Ich ciała kołysały się subtelnie w rytm "Photograph" autorstwa Edda Sheerana. Brunet co jakiś czas okręcał blondynkę wokół własnej osi, obserwując jak jej rozkloszowana sukienka barwy jego tęczówek wiruje delikatnie.Jej słodka woń otulała go przyjemnie, wywołując nikły uśmiech wymalowany na spierzchniętych wargach. Obiecał sobie, że gdy tylko utwór dobiegnie końca zamelduje się przy jednym z bogato wystawionych stołów i skusi na jeden z alkoholowych napoi. Za pewne od razu dołączą się do niego Polacy, a już szczególnie Piotrek, który nie da mu żyć, dopóki nie pochłonie z nim choć jednego kieliszka czystej. Żyła był zdecydowanie wyposażony w jej nadmiar na takie imprezy. Zaśmiał się pod nosem na tą myśl i rzucił okiem na dziewczynę pogrążoną w tańcu. Jej jasne kosmyki podskakiwały subtelnie na ramionach z każdym jej ruchem, a jej powieki były delikatnie przymknięte. Taniec naprawdę ją pochłonął. Wyglądało na to, że piosenka była jedną z jej ulubionych. Brunet wplótł smukłe palce w swoje ciemne włosy i zaczesał je do tyłu. W tym samym momencie dostrzegł, że blondynka zagryza dolną wargę, wpatrując się w niego bacznie. Czyżby on tak na nią działał? Kąciki jego ust mimowolnie drgnęły, układając się w szeroki uśmiech, jakim ją obdarzył.
Blondynka niczym zahipnotyzowana lustrowała bacznym wzrokiem błękitnych tęczówek subtelną twarz Słoweńca. Pod oczami bruneta pojawiły się urocze zmarszczki, które spowodowane były rozmiarem jego uśmiechu. Cholernie urzekającego uśmiechu. Jego szare, roześmiane oczy badały wzrokiem jej delikatne różowe wargi. Nim spostrzegła jego smukła dłoń spoczywała na jej policzku. Gładził go zewnętrzną częścią dłoni i powoli zmniejszał dzielący ich twarze dystans. Poczuła jego miarowy oddech na swoich policzkach. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. Uniosła wzrok na jego twarz oświetloną przez kolorowe światła mieniące się na zmianę. Jego wargi niemalże stykały się już jej kuszącymi ustami, kiedy nagle coś uderzyło w ich cała. Jęknęła z bólu i spuściła wzrok na osobnika, który odważył przerwać chwilę ich zbliżenia. Brązowe oczy patrzyły na nią ze skruchą, prosząc o wybaczenie. Japończyk podniósł się z podłogi i posłał dwójce przepraszający uśmiech.
-Przepraszam. Nie przeszkadzajcie sobie.-Takeuchi puścił im oczko i zbiegł z miejsca zdarzenia.
Zawstydzona zaistniałą sytuacją wykonała kilka kroków do tyłu i zwyczajnie uciekła. Wybiegła z sali, po czym zatrzasnęła za sobą drzwi wejściowe do budynku. Opadła na jedną z ławek znajdujących się przed hotelem i zwyczajnie przyłożyła sobie z otwartej dłoni w czoło. Znała go bodajże miesiąc, a prawie by go pocałowała, a właściwie on ją. Skąd u niego takie zachowanie? Przecież nigdy nie dawał jej znaków, że wpadła mu w oko. No może po za kilkoma żałosnymi tekścikami na podryw, o ile to można było takim nazwać. Pokręciła głową i zaczerpnęła świeżego, wieczornego powietrza do swoich płuc. Swoją drogą skoczek powoli zaczynał ją fascynować. Nie był wybitnie przystojnym mężczyzną, ale miał w sobie coś takiego. Jedno spojrzenie błękitno-szarych tęczówek wywoływało ciarki na jej plecach, nie mówiąc już o unikalnym, anielskim uśmiech, który posyłał w jej stronę non stop. Stop! Wieczorek! Włącza Ci się tryb braku faceta! Pokręciła stanowczo głową i zatopiła wzrok w gwiazdach zdobiących granatowe niebo.
