niedziela, 17 lipca 2016

Fiveteen: Prevc czy Tobie całkowicie mózg odjebało?!

-Co Peter?! Co Peter?! Myślisz, że jednym spotkaniem uczynisz, że wszystko będzie jak kiedyś?! Jesteś żałosna!-prychnął.-Gardzę Tobą, rozumiesz?! Wynoś się stąd!-uformował dłonie w pięści. 

Kipiał złością. Szczerze nienawidził kobiety, która jeszcze jakiś czas temu była całym jego światem. Oczkiem w głowie, któremu poświęcał cały swój wolny czas. Teraz widział w jej jedynie zimną, pozbawioną jakikolwiek uczuć sukę. Zraniła go. Zraniła po tym jak on obdarzył ją czymś o czym marzyło 2/3 słoweńskich kobiet. Obdarzył ją miłością. Czymś czego kupić się nie dało. 

-Ale Peter...Daj mi to wyjaśnić. Nie chcę Cię stracić. Kocham Cię! Nie rozumiesz tego?!-łkała cicho blondynka. 

-Za późno. Już to zrobiłaś.-rzucił beznamiętnie i obrócił się na pięcie, wyruszając przed siebie. 

Spanikowana momentalnie schowała się za domkiem reprezentacji Norwegii i odetchnęła z ulgą. Nie zauważył jej. Przymknęła powieki i oparła się plecami o drewnianą fakturę budynku. Czyżby tajemniczą blondynką okazała się właśnie ta Mina? Kobieta, która dogłębnie zraniła Petera Prevca. Kompletnie nic z tej sytuacji nie rozumiała. Wiedziała jednak jedno. Peter nie mógł się dowiedzieć o tym, że była świadkiem tej rozmowy. Pozwoliła unieść się powiekom i omiotła wzrokiem otoczenie. Nie było go w pobliżu. Podążała w bliżej nieokreślonym kierunku, kiedy nagle poczuła jak ktoś układa dłoń na jej barku. Niemal jej serce z piersi nie wyskoczyło. Tak bardzo obawiała się, że to może być Słoweniec. Przestraszona podskoczyła lekko, a właściciel kończyny zachichotał cicho. Kąciki jej ust momentalnie wzbiły się na wyżyny, kiedy jej oczom ukazały się znajome czekoladowe tęczówki emanujące wesołymi iskierkami i szeroki uśmiech.

-Czyżbyś miała coś na sumieniu?-brunet uniósł pytająco brwi.-Zabójstwo Laniska? Sam czasami nie mogę ścierpieć jego rechotu żaby.

Blondynka pokręciła roześmiana głową i parsknęła głośnym śmiechem, przywołując na siebie kilka ciekawskich spojrzeń. 

-Ja przecież aniołek jestem. Tylko aureolki brakuje.-zaprezentowała Niemcowi swoje uzębienie.- Nigdy w życiu! Lanisek to naprawdę spoko ziom.

-W to nie wątpię.-posłał jej oczko.-Choć, poznasz resztę niemieckiej ekipy.- Richard chwycił ją za dłoń i pociągnął w kierunku chatki reprezentacji Niemiec. 

                                                          ***
Zirytowany zatrzasnął za sobą drzwi budynku i opadł na wygodną sofę, starając się zapanować nad swoimi emocjami. Gdy wszystko zaczęło się już układać, gdy zdążył już pozbyć się z głowy tych przykrych dla niego wspomnień ona znowu musiała się pojawić. Znowu ta cholerna blondi musiała wejść ze swoimi butami do jego życia. Po prostu rozrywało go w środku. Pragnął jedynie wyrzucić z siebie te negatywne emocje. Wyżyć się na czymś i jak najszybciej zapomnieć. Przymknął powieki i wziął głęboki oddech. Nie mógł teraz o tym myśleć. Musiał skupić się na zawodach, na pierwszym w tym sezonie konkursie. Chciał przecież zaliczyć udany debiut w sezonie 2015/2016. Ona mu tego nie zepsuje. Nie zaprzepaści jego planów. Z rozmyśleń wyrwało go skrzypnięcie drzwi. Skrzywił się nieco na ten okropny dźwięk i otworzył oczy. Nastolatek zastygł w progu pod ciężarem bacznie lustrujących go błękitnych tęczówek. Momentalnie wyczuł tą napiętą atmosferę. Coś musiało być nie tak. Niepewnie wykonał kilka kroków do przodu i przystanął na przeciw starszego brata, przyglądając mu się ze skupieniem. 

-Wszystko w porządku?-wydusił nieco piskliwym głosikiem 16-latek. 

-Niekoniecznie.-rzucił Pero, wbijając wzrok w podłogę. 

