Omiotła wzrokiem wnętrze lotniska i starała się odnaleźć wśród tłumu ludzi znajomą twarz. Poprawiła spoczywającą na jej ramieniu torbę, a jej twarz rozjaśnił łagodny uśmiech. Te zarysy sylwetki rozpoznałabym nawet w stanie nietrzeźwości. Odwróciła się w kierunku podążającego za nią 23-latka i wskazałam gestem dłoni na oddalonego nieco od nich chłopaka. Peter skinął jedynie głową na znak zrozumienia jej przekazu i przejął od niej torbę. Uradowana lekarka momentalnie poderwała się z miejsca i ruszyła sprintem w kierunku skoczka. Pochłonięty myślami sportowiec nawet nie zauważył wprost rozpędzonej na niego blondynki i niemalże runął na podłoże, kiedy drobne ciało dziewczyny spotkało się z jego sylwetką. Rozalia uwiesiła się na jego szyi, piszcząc niczym oszalała. Szatyn pokręcił rozbawiony głową i roześmiał się głośno, tuląc do siebie przyjaciółkę. Naprawdę mu brakowało tej nutki szaleństwa jaką zdecydowanie wnosiła do jego życia pediatra. Błękitnooka musnęła ustami policzki Cene i obdarowała go promiennym uśmiechem, ponownie przywierając do niego swoim ciałem. W zasięgu ich wzroku pojawił się Peter. Starszy Prevc przyglądał się temu z boku, uśmiechając się nieznacznie pod nosem. Wolał się na razie nie odzywać i dać rozkoszować się ukochanej obecnością przyjaciela. Wymienił jedynie z bratem krótkie, ale wesołe "hej" i oczekiwał aż Rozi się w końcu opamięta i wróci na ziemię.
-Przepraszam, ale się za Tobą stęskniłam.-panującą pomiędzy trójką ciszę przerwała w końcu blondynka.
Wieczorek zeskoczyła z szatyna i posłała mu nieśmiały uśmiech, po czym odwróciła się na pięcie w kierunku bruneta. Pero uniósł kąciki ust ku górze i podszedł do niej, a następnie objął ramieniem i skinął głową na drzwi wyjściowe obiektu. Cene przejął od niego jedną z walizek i udał się przodem, zostawiając z tyłu parę świeżo upieczonych narzeczonych. Po zapakowaniu tobołków do bagażnika zajęli miejsca w samochodzie i obrali cel jakim był rodzinny dom skoczków. Droga minęła na miłej pogawędce na temat tego co działo się pomiędzy Francją a Słowenią. Okazało się, że Cene dorobił się partnerki, którą miał także przed wylotem pary, ale trzymał to w sekrecie dla siebie.
-Tak w ogóle to gratulacje świeżo upieczonym narzeczonym.-Cene zerknął na brata spoczywającego obok fotelu kierowcy, a następnie w lusterko, odszukując na tylnych siedzeniach blondynkę.
Szeroki uśmiech momentalnie wpłynął na jego usta, a zakochani wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenie.
-Mama wie?-uniósł pytająco brew Peter.
-Co Ty. Tą przyjemność poinformowania jej pozostawiłem wam.-kierowca puścił pierskie oczko do brata.
Pero skinął głową na znak przyswojenia tej informacji i przez resztę drogi milczał. Po kilkunastu minutach samochód zatrzymał się na podjeździe przed sporych rozmiarów budynkiem. Po opróżnieniu bagażnika z walizek i wniesieniu ich do pokoju Petera para zameldowała się w salonie, gdzie oczekiwało na nich państwo Prevc. Po chwili w domu także zjawił się najmłodszy członek rodziny. Domen z szerokim uśmiechem na ustach zamknął w objęciach Rozi, po czym wymienił także męski uścisk z Peterem.
-Mamo, tato.-rozpoczął brunet.