Peter tymczasem zastanawiał się czy nie zacząć szukać blondynki. Tak nagle wybiegła z sali, że zaczynał się powoli o nią martwić. Na dworze panował chłód, a ona opuściła budynek tylko w cienkim materiale sukienki. Był zirytowany na Japończyka, który przeszkodził mu w zrealizowaniu pierwszego kroku do swojego celu. Nadal miał w planie zaliczyć Wieczorek jako kolejne dziewczynę, z którą spędził upojną noc. Wzruszył jedynie ramionami i postanowił dołączyć do chłopaków z drużyny. Tepeš zaprezentował mu swoje uzębienie, wciskając kieliszek w jego rękę i wypełniając go bezbarwną cieczą.
-Za Ciebie i Rozi.-ogłosił Jurij i stuknął kieliszkiem o naczynie Petera.
-Tepeš, to tylko koleżanka.-uspokoił zapędy kolegi brunet.
-Cicho! Jebnij se kielicha!-starszy skoczek poklepał po plecach Preva i momentalnie opróżnił kieliszek.
Prevc pokręcił głową roześmiany i także pochłonął zawartość naczynia. Skrzywił się delikatnie, spotykając się ze smakiem cieczy, ale nadstawił kieliszek na kolejną porcję. Kolega z teamu uśmiechnął się szeroko i pochwalił Pero za odwagę, po czym wypełnił naczynie alkoholem. Żyła omiatający właśnie wzrokiem pomieszczenie zauważył znajomą twarz i posłał Słoweńcowi cwany uśmieszek. Momentalnie poderwał się z miejsca i przeprosił Polaków, udając się w kierunku stołu ekipy Gorana.
-Peter ja Cię zawsze miałem za równego gościa! Ani żadnym dupkiem nie jesteś, który zalicza laskę za laską jak połowa Austriaków czy Norków ani żaden gej jak Kraft i Hayboeck.-wygłosił mowę Polak, klepiąc bruneta po plecach.
Peter niemal nie zadławił się wódką, gdy tylko usłyszał pierwszą część drugiego zdania wypowiedzianą przez Pitera. W odpowiedzi na zdziwione a zarazem zmartwione spojrzenie podopiecznego Kruczka uśmiechnął się tylko nikle i rozpoczął krótką pogawędkę z Wiewiórem. Długo ona jednak nie potrwała, gdyż Polak wyciągnął z za marynarki butelkę Żubrówki. Cały team słoweński wyszczerzył się głupio, a Laniškowi aż oczy się zaświeciły. Takim to sposobem drużyna orzełków dołączyła się do słoweńskiej i wysłuchiwała żartów Żyły czy też sucharów Kota.
-A gdzie Twoja towarzyszka Peter, co?- źgnął go łokciem Stoch, poruszając znacząco brwiami.
-Cholera! Zaraz wracam!-Prevc wystrzelił z sali niczym strzała.
Dziewczyna tymczasem czuła jak jej ciałem wstrząsa dreszcz. Potarła odruchowo nagie ramiona, próbując je w ten sposób ogrzać, lecz nic jej to nie dawało. Odetchnęła z ulgą, gdy zauważyła zbliżającą się w jej kierunku wysoką sylwetkę. Jednak w momencie, gdy osobnik był na tyle blisko, aby można było go rozpoznać zaklęła pod nosem. Cholera! Nie miała najmniejszej ochoty na konfrontację z medalistą IO w Soczi. Uniosła głowę ku górze i modliła się, aby udał się on w innym kierunku. Jej błagania nie zostały jednak wysłuchane i już po chwili błękitne tęczówki spoglądały na nią z troską. Brunet zarzucił kurtkę na ramiona lekarki i posłał jej nikły uśmiech, pomagając jej wstać.
-Przepraszam Cię za tamtą sytuację. Wiem, że nie powinna ona mieć miejsca. To był impuls. Wyglądasz dzisiaj tak zjawiskowo, tak odmiennie niż zawsze i wiesz...-wypowiedział, wpatrując się przed siebie.
-Jasne, rozumiem. Ja także przepraszam, bo mogłam to przerwać, a tego nie zrobiłam.-skinęła głową.
-To co przytulas na rozgrzanie?- zaśmiał się cicho.
-I na zgodę.-dodała, puszczając mu oczko.
Nim zauważyła a została zamknięta w silnych ramionach skoczka. Przymknęła powieki i w pełni poddała się tej chwili. Otuliły ją intensywne perfumy Słoweńca, a na jej usta mimowolnie wkradł się subtelny uśmiech. Po krótkiej chwili oderwali się od siebie i przekroczyli próg sali. Dołączyli do stolika podopiecznych Gorana i Kruczka, wpatrując ze zdumieniem na wywijających na parkiecie trenerów obu ekip.