Starszy Prevc zaczął wyłamywać sobie nerwowo palce, czując jak kanapa ugina się pod ciężarem ciała Domena. Brunet odchrząknął głośno, gdy poczuł narastającą w krtani nieprzyjemną gulę. Nie wiedział czy poruszyć ten temat, gdyż Peter był nieprzewidywalny. Nie raz zaskakiwał go swoim opanowaniem, a nie raz naskakiwał, chcąc się wyładować. Odważył się jednak zaryzykować:

-Spójrz na mnie, Peter.-poprosił brata brunet-Co się dzieje?

-Mina Lavtizar się dzieje.-prychnął 23-latek. 

                                                        ***
Z szerokim uśmiechem wymalowanym na ustach przyglądała się wyświetlanej na wielkim plazmowym ekranie prezentacji poszczególnych drużyn. Zachichotała cicho, widząc Niemców, którzy ściągnęli sobie nawzajem czapki czy Słoweńców, którzy wykonali akcję typu "z buta wyjeżdżam" wprost w kamerę chwilę później, parskając śmiechem. Roześmiana pokręciła jedynie głową i nim spostrzegła a na belce startowej zasiadł skoczek otwierający inauguracyjny konkurs w niemieckim Klingenthal. Włoch energicznie odepchnął się od belki i zmierzał ku dole, przygotowując się mentalnie na kolejną fazę skoku.  Chwilę później wybił się z progu Sparkasse Vogtland Areny, ale nie dane było mu poczuć lotu w przestworzach, gdyż kilka sekund później jego narty spotkały się z bulą ozdobioną sztucznym śniegiem. Isam skrzywił się delikatnie i zrezygnowany opuścił zeskok, znikając za dmuchanymi bramkami.  Po kilku minutach po próbie przedstawiciela Italii dane jej było podziwiać w powietrzu swojego rodaka. Zacisnęła mocno kciuki i skupiona przymrużyła oczy, aby nie stracić z widoku sylwetki reprezentanta Polski. Maciej Kot aktywnie pracował w powietrzu, korygując drobne podmuchy wiatru, aż w końcu wylądował świetnym telemarkiem w okolicach punktu konstrukcyjnego. Zadowolony z siebie brunet odpiął narty i wpatrywał się uparcie w telebim oczekując dokładnego pomiaru odległości oraz lokaty, jaka przypisana zostanie do reprezentacji Polski. Kąciki jego ust uniosły się subtelnie, gdy przy jego nazwisku ukazało się 126 m i cyfra z numerem 3. Pokiwał usatysfakcjonowany głową i zniknął za bramkami. Wieczorek wymieniła z nim przelotne spojrzenie i posłała mu nikły uśmiech. Zajęta podziwianiem zawodników rozmieszczonych wokół niej nie zauważyła nawet momentu, kiedy na szczycie niemieckiej skoczni pojawiła się sylwetka pierwszego z reprezentantów Słowenii. Uświadomił jej to dopiero Robert, który przystanął obok blondynki, aby podziwiać próbę młodego Prevca. Domen opuścił belkę i przemieszczał się w kierunku progu, aż w końcu wybił się z niego solidnie i poddał siłom grawitacji. Uśmiechnął się pod nosem, czując jak jego drobne ciałko unosi powietrze. Czuł jego strumienie muskające jego biały kombinezon. Nic się dla niego w tej chwili nie liczyło. Kocioł jaki tworzyli niemieccy kibice jakby ucichł. Teraz istniał tylko on i narty. Uradowany dawał się ponieść siłom natury, widząc jak mija linie punktu konstrukcyjnego, a nawet granicę wyznaczającą 130 metr. Oszołomiony swoją doskonałą próbą podszedł do lądowania, układając prawą nogę do przodu, a lewą lekko zginając, co ułożyło się w naprawdę dobry telemark. Rozalia niemalże podskoczyła z radości, gdy spiker ogłosił odległość Domena.

-132, 5 m w wykonaniu młodzieniaszka z Kranaja! Ależ on pofrunął! Niczym orzeł niesiony siłami natury!-dało się słyszeć rozemocjonowany głos spikera. 

Nastolatek wzruszył jedynie ramionami i posłał urzekający uśmiech w kierunku kamery. Jeszcze nie docierało do niego, że właśnie zaliczył 132, 5 m podczas debiutu i to przy wietrze 0, 2 m/s w plecy. Wieczorek obróciła się na pięcie i wymieniła z Kranjecem znaczące spojrzenie, przybijając z nim także piątkę. Natomiast, gdy tylko jej oczom ukazała się sylwetka 16-latka opuściła towarzystwo Robiego i znokautowała Prevca, który runął na glebę pod wpływem jej ciężaru ciała. Chłopak wraz z dziewczyną parsknęli niekontrolowanym śmiechem, próbując podnieść swoje zwłoki z ziemi. Lekarka przeprosiła skoczka za tak emocjonalne zachowanie i zawiesiła ramionami na jego szyi, wtulając się w jego smukłą sylwetkę. Zaskoczony jej gestem brunet także zamknął ją szczelnie w swoich ramionach, czując jak jego puls znacznie przyśpiesza. Jej jasne kosmyki łaskotały jego nos, a woń szamponu do włosów zmieszana z zapachem jej słodkich perfum otuliła jego nozdrza. Przymknął powieki i poddał się chwili. Chłonął jej bliskość jak najdłużej się dało. 

