Omiotła wzrokiem wystrój lokalu, dochodząc do wniosku, że ciemny brąz doskonale uzupełnia się z miętą. Skinęła głową z podziwem i oplotła palcami porcelanę, przymykając powieki. Naczynie przyjemnie ogrzało jej oziębłe dłonie, wywołując na jej ustach nikły uśmiech. Uniosła kubek i przyciągnęła go do warg. Jej nozdrza otuliła przyjemna woń napoju, co jeszcze bardziej zachęciło jej do spróbowania nowego specyfiku. Richard przyglądał się temu wszystkiemu z szerokim uśmiechem wymalowanym na ustach, a sam jednocześnie delektował się smakiem gorącej cieczy. Dziewczyna upiła spory łyk herbaty, przymykając powieki. Nutka cynamonu była wyraźnie wyczuwalna, ale i cytryna, która zawarta była w roztworze dawała o sobie znać. Blondynka zadowolona pociągnęła kolejny łyk i odstawiła parujące naczynie na stolik, poprawiając się na miękkiej sofie. To miejsce miało swój niebywały klimat. Było urządzone naprawdę nowocześnie, ale zachowywało swój niepowtarzalny nastrój, jakiego nigdy nie poczuła w innej kawiarni. Mini kanapy z uroczymi, miękkimi poduszkami zdecydowanie działały korzystnie na wystrój i nastrój tego lokalu.
-I jak?- brunet uniósł pytająco brwi.
-Niebo w gębie.-odpowiedziała, posyłając mu promienny uśmiech.-Dzięki za możliwość wypróbowania czegoś nowego.
-Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość.-wyszczerzył się głupio Niemiec.
Lekarka pochłaniała z przyjemnością kolejne mililitry ciepłego płynu, wysłuchując opowieści skoczka o rozbrajających sytuacjach w kadrze. Co rusz jej uroczy, głośny śmiech wypełniał wnętrze lokalu, przywołując na siebie ciekawskie spojrzenia pozostałych klientów. Starała się je jednak lekceważyć i w pełni dawała upust swoim emocjom. Po dobrych dwóch godzinkach spędzonych w przyjemnym towarzystwie skoczek poderwał się z miejsca i przeprosił 20-latkę, tłumacząc, że obowiązki zawodowe wzywają. Dziewczyna upiła ostatni łyk zimnej już herbaty i także postanowiła opuścić lokal, aby wrócić do hotelu. W ciszy przemierzali uliczki Klingenthal, obserwując jak otula je zmrok. Nim spostrzegła przekraczała już próg budynku i przemierzała schody, przeskakując co dwa, trzy stopnie. Po drodze zdążyła staranować Petera, który wraz ze sprzętem przemierzał korytarz.
-Przepraszam.-posłała mu łagodny uśmiech i minęła jego sylwetkę.
-Hola, hola! A Ty gdzie?!-zza zakrętu wyłonił się Domen.
Dziewczyna uchyliła głowę, oddychając z ulgą, gdy narty skoczka ominęły jej głowę bez szwanku. Posłała nastolatkowi groźne spojrzenie i wskazała dłonią na dębowe drzwi, za którymi krył się jej pokój.
-Nawet o tym nie myśl.-pogroził jej palcem.-Nie przyjechałaś tutaj po to, aby pobalować całą noc, a potem siedzieć w hotelu. Proszę, trzymaj tutaj wejściówkę na dzisiejszą drużynówkę oraz jutrzejsze kwalifikacje i konkurs indywidualny.-otworzył jej dłoń i ułożył w niej plakietkę na smyczy w barwach słoweńskiej flagi.
-Rany! Dziękuję!- uścisnęła skoczka i musnęła ustami jego policzek.
-Nie ma sprawy.-puścił jej oczko.- A teraz proszę za mną. Transport też załatwiłem.-zaprezentował jej swoje uzębienie.
-Wolę przed, gdyż nie chce stracić głowy, a te Twoje cudne Elany są w stanie zgarnąć mi ją z karku.-zachichotała i wyminęła skoczka.