-Chcieliśmy wam coś ogłosić.-kontynuowała Wieczorek, podnosząc wzrok na rodziców przyszłego męża.-Otóż zaręczyliśmy się.-wypowiedzieli razem.
-Jezus, Maria!-wypaliła Julijana.
Rodzicielka skoczków zszokowana wędrowała wzrokiem z twarzy syna na twarz przyszłej synowej. Dłonie miała przyłożona do rozchylonych ust, które rozmiarem przypominały literę O. Gdy szok minął zamknęła w czułych, silnych objęciach parę i wycałowała ich po policzkach, życząc szczęścia. Ojciec Petera natomiast uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową z uznaniem:
-Synu stałeś się prawdziwym mężczyzną. Jestem z Ciebie dumny.
Skoczek wraz z panem Prevcem utonęli w męskim uścisku, a Rozalia i reszta domowników przyglądała się temu z uśmiechem. Także i na twarzy przyszłego pana młodego zagościł lekki uśmiech. Uwolniony z objęć ojca brunet przystanął obok lekarki i splótł ich dłonie ze sobą, gładząc kciukiem zewnętrzną część dłoni dziewczyny. Chwilę później zamknął dziewczynę w swoich silnych ramionach, muskając wargami jej skroń. Rozalia przymknęła powieki i mimowolnie się uśmiechnęła. Mocniej wtuliła się w Słoweńca i przysłuchiwała rozmowę jaką rozpoczęła podekscytowana pani Prevc. Kilka minut później ze filiżankami mrożonej kawy domownicy wraz z parą narzeczonych przenieśli się na taras, korzystając z ostatnich chwil letniego słońca, które muskało ich twarze swoimi promykami. Przyszła teściowa z pomocą Rozalii podał także obiad, a rozmów nie było końca.
Zmęczona dniem Rozalia przeciągnęła się leniwie w fotelu i spojrzała na bruneta umiejscowionego na miejscu kierowcy. Miała za sobą naprawdę pełen emocji dzień, a co najlepsze jej rodzice jeszcze nie mieli pojęcia o tym, co wydarzyło się w Paryżu. Peter uniósł prawy kącik ust i westchnął głośno. Chciał to mieć już za sobą, gdyż także był wyczerpany podróżą do ojczyzny. Dlatego też pośpiesznie opuścił wnętrze samochodu, a następnie zameldował się przy drzwiach pasażera, które otworzył przed Rozalią. Blondynka zrezygnowana postawiła stopy na chodniku, a następnie pociągnęła Petera za dłoń w kierunku drzwi do jej domu. Nacisnęła na klamkę, a to o dziwo ugięła się pod siłą jej ręki. Zagłębiła się we wnętrzu budynku i ujrzała spoczywająca na sofie w salonie rodzicielkę. Pani Natalia zauważyła ruch kątem oka i przeniosła wzrok z plazmowego ekranu na parę stojąca w wejściu do pomieszczenia. Momentalnie poderwała się z kanapy i wyściskała córkę oraz jej partnera.
-Mamo, bo my musimy Ci coś powiedzieć.-zaczęła niepewnie Rozalia, bawiąc się palcami.
-Słucham, kochanie.-skinęła głową pani Wieczorek.
-Otóż ja i Rozalia niedługo się pobieramy.-inicjatywę przejął pewny siebie Peter.
-Żartujecie?!-pisnęła pani Natalia.-Ale chwileczkę... Rozalia, Ty masz tylko 20 lat.-spostrzegła trafnie pani adwokat.
-Mamo...-jęknęła blondynka.
-To ja skoczę po walizkę.-zakomunikował Prevc.
Brunet pośpiesznie opuścił salon, a Rozi z niedowierzaniem odprowadziła go wzrokiem do drzwi. Jak mógł ją zostawić w takiej chwili?! Zbezcześciła go w myślach, po czym ponownie skierowała wzrok na twarz matki.
