciągnęła się leniwie w fotelu i spojrzała na bruneta umiejscowionego na miejscu kierowcy. Miała za sobą naprawdę pełen emocji dzień, a co najlepsze jej rodzice jeszcze nie mieli pojęcia o tym, co wydarzyło się w Paryżu. Peter uniósł prawy kącik ust i westchnął głośno. Chciał to mieć już za sobą, gdyż także był wyczerpany podróżą do ojczyzny. Dlatego też pośpiesznie opuścił wnętrze samochodu, a następnie zameldował się przy drzwiach pasażera, które otworzył przed Rozalią. Blondynka zrezygnowana postawiła stopy na chodniku, a następnie pociągnęła Petera za dłoń w kierunku drzwi do jej domu. Nacisnęła na klamkę, a to o dziwo ugięła się pod siłą jej ręki. Zagłębiła się we wnętrzu budynku i ujrzała spoczywająca na sofie w salonie rodzicielkę. Pani Natalia zauważyła ruch kątem oka i przeniosła wzrok z plazmowego ekranu na parę stojąca w wejściu do pomieszczenia. Momentalnie poderwała się z kanapy i wyściskała córkę oraz jej partnera.

-Mamo, bo my musimy Ci coś powiedzieć.-zaczęła niepewnie Rozalia, bawiąc się palcami.

-Słucham, kochanie.-skinęła głową pani Wieczorek.

-Otóż ja i Rozalia niedługo się pobieramy.-inicjatywę przejął pewny siebie Peter.

-Żartujecie?!-pisnęła pani Natalia.-Ale chwileczkę... Rozalia, Ty masz tylko 20 lat.-spostrzegła trafnie pani adwokat.

-Mamo...-jęknęła blondynka.

-To ja skoczę po walizkę.-zakomunikował Prevc.

Brunet pośpiesznie opuścił salon, a Rozi z niedowierzaniem odprowadziła go wzrokiem do drzwi. Jak mógł ją zostawić w takiej chwili?! Zbezcześciła go w myślach, po czym ponownie skierowała wzrok na twarz matki.

-Mamo, ja naprawdę wiem co robię. Kocham Petera i chcę z nim spędzić resztę swojego życia.-tłumaczyła rodzicielce pediatra.

-Jesteś tego pewna? Słońce, wiesz, że chcę dla Ciebie jak najlepiej.-Natalia potarła ramiona córki.

-Oczywiście.

-Skoro tak to ja będę się cieszyć Twoim szczęściem.-musnęła ustami policzki lekarki.-Teraz tylko pozostaje powiedzieć tacie.

W tym momencie we wnętrzu salonu pojawił się narzeczony blondynki. Odetchnął z ulgą, kiedy dostrzegł ciepły uśmiech malujący się na ustach rodzicielki Rozalii. Objął dziewczynę w pasie i skradł z jej ust przelotny pocałunek, spoglądając z wdzięcznością na matkę swojej wybranki. Natalia uściskała zakochanych i powędrowała w kierunku sypialni. Młodsza Wieczorek obróciła się na pięcie i uderzyła skoczka w klatkę piersiową. Peter zdezorientowany zmarszczył brwi i jękną cicho z bólu, rozmasowując obolałe miejsce. Lekarka z niezadowoleniem wyrzuciła mu, że zostawia ją samą w ciężkich chwilach, ale już po chwili tonęła w jego silnym uścisku. Odprowadziła go pod drzwi i uwiesiła się na jego szyi, wpijając żarłocznie w jego wargi. Zadowolony z takiego obrotu sprawy skoczek przeniósł dłonie na jej pośladki, przyciągając ją bliżej siebie i mruknął cicho. Po chwili jednak oderwał się od narzeczonej i oparł swoje czoło o jej czoło, spoglądając jej głęboko w oczy.

-Dobranoc przyszła pani Prevc.-szepnął uwodzicielsko i cmoknął ją w czubek nosa.

-Dobranoc panie Prevc.-musnęła jego usta.

Zgasiła światło i przystanęła przy oknie, obserwując jak odjeżdża. Pośpiesznie się odświeżyła i zmęczona opadła na miękki materac, odpływając do krainy Morfeusza.