-Nie wierzę w to co widzę!-jęknął Domen.
-Boże! Nie pamiętam, żebym zażywał towar Anže, ale mam chyba halucynacje.-odezwał się Jaka.
Chłopaki obu drużyn parsknęli śmiechem na słowa Hvali i nadal podziwiali szaleństwa trenerów w czymś co miało przypominać taniec. Peter chwycił Wieczorek za rękę i także porwał ją w kierunku parkietu. Zwinnie okręcał ją wokół własnej osi, śmiejąc się pod nosem. Sam starał się jak najbardziej neutralnie poruszać. Musiała przyznać, że całkiem nieźle się dopełniali. W pewnym momencie odpuścili sobie klasyczny taniec i zaczęli poruszać się po swojemu. Dziewczyna seksownie kołysała biodrami, przywołując tym samym wzrok skoczka na właśnie tą partię ciała, ale kompletnie jej to nie przeszkadzało. Wprost przeciwnie. Po jakimś czasie zaczęła zmysłowo ocierać nimi o uda bruneta. Prevc uśmiechnął się pod nosem i przyznał, że całkiem mu się to podoba.
-Peter! Ja już dłużej tak nie wytrzymam! -jęknęła zirytowana.
-Ale o co chodzi?- zmarszczył zdezorientowany brwi.
-Muszę iść zmienić sukienkę, bo w tej wyczyszczę całą podłogę. Po za tym cholernie źle mi się w niej porusza.
-Zaczekam.-posłał jej szeroki uśmiech.
Blondynka przeprosiła sportowca i biegiem opuściła salę. Skoczek tymczasem postanowił dołączyć do doborowego towarzystwa. Stoch szturchnął go łokciem, wskazując na drzwi.
-Znowu od Ciebie uciekła!-stwierdził roześmiany.
-Spokojnie! Tym razem przez sukienkę!-uspokoił go Słoweniec, śmiejąc się pod nosem.
-Tak ją rozpalasz, że musi wymienić kieckę?- do rozmowy włączył się Żyła.
Słoweniec nie odpowiedział a jedynie parsknął niekontrolowanym śmiechem, a tuż za nim pozostali.
***
Zabawa trwała w najlepsze. Alkohol lał się strumieniami, a parkiet pękał w szwach od ilości par kołyszących się do zapuszczanych przez DJ'a utworów. Wśród skoczków oraz ich partnerek znajdował się także on i blondynka, która w nieco krótszej kreacji czuła się o niebo lepiej. Kołysała się naprzeciw Słoweńca, zerkając na niego co jakiś czas. Wnętrze sali wypełniły rytmy Faded. Peter uśmiechnął się pod nosem, gdyż ubóstwiał tą piosenkę i przyśpieszył ruchy. Rozalia także postanowiła dorównać mu tempa i poruszała się znacznie szybciej. Powróciła do nieco odważniejszej wersji tańca i ocierała się swoimi biodrami o uda bruneta. Peter chwycił jej dłoń i okręcił ją wokół własnej osi, posyłając jej jeden ze swoich anielskich uśmiechów. Dziewczyna odpowiedziała mu także perlistym uśmiechem i spragniona powędrowała do stołu. Wypełniła szklankę sokiem pomarańczowym i pochłonęła ją niemal na jednym wydechu. Pero pokręcił roześmiany głową i skusił się na Pepsi. Opadli na wolne miejsca obok siebie i wdali się w rozmowę o dzisiejszej imprezie. Bawiła się całkiem dobrze, pomijając burzliwy początek. Prevc mile ją zaskoczył, nie ukazując tali swoich humorków. Jej rozmyślenia przerwał Domen, który wyrósł z pod ziemi. Nastolatek mrugnął do niej porozumiewawczo, a ona westchnęła głośno i udała się z chłopakiem w kierunku parkietu. Po chwili wywijała wraz z nim do Touch autorstwa Shury.
-Moja ulubiona nuta.-rzucił skoczek wprost do jej ucha, aby usłyszała.
-Moja także. Masz świetny gust.-zachichotała, spoglądając w ciemne tęczówki Prevca.