-Mamo, ja naprawdę wiem co robię. Kocham Petera i chcę z nim spędzić resztę swojego życia.-tłumaczyła rodzicielce pediatra.
-Jesteś tego pewna? Słońce, wiesz, że chcę dla Ciebie jak najlepiej.-Natalia potarła ramiona córki.
-Oczywiście.
-Skoro tak to ja będę się cieszyć Twoim szczęściem.-musnęła ustami policzki lekarki.-Teraz tylko pozostaje powiedzieć tacie.
W tym momencie we wnętrzu salonu pojawił się narzeczony blondynki. Odetchnął z ulgą, kiedy dostrzegł ciepły uśmiech malujący się na ustach rodzicielki Rozalii. Objął dziewczynę w pasie i skradł z jej ust przelotny pocałunek, spoglądając z wdzięcznością na matkę swojej wybranki. Natalia uściskała zakochanych i powędrowała w kierunku sypialni. Młodsza Wieczorek obróciła się na pięcie i uderzyła skoczka w klatkę piersiową. Peter zdezorientowany zmarszczył brwi i jękną cicho z bólu, rozmasowując obolałe miejsce. Lekarka z niezadowoleniem wyrzuciła mu, że zostawia ją samą w ciężkich chwilach, ale już po chwili tonęła w jego silnym uścisku. Odprowadziła go pod drzwi i uwiesiła się na jego szyi, wpijając żarłocznie w jego wargi. Zadowolony z takiego obrotu sprawy skoczek przeniósł dłonie na jej pośladki, przyciągając ją bliżej siebie i mruknął cicho. Po chwili jednak oderwał się od narzeczonej i oparł swoje czoło o jej czoło, spoglądając jej głęboko w oczy.
-Dobranoc przyszła pani Prevc.-szepnął uwodzicielsko i cmoknął ją w czubek nosa.
-Dobranoc panie Prevc.-musnęła jego usta.
Zgasiła światło i przystanęła przy oknie, obserwując jak odjeżdża. Pośpiesznie się odświeżyła i zmęczona opadła na miękki materac, odpływając do krainy Morfeusza.
Zatrzasnęła bagażnik i smutnym wzrokiem spojrzała na twarz skoczka oświetloną przez ostatnie promyki jesiennego słońca. Brunet zarzucił na ramię torbę, mocniej zacisnął dłoń na rączce od walizki i oplótł palcami nadgarstek dłoni blondynki, ciągnąc ją za sobą w kierunku autokaru podstawionego pod skocznię. Zwinnie załadował walizkę do luku bagażowego, a torbę poprawił na ramieniu i spojrzał na drobną dziewczynę stojąca przed nim. Nie chciał się z nią żegnać. Jednak musieli się rozstać, gdyż zbliżała się inauguracja sezonu zimowego, a wraz z tym obozy, na których on musiał być obecny. Jęknęła niezadowolona, kiedy jej oczom ukazał się zbliżający się w ich kierunku Goran. Ta reakcja nie była spowodowana brakiem sympatii do trenera słoweńskiej ekipy, ale oznaką tego, że za chwilę już go nie zobaczy. Peter zsunął z ramienia torbę i bez słowa zamknął w silnych ramionach drobną sylwetkę lekarki. Rozalia poczuła jak do jej oczu napływają łzy. Zagryzła płatek dolnej wargi i przymknęła powieki, chłonąc ostatnie chwilę bliskości ze Słoweńcem. Jej nozdrza niemal szalały od nadmiaru intensywnych perfum chłopaka. Tak bardzo się do niego przywiązała w ostatnim czasie. W końcu oderwała się od bruneta i wskoczyła na niego, obejmując nogami jego pas. Przylgnęła do niego i wpiła się żarłocznie w jego kuszące wargi. Peter zaskoczony jej śmiałością, chwycił ją za pośladki i odwzajemnił pieszczotę. Włożył w ten pocałunek całą swoją siłę, aby przekazać uczucie jakie go łączyło z blondynką, a także to jak bardzo będzie za nią tęsknił. Zebrani w autokarze skoczkowie momentalnie przyłożyli twarze do szyb i spoglądali na chwilę czułości Petera oraz jego narzeczonej z wyłupiastymi oczami. Dało się nawet usłyszeć ich głośne "uuu", a także pukanie w szyby. Prevc skierował w ich stronę środkowy palec, a Rozalia mimowolnie uśmiechnęła się przez pocałunek i w końcu zeskoczyła ze skoczka.