-Gratulacje. Jestem z Ciebie dumna.-wyszeptała do jego ucha, niechcący trącając jego płatek koniuszkiem ust. 

Wzdłuż kręgosłupa Domena przebiegł dreszcz.Zagryzł subtelnie płatek dolnej wargi, powstrzymując się przed wciągnięciem ze świstem powietrza. 

-Dzięki.-odparł zmieszany, posyłając jej nieśmiały uśmiech.

-No, no bracie! Wysoko zawiesiłeś poprzeczkę!-Peter poklepał Domena po plecach. 

Blondynka wyswobodziła się z uścisku młodszego skoczka i posłała mu subtelny uśmiech. Przystanęła obok, przyglądając się jak najmłodszy z klanu Prevców tonie w bratczynym uścisku Petera. Błękitne tęczówki bacznie mierzyły wzrokiem twarz 23-latka, która nie przypominała tej z przed godziny. Niebiesko-szare oczęta skoczka połyskiwały radośnie, a usta ułożone były w subtelny, szczery uśmiech, czego dowodem były zmarszczki zgromadzone tuż pod oczodołami. Serce blondynki zabiło mocniej, gdy brunet wplótł smukłe palce w ciemne włosy, zaczesując je do tyłu. Teraz tworzyły one artystyczny nieład, co jeszcze bardziej dodawało mu uroku i seksapilu. Skarciła się w głowie za te myśli i potrzęsła stanowczo głową, przyciągając tym samym spojrzenia braci na swoją sylwetkę. 

-Wszystko w porządku, Rozi? -uniósł brwi starszy mężczyzna. 

-Jasne.-kiwnęła głową.

Drużynie Słowenii nic nie było w stanie zagrozić. Michael Hayboeck próbą na odległość 128, 5 m zapewnił Austrii 3 pozycję w rankingu, a Forfang oddał skok na dokładnie ten sam dystans co najmłodszy członek w teamie Janusa. Wieczorek potarła o siebie zziębnięte dłonie i postanowiła szybko skoczyć do domku po coś rozgrzewającego. Hvala przywitał ją zaprezentowaniem swojego uzębienia w pełni okazałości i wepchnął w dłonie kubek z cytrynową herbatą, wyganiając blondynkę z budynku. Zdziwiona jego zachowaniem dziewczyna zmarszczyła brwi i ruszyła przed siebie. Co kilka sekund zwilżała spierzchnięte wargi rozgrzewającym naparem, który przywrócił jej całkiem dobre krążenie. Odnotowała w myślach, aby podziękować Słoweńcowi i przystanęła obok Roberta i Domena. Udało jej się nawet wdać w krótką pogawędkę na temat ukochanej przez chłopaków dyscypliny sportu i takim oto sposobem ożywiała się, gdy na belce zasiadał jej rodak lub Słoweniec. Jęknęła cicho, kiedy Klemens Murańka klapnął na 118 metr. Nie oczekiwała fajerwerków już w pierwszej rywalizacji drużynowej, ale zdecydowanie wiedziała, że stać tego młodzieńca na coś więcej. Machnęła niezadowolona dłonią i obserwowała jak rozgoryczony Polak zatrzaskuje za sobą dmuchaną bramkę. Chwilę później nadeszła pora na Jurija. Syn asystenta dyrektora PŚ otrzymał zielone światełko od ojca i rozpłynął się w powietrzu niesiony aż do 135, 5 m. Miran uśmiechnął się cwanie, a Jurij uradowany podjechał do band i przybił sobie piątkę z Rozalką, Domenem oraz Robim. Austriacy oraz Norwegowie nie byli w stanie dogonić Słowenii, gdyż ta posiadała już całkiem sporą i bezpieczną przewagę. Blondynka w pełni skupiona przypatrywała się dalszej rywalizacji, w podświadomości odliczając zawodników do pierwszego skoku w sezonie Petera. W końcu jej oczy zabłyszczały wesoło, a na usta wpłynął szeroki uśmiech, gdy doskonale znana jej postura pojawiła się na szczycie obiektu. Zacisnęła mocno kciuki, nie dostrzegając jak bardzo pobledły one z siły uścisku, wpatrując się niczym w transie w nabierającą prędkości sylwetkę mknącą po torach najazdowych. Idealne wybicie z progu, ułożenie nart w literę V. Prevc unosił się kilkanaście metrów nad ziemią, starając się zachować porządek nad swoją sylwetką. Musiał zaprezentować się jak najlepiej. Nie mógł schrzanić tego co wypracowała pozostała trójka, oddająca skoki przed nim. Z uśmiechem pod nosem poddał się noszeniu, sterując ramionami nad swoją sylwetką. Kibice zastygli pod wpływem emocji, wpatrując się jak oniemieli w mijająca kolejne linie sylwetkę Słoweńca. W końcu wziął głęboki oddech i opadł na zeskok, leciutko jak piórko, z wyrzeźbionym niemal, bliskim doskonałości telemarkiem. Sam nie dowierzał w co widział. 139 metrów! Metr bliżej od rozmiaru obiektu umieszczonego w niemieckim Klingenthal! To było jak cudowny sen. Marzeniem było rozpocząć tak wyśmienicie sezon. Zsunął z oczu gogle, zawieszając je na szyi. Odpiął narty i uradowany wpatrywał się w 1 umieszczoną przy jego nazwisku. Kąciki jego ust momentalnie zastygły na wyżynach, a stalowe tęczówki zabłysnęły radośnie. Pomachał energicznie do kamery i uradowany zacisnął pięść w geście triumfu, opuszczając zeskok. Wieczorek odczekała moment aż oprze on narty o barierkę i uwiesiła się na jego szyi, oplatając ją ramionami. Pero zaśmiał się uroczo pod nosem, przygarniając dziewczynę do siebie. 