Brunet także się zaśmiał i zaproponował swoje towarzystwo przy kolejnej piosence. Tym razem do oprawy muzycznej dorwali się Norwegowie. Z głośników popłynęło Kjempeform w ich ojczystym języku. Domen i Rozi parsknęli głośnym śmiechem, dając upust swoim wygłupom. Peter przyglądał się temu z boku tak jak i pozostała część ekipy słoweńskiej, o mało nie pękając ze śmiechu. Wyjął z kieszeni swojego i'Phone'a i uwiecznił na nim umiejętności taneczne tej dwójki. Dziewczyna tymczasem doskonale bawiła się w towarzystwie młodszego Prevca, wyginając ciało jak tylko się da. Po chwili dołączyła do nich reszta słoweńskiej drużyny i w szerokim kółku wywijali tańce połamańce. Norwegowie wzięli z tych przykład i także postanowili rozkręcić imprezę. Mistrzem parkietu bezapelacyjnie ogłoszony został Stjernen. Zdyszana blondynka opadła na wolne miejsce przy jednym ze stołów i nalała sobie szklankę Pepsi. Spragniona pochłonęła ją w ekstremalnym tempie, a następnie uzupełniła ją ponownie i także zaspokoiła pragnienie. Nie było jej dane długo odpocząć, gdyż do Ding Dong Song porwał ją wstawiony już znacznie Anže. Pokręciła rozbawiona głową i zaczęła wykonywać doskonale znany układ przy boku Słoweńca, obserwując jego chwiejne ruchy. Roześmiana pociągnęła na parkiet także Pero, który od dłuższej chwili odpoczywał przy stoliku Polaków, rozmawiając o czymś zawzięcie ze Stochem. Brunet posłał towarzyszce Prevca subtelny uśmiech i sam postanowił nieco ruszyć tyłek. Lekarka wraz z podopiecznymi Gorana oraz Kamilem zatraciła się w układzie. Żałowała, że pośród skoczków brakuje jej Cene. Z nim na pewno dała by popis na parkiecie.
***
Wycieńczona powłóczyła nogami za sobą, podążając w kierunku swojego pokoju. Peter, który dreptał tuż za nią dostrzegł w jakim jest stanie i postanowił ułatwić jej dotarcie do lokum. Bez jakiego kolwiek ostrzeżenia uniósł ją i wziął na ręce. Dziewczyna pisnęła przestraszona, ale gdy tylko jej wzrok zatrzymał się na twarzy wybawcy uśmiechnęła się głupio. Czegoś takiego się po Prevcu nie spodziewała. Zarzuciła ręce na szyję bruneta i przymknęła powieki. Sen dobierał się do niej coraz bardziej. W końcu nie wytrzymała i przegrała tą walkę. Peter za pomocą nogi otworzył drzwi do tymczasowego lokum dziewczyny i zamknął je solidnym kopniakiem. Ułożył drobne ciało blondynki na materacu, po czym nakrył ją pierzyną i zgasił światło. Kącik jego ust mimowolnie drgnął na widok bezbronnej twarzy lekarki pogrążonej we śnie. Na palcach opuścił pomieszczenie i delikatnie przymknął za sobą drzwi. Po kilku minutach zameldował się w swoim pokoju, rzucając wzrokiem na rozłożonego na łóżku ze słuchawkami i laptopem Roberta. Przystanął nad przyjacielem i subtelnie zsunął gadżet z jego uszu. Współlokator zmarszczył brwi, spoglądając na twarz bruneta i poprawił pozycję na nieco wygodniejszą.
-Dlaczego byłeś taki oschły w stosunku do Rozalii?-wypowiedział spokojnie Prevc, opadając na kawałek materacu łóżka Kranjca.
-To nie oto chodzi...-mruknął starszy skoczek.-Ona jest niczego nieświadoma. Jest naprawdę pogodną i przesympatyczną dziewczyną, a Ty chcesz ją tak zwyczajnie zaliczyć. Nie krzywdź jej.
-A Ty co zakochałeś się?-prychnął Pero.-Masę lasek przetoczyło się przez moje łóżko i jakoś nie przywiązałeś do tego wcześniej uwagi.
-Po prostu mi jej szkoda. Jest młoda, piękna, a Ty możesz zniszczyć jej całe życie. Takim sposobem nie wyleczysz się z Miny. Co winne są Ci te wszystkie dziewczyny? Nie każda puszcza się na prawo i lewo jak ona.
-Po pierwsze nie powinno Cię to interesować. To moja sprawa. Po drugie ona nie puszczała się na prawo i lewo. Po prostu brakowało jej mojej bliskości i postanowiła to zyskać u Innego. -syknął przez zaciśnięte zęby.
-Jasne, usprawiedliwiaj ją jeszcze! Boże! Peter! Czy Ty naprawdę nie zauważyłeś tego, że ona widziała w tobie tylko maszynkę do zarabiania pieniędzy?!