-Uuu....Ostro!-stwierdzili z uśmiechem chłopaki.
Rozalia spojrzała w kierunku środka transportu reprezentacji skoczków i parsknęła głośnym śmiechem, dostrzegając stojących w wejściu do autobusu podopiecznych Janusa z szeroko rozwartymi ustami. Peter jedynie zerknął na nich ukradkiem i wywrócił oczami, po czym przyłożył sobie otwartą dłonią w czoło.
-Pamiętaj, dzwoń codziennie.-rzuciła z uśmiechem Wieczorek.
-Jasne. Dasz sobie radę, mała.-pogładził ją dłonią po jasnych kosmykach 24-latek.
-Kocham Cię.-musnęła jego policzek.
-Ja Ciebie też.-wypowiedział czule i pozostawił mokry ślad na jej skroni.
PS: 27 dni *.*
Skoczek wraz z panem Prevcem utonęli w męskim uścisku, a Rozalia i reszta domowników przyglądała się temu z uśmiechem. Także i na twarzy przyszłego pana młodego zagościł lekki uśmiech. Uwolniony z objęć ojca brunet przystanął obok lekarki i splótł ich dłonie ze sobą, gładząc kciukiem zewnętrzną część dłoni dziewczyny. Chwilę później zamknął dziewczynę w swoich silnych ramionach, muskając wargami jej skroń. Rozalia przymknęła powieki i mimowolnie się uśmiechnęła. Mocniej wtuliła się w Słoweńca i przysłuchiwała rozmowę jaką rozpoczęła podekscytowana pani Prevc. Kilka minut później ze filiżankami mrożonej kawy domownicy wraz z parą narzeczonych przenieśli się na taras, korzystając z ostatnich chwil letniego słońca, które muskało ich twarze swoimi promykami. Przyszła teściowa z pomocą Rozalii podał także obiad, a rozmów nie było końca.
Zmęczona dniem Rozalia przeciągnęła się leniwie w fotelu i spojrzała na bruneta umiejscowionego na miejscu kierowcy. Miała za sobą naprawdę pełen emocji dzień, a co najlepsze jej rodzice jeszcze nie mieli pojęcia o tym, co wydarzyło się w Paryżu. Peter uniósł prawy kącik ust i westchnął głośno. Chciał to mieć już za sobą, gdyż także był wyczerpany podróżą do ojczyzny. Dlatego też pośpiesznie opuścił wnętrze samochodu, a następnie zameldował się przy drzwiach pasażera, które otworzył przed Rozalią. Blondynka zrezygnowana postawiła stopy na chodniku, a następnie pociągnęła Petera za dłoń w kierunku drzwi do jej domu. Nacisnęła na klamkę, a to o dziwo ugięła się pod siłą jej ręki. Zagłębiła się we wnętrzu budynku i ujrzała spoczywająca na sofie w salonie rodzicielkę. Pani Natalia zauważyła ruch kątem oka i przeniosła wzrok z plazmowego ekranu na parę stojąca w wejściu do pomieszczenia. Momentalnie poderwała się z kanapy i wyściskała córkę oraz jej partnera.
-Mamo, bo my musimy Ci coś powiedzieć.-zaczęła niepewnie Rozalia, bawiąc się palcami.
-Słucham, kochanie.-skinęła głową pani Wieczorek.