                 ***

Zatrzasnęła bagażnik i smutnym wzrokiem spojrzała na twarz skoczka oświetloną przez ostatnie promyki jesiennego słońca. Brunet zarzucił na ramię torbę, mocniej zacisnął dłoń na rączce od walizki i oplótł palcami nadgarstek dłoni blondynki, ciągnąc ją za sobą w kierunku autokaru podstawionego pod skocznię. Zwinnie załadował walizkę do luku bagażowego, a torbę poprawił na ramieniu i spojrzał na drobną dziewczynę stojąca przed nim. Nie chciał się z nią żegnać. Jednak musieli się rozstać, gdyż zbliżała się inauguracja sezonu zimowego, a wraz z tym obozy, na których on musiał  być obecny. Jęknęła niezadowolona, kiedy jej oczom ukazał się zbliżający się w ich kierunku Goran. Ta reakcja nie była spowodowana brakiem sympatii do trenera słoweńskiej ekipy, ale oznaką tego, że za chwilę już go nie zobaczy. Peter zsunął z ramienia torbę i bez słowa zamknął w silnych ramionach drobną sylwetkę lekarki. Rozalia poczuła jak do jej oczu napływają łzy. Zagryzła płatek dolnej wargi i przymknęła powieki, chłonąc ostatnie chwilę bliskości ze Słoweńcem. Jej nozdrza niemal szalały od nadmiaru intensywnych perfum chłopaka. Tak bardzo się do niego przywiązała w ostatnim czasie. W końcu oderwała się od bruneta i wskoczyła na niego, obejmując nogami jego pas. Przylgnęła do niego i wpiła się żarłocznie w jego kuszące wargi. Peter zaskoczony jej śmiałością, chwycił ją za pośladki i odwzajemnił pieszczotę. Włożył w ten pocałunek całą swoją siłę, aby przekazać uczucie jakie go łączyło z blondynką, a także to jak bardzo będzie za nią tęsknił. Zebrani w autokarze skoczkowie momentalnie przyłożyli twarze do szyb i spoglądali na chwilę czułości Petera oraz jego narzeczonej z wyłupiastymi oczami. Dało się nawet usłyszeć ich głośne "uuu", a także pukanie w szyby. Prevc skierował w ich stronę środkowy palec, a Rozalia mimowolnie uśmiechnęła się przez pocałunek i w końcu zeskoczyła ze skoczka.

-Uuu....Ostro!-stwierdzili z uśmiechem chłopaki.

Rozalia spojrzała w kierunku środka transportu reprezentacji skoczków i parsknęła głośnym śmiechem, dostrzegając stojących w wejściu do autobusu podopiecznych Janusa z szeroko rozwartymi ustami. Peter jedynie zerknął na nich ukradkiem i wywrócił oczami, po czym przyłożył sobie otwartą dłonią w czoło.

-Pamiętaj, dzwoń codziennie.-rzuciła z uśmiechem Wieczorek.

-Jasne. Dasz sobie radę, mała.-pogładził ją dłonią po jasnych kosmykach 24-latek.

-Kocham Cię.-musnęła jego policzek.

-Ja Ciebie też.-wypowiedział czule i pozostawił mokry ślad na jej skroni.

~*~
Kto wie czego tu znowu nie ma, ale chyba was nie zanudziłam. Ten rozdział mi się podoba zdecydowanie bardziej niż poprzedni ;) Państwo Prevc i Wieczorek poinformowani także nie pozostaje nic jak planować weselicho ^^ Powraca Słowenia Team :D Jak zawsze mocne wejście chłopaków xD Postaram się opisywać teraz nieco życie Rozi, a nieco śmieszne sytuacje u Petera na zgrupowaniu ^^   Co wy na to? ;) Całuję i do zobaczenia! ;*
PS: 27 dni *.*







6 komentarzy:

  1. sielanka, sielanka, sielanka. wiesz, że ja to lubię... to wszystko jest piękne, ale jak powszechnie wiadomo "taka sielanka nie trwa wiecznie".

    ściska, ret

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się naciesz póki jest ^^
      Dziękuję za wizytę i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Chyba już doskonale wiesz, że kocham rozdziały w których wszystko układa się tak sielankowo. Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie 😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozkoszuj się póki możesz ^^
      Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Wybacz, że mnie długo nie było! Coś ostatnio serwujesz dużo sielanki. Znając Ciebie to niedługo nie będzie tak słodko! Coś przeczuwam, że niedługo sprawisz, że znowu będę bardzo zaskoczona i będę ,,zbierać szczękę z podłogi'' tak jak wtedy, kiedy Domen ją tak potwornie skrzywdził. Czekam na więcej. Zapraszam serdecznie do siebie, liczę na Twój komentarz ;* Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szykuje się jeszcze kilka zwrotów akcji to fakt ;)
      Dziękuję i również pozdrawiam ;*

      Usuń