***
Peter ze skupieniem podziwiał migoczący za oknem krajobraz niemieckiego miasta zatopiony w świecie ulubionych wokalistów. Nim dostrzegł droga do obiektu sportowego dobiegła końca. Ze śmiechem obserwował przepychankę w drzwiach busa pomiędzy bratem a Hvalą, którzy koniecznie musieli być pierwsi. Zniecierpliwiony Janus zerwał się z miejsca i rozdzielił podopiecznych, po czym sam opuścił środek transportu. Team Słowenii parsknął głośnym śmiechem i poszedł w ślady trenera. Brunet przerzucił sobie przez ramie narty i wraz z parą Elanów oraz torbą na drugim ramieniu podreptał w kierunku domku reprezentacji. Gdy ułożył już dłoń na klamce i chciał ją pociągnąć w swoją stronę został uderzony drzwiami przez swojego młodszego brata, który niczym strzała wystrzelił z budki, a wraz za nim wściekła Rozalia. Zirytowany zachowaniem i nierozwagą 16-latka zaklął pod nosem, po czym zaczął rozmasowywać obolałe czoło i zagłębił się we wnętrzu domku. Podparł swoje narty o ścianę budynku i wskoczył w reprezentacyjną bluzę oraz dresy. Na uszy nasunął słuchawki i opuścił budynek w celu rozgrzania się. Przystanął przy barierce i ułożył na niej nogę, wykonując kilka skłonów. Następnie przeszedł do truchciku, którym przemierzał obszar oznaczony do barierki. Skinieniem głowy oraz łagodnym uśmiechem przywitał się ze Stochem, z którym to minął się po drodze. Po 15 minutach postanowił jakoś urozmaicić swoją rozgrzewkę. Przystanął na moment i zaczerpnął głęboki oddech, jednocześnie zastanawiając się nad kolejnym ćwiczeniem. Wtem poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Wzdrygnął się delikatnie i odwrócił głowę w stronę właściciela kończyny.
-Hejka naklejka! Petera Prevca wita czarodziejka!-wypalił entuzjastycznie Daniel.
-Tande! Idioto!-Słoweniec zmierzył mu blond czuprynę.-Aż trudno przyznać, ale tęskniłem za Tobą debilu.-zaśmiał się Pero.- Co tam słychać?
-Cóż za miłe powitanie, w porównaniu do mojego.-oburzony Norweg splótł ramiona na klatce piersiowej.-A ja miałem dla Ciebie propozycję...
-Nie strzelaj focha już na samym początku! Ej no! Daniel!-chichotał pod nosem Prevc.-No dobra!-Słoweniec zamknął w uścisku Norwega, klepiąc go po plecach.-Cieszę się, że Cię widzę.
-Na to czekałem, stary!- puścił mu oczko blondyn.- Zapraszamy do kółeczka.-wskazał dłonią na gromadę Norków.
-Ja podziękuję. W słoneczko to ja się nie bawię.-parsknął śmiechem Peter.
-Idiota.-strzelił go w tył głowy Norweg.
Brunet posłusznie udał się za blondynem i przyłączył do odbijania piłką siatkową. Musiał przyznać, że całkiem nieźle mu to wychodziło. Starał się walczyć o każda piłkę, ale wiadomo z Norwegami łatwo nie było.
Rozalia tymczasem z wymalowanym na ustach uśmiechem przechadzała się pomiędzy domkami różnych reprezentacji. Wykonała kilka zdjęć na pamiątkę i liczyła na to, że w końcu będzie jej dane z kimś porozmawiać. Ta cisza i samotność powoli zaczynała ją nudzić. Potarła oziębłe dłonie i naciągnęła na uszy kolorową czapkę z pomponem. Wiatr subtelnie targał jasnymi kosmykami dziewczyny, wywołując także niewielkie rumieńce na jej policzkach. W Niemczech nie było najcieplej. W pewnym momencie poczuła jak coś uderza o jej plecy. Zmarszczyła brwi i odwróciła się. Żółto-niebieska Mikasa spoczywała na ziemi niedaleko jej stóp. Schyliła się w celu podniesienia piłki i omiotła wzrokiem otoczenie. W jej kierunku wymachiwał dłonią zmieszany nieco Maciek. Blondynka pokręciła jedynie ze śmiechem głową i poddała mu piłkę. Kot natomiast posłał jej przepraszający uśmiech i powrócił do odbijania z kolegami. W końcu zrezygnowana udała się w kierunku domu słoweńskiej ekipy. Chwyciła za klamkę i zamaszystym ruchem przyciągnęła ją do siebie. Opadła na jedną z kanap usytuowanych w pomieszczeniu i obdarowała subtelnym uśmiechem Petera, który właśnie zatrzasnął za sobą drzwi łazienki.
-Nudzi Ci się, co? - puścił jej oczko.