-Otóż ja i Rozalia niedługo się pobieramy.-inicjatywę przejął pewny siebie Peter.
-Żartujecie?!-pisnęła pani Natalia.-Ale chwileczkę... Rozalia, Ty masz tylko 20 lat.-spostrzegła trafnie pani adwokat.
-Mamo...-jęknęła blondynka.
-To ja skoczę po walizkę.-zakomunikował Prevc.
Brunet pośpiesznie opuścił salon, a Rozi z niedowierzaniem odprowadziła go wzrokiem do drzwi. Jak mógł ją zostawić w takiej chwili?! Zbezcześciła go w myślach, po czym ponownie skierowała wzrok na twarz matki.
-Mamo, ja naprawdę wiem co robię. Kocham Petera i chcę z nim spędzić resztę swojego życia.-tłumaczyła rodzicielce pediatra.
-Jesteś tego pewna? Słońce, wiesz, że chcę dla Ciebie jak najlepiej.-Natalia potarła ramiona córki.
-Oczywiście.
-Skoro tak to ja będę się cieszyć Twoim szczęściem.-musnęła ustami policzki lekarki.-Teraz tylko pozostaje powiedzieć tacie.
W tym momencie we wnętrzu salonu pojawił się narzeczony blondynki. Odetchnął z ulgą, kiedy dostrzegł ciepły uśmiech malujący się na ustach rodzicielki Rozalii. Objął dziewczynę w pasie i skradł z jej ust przelotny pocałunek, spoglądając z wdzięcznością na matkę swojej wybranki. Natalia uściskała zakochanych i powędrowała w kierunku sypialni. Młodsza Wieczorek obróciła się na pięcie i uderzyła skoczka w klatkę piersiową. Peter zdezorientowany zmarszczył brwi i jękną cicho z bólu, rozmasowując obolałe miejsce. Lekarka z niezadowoleniem wyrzuciła mu, że zostawia ją samą w ciężkich chwilach, ale już po chwili tonęła w jego silnym uścisku. Odprowadziła go pod drzwi i uwiesiła się na jego szyi, wpijając żarłocznie w jego wargi. Zadowolony z takiego obrotu sprawy skoczek przeniósł dłonie na jej pośladki, przyciągając ją bliżej siebie i mruknął cicho. Po chwili jednak oderwał się od narzeczonej i oparł swoje czoło o jej czoło, spoglądając jej głęboko w oczy.
-Dobranoc przyszła pani Prevc.-szepnął uwodzicielsko i cmoknął ją w czubek nosa.
-Dobranoc panie Prevc.-musnęła jego usta.
Zgasiła światło i przystanęła przy oknie, obserwując jak odjeżdża. Pośpiesznie się odświeżyła i zmęczona opadła na miękki materac, odpływając do krainy Morfeusza.