-Nie widziałem, bo wcale tak nie było! Z resztą daj mi spokój i zajmij się swoim życiem!
-Ostrzegę ją, jeśli będzie trzeba. Odpuść ją sobie.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić. Obiecałeś, że nie będziesz ingerował w moje sprawy z kobietami, więc dotrzymaj słowa.
Kranjec nie odpowiedział a jedynie wsunął ponownie na uszy słuchawki. Nie chciał obserwować jak jego przyjaciel wykorzystuje przypadkowo napotkane dziewczyny, aby zapomnieć o blondynce, która dogłębnie go zraniła. W pełni rozumiał ból jaki musiał czuć po stracie kogoś tak bliskiego, ale nie pojmował toku myślenia kumpla.
-Przepraszam. Nie przeszkadzajcie sobie.-Takeuchi puścił im oczko i zbiegł z miejsca zdarzenia.
Zawstydzona zaistniałą sytuacją wykonała kilka kroków do tyłu i zwyczajnie uciekła. Wybiegła z sali, po czym zatrzasnęła za sobą drzwi wejściowe do budynku. Opadła na jedną z ławek znajdujących się przed hotelem i zwyczajnie przyłożyła sobie z otwartej dłoni w czoło. Znała go bodajże miesiąc, a prawie by go pocałowała, a właściwie on ją. Skąd u niego takie zachowanie? Przecież nigdy nie dawał jej znaków, że wpadła mu w oko. No może po za kilkoma żałosnymi tekścikami na podryw, o ile to można było takim nazwać. Pokręciła głową i zaczerpnęła świeżego, wieczornego powietrza do swoich płuc. Swoją drogą skoczek powoli zaczynał ją fascynować. Nie był wybitnie przystojnym mężczyzną, ale miał w sobie coś takiego. Jedno spojrzenie błękitno-szarych tęczówek wywoływało ciarki na jej plecach, nie mówiąc już o unikalnym, anielskim uśmiech, który posyłał w jej stronę non stop. Stop! Wieczorek! Włącza Ci się tryb braku faceta! Pokręciła stanowczo głową i zatopiła wzrok w gwiazdach zdobiących granatowe niebo.
Peter tymczasem zastanawiał się czy nie zacząć szukać blondynki. Tak nagle wybiegła z sali, że zaczynał się powoli o nią martwić. Na dworze panował chłód, a ona opuściła budynek tylko w cienkim materiale sukienki. Był zirytowany na Japończyka, który przeszkodził mu w zrealizowaniu pierwszego kroku do swojego celu. Nadal miał w planie zaliczyć Wieczorek jako kolejne dziewczynę, z którą spędził upojną noc. Wzruszył jedynie ramionami i postanowił dołączyć do chłopaków z drużyny. Tepeš zaprezentował mu swoje uzębienie, wciskając kieliszek w jego rękę i wypełniając go bezbarwną cieczą.
-Za Ciebie i Rozi.-ogłosił Jurij i stuknął kieliszkiem o naczynie Petera.
-Tepeš, to tylko koleżanka.-uspokoił zapędy kolegi brunet.
-Cicho! Jebnij se kielicha!-starszy skoczek poklepał po plecach Preva i momentalnie opróżnił kieliszek.
Prevc pokręcił głową roześmiany i także pochłonął zawartość naczynia. Skrzywił się delikatnie, spotykając się ze smakiem cieczy, ale nadstawił kieliszek na kolejną porcję. Kolega z teamu uśmiechnął się szeroko i pochwalił Pero za odwagę, po czym wypełnił naczynie alkoholem. Żyła omiatający właśnie wzrokiem pomieszczenie zauważył znajomą twarz i posłał Słoweńcowi cwany uśmieszek. Momentalnie poderwał się z miejsca i przeprosił Polaków, udając się w kierunku stołu ekipy Gorana.
-Peter ja Cię zawsze miałem za równego gościa! Ani żadnym dupkiem nie jesteś, który zalicza laskę za laską jak połowa Austriaków czy Norków ani żaden gej jak Kraft i Hayboeck.-wygłosił mowę Polak, klepiąc bruneta po plecach.