-Jak cholera.-rzuciła, bawiąc się palcami.
-Herbaty?-zaproponował, chwytając w dłoń plastikowy kubek.
-Chętnie. Jaką polecasz?- poderwała się z miejsca i przystanęła na przeciw półki, na której widniał szereg opakowań napoju.
-Brzoskwiniowa najlepsza.-mruknął i przyłożył usta do plastiku.-Pychota.-przymknął powieki i rozkoszował się smakiem gorącego napoju.
Blondynka wyjęła torebkę i wrzuciła ją do kubeczka. Miała już sięgnąć po czajnik wypełniony wrzącą wodą, gdy smukła dłoń skoczka wylądowała na jej nadgarstku. Poczuła znajomy dreszczyk przebiegający wzdłuż pleców. Momentalnie cofnęła dłoń i zmieszana wróciła na sofę. Słoweniec uśmiechnął się tryumfująco pod nosem i zalał plastik z gorącą cieczą, a następnie postawił przed dziewczyną. Opróżnił do spodu swój kubeczek i wyszedł, aby podtrzymać aktywność mięśni.
***
Po dłuższej chwili spoczynku w domku słoweńskiej drużyny zdecydowała się wrócić na dwór. Powolnym krokiem przemierzała znany już nieco teren, błądząc wzrokiem po sylwetkach rozgrzewających się zawodników. Udało jej się nawet otrzymać oczko od Richarda, który właśnie ją minął, drepcząc truchtem. Jakie było jej zdziwienie, gdy udała się w kierunku toalet, a do jej uszu dotarł znajomy głos.
-I po co tu przyjechałaś?!-warknął przez zaciśnięte zęby.
Delikatnie wychyliła głowę, lustrując skoczka badawczym wzrokiem. Dłonie zagłębił w kieszeniach kadrowych dresów, spoglądając z nieznanymi jej dotąd ognikami w błękitnych tęczówkach na znajdującą się naprzeciw niego blondynkę. Czyżby była to nienawiść? Po nieprzyjaznym, a wprost wrogim wyrazie jego twarzy można było to stwierdzić. Gromił ją wzrokiem pełnym niebezpiecznych błyskawic, oczekując jakiej kolwiek odpowiedzi padającej z jej ust. Kobieta zamiast tego zmniejszyła dzielący ich dystans i ułożyła drobną dłoń na jego policzku.
-Nie dotykaj mnie! Brzydzę się Tobą!-wykrzykiwał jej prosto w twarz.
-Peter...-szepnęła tajemnicza nieznajoma.
~*~
Spokojnie dziewczyny Richard nie zamierza zarywać do Rozi :D Napisałam to wtedy na humor tak ^^ Nie panikujcie ;) O jej względy zabiegają tylko Prevcowie :D Humor Petera gdzieś wyparował, gdy na jego drodze stanęła blondynka. Domyślacie się kim ona jest? ;) Daniel natomiast jak zawsze tryska humorem :D Uwielbiam tego gościa w realu! ;3 Żałuję, że nie będzie mi go dane podziwiać na żywo, gdyż wreszcie nadszedł dzień, kiedy to moje stopy staną na terenie skoczni :3 Nie wierzę w swoje szczęście! Moje marzenie się wreszcie spełni! <3 Kto wybiera się do Wisły? ;3 Dajcie znać w komentarzach ;) Całuję i do weekendu! ;*
-Przepraszam.-posłała mu łagodny uśmiech i minęła jego sylwetkę.
-Hola, hola! A Ty gdzie?!-zza zakrętu wyłonił się Domen.
Dziewczyna uchyliła głowę, oddychając z ulgą, gdy narty skoczka ominęły jej głowę bez szwanku. Posłała nastolatkowi groźne spojrzenie i wskazała dłonią na dębowe drzwi, za którymi krył się jej pokój.
-Nawet o tym nie myśl.-pogroził jej palcem.-Nie przyjechałaś tutaj po to, aby pobalować całą noc, a potem siedzieć w hotelu. Proszę, trzymaj tutaj wejściówkę na dzisiejszą drużynówkę oraz jutrzejsze kwalifikacje i konkurs indywidualny.-otworzył jej dłoń i ułożył w niej plakietkę na smyczy w barwach słoweńskiej flagi.
-Rany! Dziękuję!- uścisnęła skoczka i musnęła ustami jego policzek.