-Z każdym dniem zaskakujesz mnie coraz bardziej.-szepnął z uśmiechem. 

-A ja sądziłam, że to Ty jesteś nieprzewidywalny.-zachichotała.-Gratki! Świetny skok!

-Usłyszeć takie coś z Twoich ust to zaszczyt Madame.-ukłonił się przed nią, a ona parsknęła śmiechem.

-A jednak jesteś.- skwitowała to ze śmiechem. 

Wszyscy w napięciu oczekiwali skoku zdecydowanego lidera słoweńskiej ekipy. Peter poprawił zapięcia przy nartach i wsunął się na belkę startową. Po chwili jego sylwetka widniała na tle granatowego przyozdobionego mieniącymi się gwiazdami nieba. Tym razem Prevc zaznaczył telemarkiem odległość wynoszącą 132 metry, co oznaczało, że nieznaczne przekroczenie punktu K przez Freunda da gospodarzom zwycięstwo. Nieco zirytowany Pero jak najszybciej opuścił zeskok i minął grupkę słoweńskiej drużyny. Robert widząc na co się zanosi przeprosił towarzystwo i pognał za przyjacielem, starając się go jakoś ostudzić z emocji. 

-Gdyby nie ta pieprzona blondi stalibyśmy dziś na najwyższym stopniu.-warknął przez zaciśnięte zęby Peter. 

-Skąd ta pewność? Przecież skakałeś naprawdę dobrze. Wystarczyło na drugie miejsce co jest naprawdę świetnym wynikiem jak na inauguracje.-przekonywał go Kranjec.

-Kuźwa! Ta szmata wyprowadziła mnie z równowagi! A Ty pytasz mnie skąd ta pewność? Gdyby nie jej pojawienie byłbym całkowicie skupiony, a tak...

-Tylko nie mów mi, że chcesz jej dać kolejną szansę?! Prevc czy Tobie całkowicie mózg odjebało?!- wrzasnął wyprowadzony z równowagi Robert.

                                 ~*~
Jest i oto już wiadomo kim była uf blondi ^^ Mina powraca! :D Czy na długo? Tego nie wiem xD Łowów Ryszarda na Rozi ciąg dalszy haha :D ( od razu mówię nie bierzcie na poważnie i nie przeżywajcie ^^) Jak myślicie czy Robert słusznie martwi się o Pero? Zdecyduje się on powrócić do Miny? ;) Koniecznie podzielcie się swoim zdaniem o tym odcinku w komentarzu ;) Całuję i do zobaczenia! ;*
PS: Kto zamierza śledzić naszych orłów jak na razie świetnie się spisujących na terenie Wisły? ^^ Marzenia się spełniają! *.* <3 
Porcelain Heart, czyli losy przystojnego, młodego atakującego dogłębnie skrzywdzonego przez brunetkę. Czy jego serce zostanie jeszcze sklejone? Czy obdarzy kogoś uczuciem jakim darzyło Emmę? >>klik<<








2 komentarze:

  1. Mam tylko nadzieję, że Peter nie zdecyduje się wrócić do
    Miny. To byłaby katastrofa po tym co mu zrobiła. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny kochana :*

    OdpowiedzUsuń