Peter niemal nie zadławił się wódką, gdy tylko usłyszał pierwszą część drugiego zdania wypowiedzianą przez Pitera. W odpowiedzi na zdziwione a zarazem zmartwione spojrzenie podopiecznego Kruczka uśmiechnął się tylko nikle i rozpoczął krótką pogawędkę z Wiewiórem. Długo ona jednak nie potrwała, gdyż Polak wyciągnął z za marynarki butelkę Żubrówki. Cały team słoweński wyszczerzył się głupio, a Laniškowi aż oczy się zaświeciły. Takim to sposobem drużyna orzełków dołączyła się do słoweńskiej i wysłuchiwała żartów Żyły czy też sucharów Kota.
-A gdzie Twoja towarzyszka Peter, co?- źgnął go łokciem Stoch, poruszając znacząco brwiami.
-Cholera! Zaraz wracam!-Prevc wystrzelił z sali niczym strzała.
Dziewczyna tymczasem czuła jak jej ciałem wstrząsa dreszcz. Potarła odruchowo nagie ramiona, próbując je w ten sposób ogrzać, lecz nic jej to nie dawało. Odetchnęła z ulgą, gdy zauważyła zbliżającą się w jej kierunku wysoką sylwetkę. Jednak w momencie, gdy osobnik był na tyle blisko, aby można było go rozpoznać zaklęła pod nosem. Cholera! Nie miała najmniejszej ochoty na konfrontację z medalistą IO w Soczi. Uniosła głowę ku górze i modliła się, aby udał się on w innym kierunku. Jej błagania nie zostały jednak wysłuchane i już po chwili błękitne tęczówki spoglądały na nią z troską. Brunet zarzucił kurtkę na ramiona lekarki i posłał jej nikły uśmiech, pomagając jej wstać.
-Przepraszam Cię za tamtą sytuację. Wiem, że nie powinna ona mieć miejsca. To był impuls. Wyglądasz dzisiaj tak zjawiskowo, tak odmiennie niż zawsze i wiesz...-wypowiedział, wpatrując się przed siebie.
-Jasne, rozumiem. Ja także przepraszam, bo mogłam to przerwać, a tego nie zrobiłam.-skinęła głową.
-To co przytulas na rozgrzanie?- zaśmiał się cicho.
-I na zgodę.-dodała, puszczając mu oczko.
Nim zauważyła a została zamknięta w silnych ramionach skoczka. Przymknęła powieki i w pełni poddała się tej chwili. Otuliły ją intensywne perfumy Słoweńca, a na jej usta mimowolnie wkradł się subtelny uśmiech. Po krótkiej chwili oderwali się od siebie i przekroczyli próg sali. Dołączyli do stolika podopiecznych Gorana i Kruczka, wpatrując ze zdumieniem na wywijających na parkiecie trenerów obu ekip.
-Nie wierzę w to co widzę!-jęknął Domen.
-Boże! Nie pamiętam, żebym zażywał towar Anže, ale mam chyba halucynacje.-odezwał się Jaka.
Chłopaki obu drużyn parsknęli śmiechem na słowa Hvali i nadal podziwiali szaleństwa trenerów w czymś co miało przypominać taniec. Peter chwycił Wieczorek za rękę i także porwał ją w kierunku parkietu. Zwinnie okręcał ją wokół własnej osi, śmiejąc się pod nosem. Sam starał się jak najbardziej neutralnie poruszać. Musiała przyznać, że całkiem nieźle się dopełniali. W pewnym momencie odpuścili sobie klasyczny taniec i zaczęli poruszać się po swojemu. Dziewczyna seksownie kołysała biodrami, przywołując tym samym wzrok skoczka na właśnie tą partię ciała, ale kompletnie jej to nie przeszkadzało. Wprost przeciwnie. Po jakimś czasie zaczęła zmysłowo ocierać nimi o uda bruneta. Prevc uśmiechnął się pod nosem i przyznał, że całkiem mu się to podoba.
-Peter! Ja już dłużej tak nie wytrzymam! -jęknęła zirytowana.
-Ale o co chodzi?- zmarszczył zdezorientowany brwi.
-Muszę iść zmienić sukienkę, bo w tej wyczyszczę całą podłogę. Po za tym cholernie źle mi się w niej porusza.
-Zaczekam.-posłał jej szeroki uśmiech.
Blondynka przeprosiła sportowca i biegiem opuściła salę. Skoczek tymczasem postanowił dołączyć do doborowego towarzystwa. Stoch szturchnął go łokciem, wskazując na drzwi.
-Znowu od Ciebie uciekła!-stwierdził roześmiany.
-Spokojnie! Tym razem przez sukienkę!-uspokoił go Słoweniec, śmiejąc się pod nosem.