-Nie ma sprawy.-puścił jej oczko.- A teraz proszę za mną. Transport też załatwiłem.-zaprezentował jej swoje uzębienie.
-Wolę przed, gdyż nie chce stracić głowy, a te Twoje cudne Elany są w stanie zgarnąć mi ją z karku.-zachichotała i wyminęła skoczka.
***
Peter ze skupieniem podziwiał migoczący za oknem krajobraz niemieckiego miasta zatopiony w świecie ulubionych wokalistów. Nim dostrzegł droga do obiektu sportowego dobiegła końca. Ze śmiechem obserwował przepychankę w drzwiach busa pomiędzy bratem a Hvalą, którzy koniecznie musieli być pierwsi. Zniecierpliwiony Janus zerwał się z miejsca i rozdzielił podopiecznych, po czym sam opuścił środek transportu. Team Słowenii parsknął głośnym śmiechem i poszedł w ślady trenera. Brunet przerzucił sobie przez ramie narty i wraz z parą Elanów oraz torbą na drugim ramieniu podreptał w kierunku domku reprezentacji. Gdy ułożył już dłoń na klamce i chciał ją pociągnąć w swoją stronę został uderzony drzwiami przez swojego młodszego brata, który niczym strzała wystrzelił z budki, a wraz za nim wściekła Rozalia. Zirytowany zachowaniem i nierozwagą 16-latka zaklął pod nosem, po czym zaczął rozmasowywać obolałe czoło i zagłębił się we wnętrzu domku. Podparł swoje narty o ścianę budynku i wskoczył w reprezentacyjną bluzę oraz dresy. Na uszy nasunął słuchawki i opuścił budynek w celu rozgrzania się. Przystanął przy barierce i ułożył na niej nogę, wykonując kilka skłonów. Następnie przeszedł do truchciku, którym przemierzał obszar oznaczony do barierki. Skinieniem głowy oraz łagodnym uśmiechem przywitał się ze Stochem, z którym to minął się po drodze. Po 15 minutach postanowił jakoś urozmaicić swoją rozgrzewkę. Przystanął na moment i zaczerpnął głęboki oddech, jednocześnie zastanawiając się nad kolejnym ćwiczeniem. Wtem poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Wzdrygnął się delikatnie i odwrócił głowę w stronę właściciela kończyny.
-Hejka naklejka! Petera Prevca wita czarodziejka!-wypalił entuzjastycznie Daniel.
-Tande! Idioto!-Słoweniec zmierzył mu blond czuprynę.-Aż trudno przyznać, ale tęskniłem za Tobą debilu.-zaśmiał się Pero.- Co tam słychać?
-Cóż za miłe powitanie, w porównaniu do mojego.-oburzony Norweg splótł ramiona na klatce piersiowej.-A ja miałem dla Ciebie propozycję...
-Nie strzelaj focha już na samym początku! Ej no! Daniel!-chichotał pod nosem Prevc.-No dobra!-Słoweniec zamknął w uścisku Norwega, klepiąc go po plecach.-Cieszę się, że Cię widzę.
-Na to czekałem, stary!- puścił mu oczko blondyn.- Zapraszamy do kółeczka.-wskazał dłonią na gromadę Norków.
-Ja podziękuję. W słoneczko to ja się nie bawię.-parsknął śmiechem Peter.
-Idiota.-strzelił go w tył głowy Norweg.
Brunet posłusznie udał się za blondynem i przyłączył do odbijania piłką siatkową. Musiał przyznać, że całkiem nieźle mu to wychodziło. Starał się walczyć o każda piłkę, ale wiadomo z Norwegami łatwo nie było.
Rozalia tymczasem z wymalowanym na ustach uśmiechem przechadzała się pomiędzy domkami różnych reprezentacji. Wykonała kilka zdjęć na pamiątkę i liczyła na to, że w końcu będzie jej dane z kimś porozmawiać. Ta cisza i samotność powoli zaczynała ją nudzić. Potarła oziębłe dłonie i naciągnęła na uszy kolorową czapkę z pomponem. Wiatr subtelnie targał jasnymi kosmykami dziewczyny, wywołując także niewielkie rumieńce na jej policzkach. W Niemczech nie było najcieplej. W pewnym momencie poczuła jak coś uderza o jej plecy. Zmarszczyła brwi i odwróciła się. Żółto-niebieska Mikasa spoczywała na ziemi niedaleko jej stóp. Schyliła się w celu podniesienia piłki i omiotła wzrokiem otoczenie. W jej kierunku wymachiwał dłonią zmieszany nieco Maciek. Blondynka pokręciła jedynie ze śmiechem głową i poddała mu piłkę. Kot natomiast posłał jej przepraszający uśmiech i powrócił do odbijania z kolegami. W końcu zrezygnowana udała się w kierunku domu słoweńskiej ekipy. Chwyciła za klamkę i zamaszystym ruchem przyciągnęła ją do siebie. Opadła na jedną z kanap usytuowanych w pomieszczeniu i obdarowała subtelnym uśmiechem Petera, który właśnie zatrzasnął za sobą drzwi łazienki.