***
Zatrzasnęła bagażnik i smutnym wzrokiem spojrzała na twarz skoczka oświetloną przez ostatnie promyki jesiennego słońca. Brunet zarzucił na ramię torbę, mocniej zacisnął dłoń na rączce od walizki i oplótł palcami nadgarstek dłoni blondynki, ciągnąc ją za sobą w kierunku autokaru podstawionego pod skocznię. Zwinnie załadował walizkę do luku bagażowego, a torbę poprawił na ramieniu i spojrzał na drobną dziewczynę stojąca przed nim. Nie chciał się z nią żegnać. Jednak musieli się rozstać, gdyż zbliżała się inauguracja sezonu zimowego, a wraz z tym obozy, na których on musiał być obecny. Jęknęła niezadowolona, kiedy jej oczom ukazał się zbliżający się w ich kierunku Goran. Ta reakcja nie była spowodowana brakiem sympatii do trenera słoweńskiej ekipy, ale oznaką tego, że za chwilę już go nie zobaczy. Peter zsunął z ramienia torbę i bez słowa zamknął w silnych ramionach drobną sylwetkę lekarki. Rozalia poczuła jak do jej oczu napływają łzy. Zagryzła płatek dolnej wargi i przymknęła powieki, chłonąc ostatnie chwilę bliskości ze Słoweńcem. Jej nozdrza niemal szalały od nadmiaru intensywnych perfum chłopaka. Tak bardzo się do niego przywiązała w ostatnim czasie. W końcu oderwała się od bruneta i wskoczyła na niego, obejmując nogami jego pas. Przylgnęła do niego i wpiła się żarłocznie w jego kuszące wargi. Peter zaskoczony jej śmiałością, chwycił ją za pośladki i odwzajemnił pieszczotę. Włożył w ten pocałunek całą swoją siłę, aby przekazać uczucie jakie go łączyło z blondynką, a także to jak bardzo będzie za nią tęsknił. Zebrani w autokarze skoczkowie momentalnie przyłożyli twarze do szyb i spoglądali na chwilę czułości Petera oraz jego narzeczonej z wyłupiastymi oczami. Dało się nawet usłyszeć ich głośne "uuu", a także pukanie w szyby. Prevc skierował w ich stronę środkowy palec, a Rozalia mimowolnie uśmiechnęła się przez pocałunek i w końcu zeskoczyła ze skoczka.
-Uuu....Ostro!-stwierdzili z uśmiechem chłopaki.
Rozalia spojrzała w kierunku środka transportu reprezentacji skoczków i parsknęła głośnym śmiechem, dostrzegając stojących w wejściu do autobusu podopiecznych Janusa z szeroko rozwartymi ustami. Peter jedynie zerknął na nich ukradkiem i wywrócił oczami, po czym przyłożył sobie otwartą dłonią w czoło.
-Pamiętaj, dzwoń codziennie.-rzuciła z uśmiechem Wieczorek.
-Jasne. Dasz sobie radę, mała.-pogładził ją dłonią po jasnych kosmykach 24-latek.
-Kocham Cię.-musnęła jego policzek.
-Ja Ciebie też.-wypowiedział czule i pozostawił mokry ślad na jej skroni.
~*~
Kto wie czego tu znowu nie ma, ale chyba was nie zanudziłam. Ten rozdział mi się podoba zdecydowanie bardziej niż poprzedni ;) Państwo Prevc i Wieczorek poinformowani także nie pozostaje nic jak planować weselicho ^^ Powraca Słowenia Team :D Jak zawsze mocne wejście chłopaków xD Postaram się opisywać teraz nieco życie Rozi, a nieco śmieszne sytuacje u Petera na zgrupowaniu ^^ Co wy na to? ;) Całuję i do zobaczenia! ;*PS: 27 dni *.*
sielanka, sielanka, sielanka. wiesz, że ja to lubię... to wszystko jest piękne, ale jak powszechnie wiadomo "taka sielanka nie trwa wiecznie".
OdpowiedzUsuńściska, ret
To się naciesz póki jest ^^
UsuńDziękuję za wizytę i pozdrawiam ;*
Chyba już doskonale wiesz, że kocham rozdziały w których wszystko układa się tak sielankowo. Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie 😙
OdpowiedzUsuńRozkoszuj się póki możesz ^^
UsuńDziękuję za odwiedziny i pozdrawiam ;*
Wybacz, że mnie długo nie było! Coś ostatnio serwujesz dużo sielanki. Znając Ciebie to niedługo nie będzie tak słodko! Coś przeczuwam, że niedługo sprawisz, że znowu będę bardzo zaskoczona i będę ,,zbierać szczękę z podłogi'' tak jak wtedy, kiedy Domen ją tak potwornie skrzywdził. Czekam na więcej. Zapraszam serdecznie do siebie, liczę na Twój komentarz ;* Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzykuje się jeszcze kilka zwrotów akcji to fakt ;)
UsuńDziękuję i również pozdrawiam ;*