-Tak ją rozpalasz, że musi wymienić kieckę?- do rozmowy włączył się Żyła.
Słoweniec nie odpowiedział a jedynie parsknął niekontrolowanym śmiechem, a tuż za nim pozostali.
***
Zabawa trwała w najlepsze. Alkohol lał się strumieniami, a parkiet pękał w szwach od ilości par kołyszących się do zapuszczanych przez DJ'a utworów. Wśród skoczków oraz ich partnerek znajdował się także on i blondynka, która w nieco krótszej kreacji czuła się o niebo lepiej. Kołysała się naprzeciw Słoweńca, zerkając na niego co jakiś czas. Wnętrze sali wypełniły rytmy Faded. Peter uśmiechnął się pod nosem, gdyż ubóstwiał tą piosenkę i przyśpieszył ruchy. Rozalia także postanowiła dorównać mu tempa i poruszała się znacznie szybciej. Powróciła do nieco odważniejszej wersji tańca i ocierała się swoimi biodrami o uda bruneta. Peter chwycił jej dłoń i okręcił ją wokół własnej osi, posyłając jej jeden ze swoich anielskich uśmiechów. Dziewczyna odpowiedziała mu także perlistym uśmiechem i spragniona powędrowała do stołu. Wypełniła szklankę sokiem pomarańczowym i pochłonęła ją niemal na jednym wydechu. Pero pokręcił roześmiany głową i skusił się na Pepsi. Opadli na wolne miejsca obok siebie i wdali się w rozmowę o dzisiejszej imprezie. Bawiła się całkiem dobrze, pomijając burzliwy początek. Prevc mile ją zaskoczył, nie ukazując tali swoich humorków. Jej rozmyślenia przerwał Domen, który wyrósł z pod ziemi. Nastolatek mrugnął do niej porozumiewawczo, a ona westchnęła głośno i udała się z chłopakiem w kierunku parkietu. Po chwili wywijała wraz z nim do Touch autorstwa Shury.
-Moja ulubiona nuta.-rzucił skoczek wprost do jej ucha, aby usłyszała.
-Moja także. Masz świetny gust.-zachichotała, spoglądając w ciemne tęczówki Prevca.
Brunet także się zaśmiał i zaproponował swoje towarzystwo przy kolejnej piosence. Tym razem do oprawy muzycznej dorwali się Norwegowie. Z głośników popłynęło Kjempeform w ich ojczystym języku. Domen i Rozi parsknęli głośnym śmiechem, dając upust swoim wygłupom. Peter przyglądał się temu z boku tak jak i pozostała część ekipy słoweńskiej, o mało nie pękając ze śmiechu. Wyjął z kieszeni swojego i'Phone'a i uwiecznił na nim umiejętności taneczne tej dwójki. Dziewczyna tymczasem doskonale bawiła się w towarzystwie młodszego Prevca, wyginając ciało jak tylko się da. Po chwili dołączyła do nich reszta słoweńskiej drużyny i w szerokim kółku wywijali tańce połamańce. Norwegowie wzięli z tych przykład i także postanowili rozkręcić imprezę. Mistrzem parkietu bezapelacyjnie ogłoszony został Stjernen. Zdyszana blondynka opadła na wolne miejsce przy jednym ze stołów i nalała sobie szklankę Pepsi. Spragniona pochłonęła ją w ekstremalnym tempie, a następnie uzupełniła ją ponownie i także zaspokoiła pragnienie. Nie było jej dane długo odpocząć, gdyż do Ding Dong Song porwał ją wstawiony już znacznie Anže. Pokręciła rozbawiona głową i zaczęła wykonywać doskonale znany układ przy boku Słoweńca, obserwując jego chwiejne ruchy. Roześmiana pociągnęła na parkiet także Pero, który od dłuższej chwili odpoczywał przy stoliku Polaków, rozmawiając o czymś zawzięcie ze Stochem. Brunet posłał towarzyszce Prevca subtelny uśmiech i sam postanowił nieco ruszyć tyłek. Lekarka wraz z podopiecznymi Gorana oraz Kamilem zatraciła się w układzie. Żałowała, że pośród skoczków brakuje jej Cene. Z nim na pewno dała by popis na parkiecie.