-Nudzi Ci się, co? - puścił jej oczko.
-Jak cholera.-rzuciła, bawiąc się palcami.
-Herbaty?-zaproponował, chwytając w dłoń plastikowy kubek.
-Chętnie. Jaką polecasz?- poderwała się z miejsca i przystanęła na przeciw półki, na której widniał szereg opakowań napoju.
-Brzoskwiniowa najlepsza.-mruknął i przyłożył usta do plastiku.-Pychota.-przymknął powieki i rozkoszował się smakiem gorącego napoju.
Blondynka wyjęła torebkę i wrzuciła ją do kubeczka. Miała już sięgnąć po czajnik wypełniony wrzącą wodą, gdy smukła dłoń skoczka wylądowała na jej nadgarstku. Poczuła znajomy dreszczyk przebiegający wzdłuż pleców. Momentalnie cofnęła dłoń i zmieszana wróciła na sofę. Słoweniec uśmiechnął się tryumfująco pod nosem i zalał plastik z gorącą cieczą, a następnie postawił przed dziewczyną. Opróżnił do spodu swój kubeczek i wyszedł, aby podtrzymać aktywność mięśni.
***
Po dłuższej chwili spoczynku w domku słoweńskiej drużyny zdecydowała się wrócić na dwór. Powolnym krokiem przemierzała znany już nieco teren, błądząc wzrokiem po sylwetkach rozgrzewających się zawodników. Udało jej się nawet otrzymać oczko od Richarda, który właśnie ją minął, drepcząc truchtem. Jakie było jej zdziwienie, gdy udała się w kierunku toalet, a do jej uszu dotarł znajomy głos.
-I po co tu przyjechałaś?!-warknął przez zaciśnięte zęby.
Delikatnie wychyliła głowę, lustrując skoczka badawczym wzrokiem. Dłonie zagłębił w kieszeniach kadrowych dresów, spoglądając z nieznanymi jej dotąd ognikami w błękitnych tęczówkach na znajdującą się naprzeciw niego blondynkę. Czyżby była to nienawiść? Po nieprzyjaznym, a wprost wrogim wyrazie jego twarzy można było to stwierdzić. Gromił ją wzrokiem pełnym niebezpiecznych błyskawic, oczekując jakiej kolwiek odpowiedzi padającej z jej ust. Kobieta zamiast tego zmniejszyła dzielący ich dystans i ułożyła drobną dłoń na jego policzku.
-Nie dotykaj mnie! Brzydzę się Tobą!-wykrzykiwał jej prosto w twarz.
-Peter...-szepnęła tajemnicza nieznajoma.
~*~
Spokojnie dziewczyny Richard nie zamierza zarywać do Rozi :D Napisałam to wtedy na humor tak ^^ Nie panikujcie ;) O jej względy zabiegają tylko Prevcowie :D Humor Petera gdzieś wyparował, gdy na jego drodze stanęła blondynka. Domyślacie się kim ona jest? ;) Daniel natomiast jak zawsze tryska humorem :D Uwielbiam tego gościa w realu! ;3 Żałuję, że nie będzie mi go dane podziwiać na żywo, gdyż wreszcie nadszedł dzień, kiedy to moje stopy staną na terenie skoczni :3 Nie wierzę w swoje szczęście! Moje marzenie się wreszcie spełni! <3 Kto wybiera się do Wisły? ;3 Dajcie znać w komentarzach ;) Całuję i do weekendu! ;*
😊 Mam nadzieję, że sprawa Petera szybko się rozwiąże. Przypuszczam, że jest nią ta Mina. Boję się, że ona zrobi wszystko, aby do niej powrócił. Pozdro ;)
OdpowiedzUsuńBądźmy db myśli ^^
UsuńDziękuję za koma i pozdrawiam ;*
Świetny.
OdpowiedzUsuń