***
Wycieńczona powłóczyła nogami za sobą, podążając w kierunku swojego pokoju. Peter, który dreptał tuż za nią dostrzegł w jakim jest stanie i postanowił ułatwić jej dotarcie do lokum. Bez jakiego kolwiek ostrzeżenia uniósł ją i wziął na ręce. Dziewczyna pisnęła przestraszona, ale gdy tylko jej wzrok zatrzymał się na twarzy wybawcy uśmiechnęła się głupio. Czegoś takiego się po Prevcu nie spodziewała. Zarzuciła ręce na szyję bruneta i przymknęła powieki. Sen dobierał się do niej coraz bardziej. W końcu nie wytrzymała i przegrała tą walkę. Peter za pomocą nogi otworzył drzwi do tymczasowego lokum dziewczyny i zamknął je solidnym kopniakiem. Ułożył drobne ciało blondynki na materacu, po czym nakrył ją pierzyną i zgasił światło. Kącik jego ust mimowolnie drgnął na widok bezbronnej twarzy lekarki pogrążonej we śnie. Na palcach opuścił pomieszczenie i delikatnie przymknął za sobą drzwi. Po kilku minutach zameldował się w swoim pokoju, rzucając wzrokiem na rozłożonego na łóżku ze słuchawkami i laptopem Roberta. Przystanął nad przyjacielem i subtelnie zsunął gadżet z jego uszu. Współlokator zmarszczył brwi, spoglądając na twarz bruneta i poprawił pozycję na nieco wygodniejszą.
-Dlaczego byłeś taki oschły w stosunku do Rozalii?-wypowiedział spokojnie Prevc, opadając na kawałek materacu łóżka Kranjca.
-To nie oto chodzi...-mruknął starszy skoczek.-Ona jest niczego nieświadoma. Jest naprawdę pogodną i przesympatyczną dziewczyną, a Ty chcesz ją tak zwyczajnie zaliczyć. Nie krzywdź jej.
-A Ty co zakochałeś się?-prychnął Pero.-Masę lasek przetoczyło się przez moje łóżko i jakoś nie przywiązałeś do tego wcześniej uwagi.
-Po prostu mi jej szkoda. Jest młoda, piękna, a Ty możesz zniszczyć jej całe życie. Takim sposobem nie wyleczysz się z Miny. Co winne są Ci te wszystkie dziewczyny? Nie każda puszcza się na prawo i lewo jak ona.
-Po pierwsze nie powinno Cię to interesować. To moja sprawa. Po drugie ona nie puszczała się na prawo i lewo. Po prostu brakowało jej mojej bliskości i postanowiła to zyskać u Innego. -syknął przez zaciśnięte zęby.
-Jasne, usprawiedliwiaj ją jeszcze! Boże! Peter! Czy Ty naprawdę nie zauważyłeś tego, że ona widziała w tobie tylko maszynkę do zarabiania pieniędzy?!
-Nie widziałem, bo wcale tak nie było! Z resztą daj mi spokój i zajmij się swoim życiem!
-Ostrzegę ją, jeśli będzie trzeba. Odpuść ją sobie.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić. Obiecałeś, że nie będziesz ingerował w moje sprawy z kobietami, więc dotrzymaj słowa.
Kranjec nie odpowiedział a jedynie wsunął ponownie na uszy słuchawki. Nie chciał obserwować jak jego przyjaciel wykorzystuje przypadkowo napotkane dziewczyny, aby zapomnieć o blondynce, która dogłębnie go zraniła. W pełni rozumiał ból jaki musiał czuć po stracie kogoś tak bliskiego, ale nie pojmował toku myślenia kumpla.
~*~
Jest i dalsza część balu. Pomiędzy Rozi a Pero nieco zaiskrzyło, ale Taku wiedział, kiedy zadziałać ^^ Trenerzy także zabłysnęli na parkiecie niczym kule dyskotekowe :D Co tu dużo mówić. Impreza udana i pozostaje czekać na ciąg dalszy, a zapewniam was, że nudno to tutaj nie będzie ^^ Całuję i do zobaczenia w weekend ;*
PS: CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ! <3
Jestem tą anonimową, która na twoim, drugim blogu poprosiła o historię z Fabianem. Nadrobiłam wszystkie rozdziały. Lubię opowiadania, w których od razu w pierwszym prologu nie pojawia się miłość. Ich trzech, ona jedna. Teraz wystarczy tylko czekać którego Rozalia wybierze. Pozdro :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz ;)
UsuńPozdrawiam ;*
Jestem, żyje, dotarłam. Ty wiesz, że pomimo braku komentarzy zawsze czytam. Rozdział cudo, już czekam na kolejny. Buziaki ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam ;*
Usuń