piątek, 8 lipca 2016

Thirteen: Wyglądacie na całkiem fajną parę.

Jęknęła cicho w poduszkę, przeklinając w myślach winowajców wybudzenia jej ze snu. Przeniosła ciężar ciała na łokcie i uniosła się delikatnie, omiatając wzrokiem pomieszczenie. Odetchnęła z ulgą, dostrzegając znajome otoczenie i ponownie opadła na pościel, przymykając powieki. Chwile jej beztroski ponownie przerwał wrzask z oddalonego niedaleko pokoju. Zirytowana uderzyła dłonią z całej siły w materac i poderwała się z łóżka. Gdy chciała narzucić na siebie hotelowy szlafrok spostrzegła, że nadal ma na sobie kreację z wczorajszego wieczoru. Zaśmiała się pod nosem i momentalnie zsunęła z siebie sukienkę, wskakując w luźne, czarne leginsy i błękitną bluzę z Adidasa. Wściekła opuściła pokój, trzaskając drzwiami. Przemierzała hotelowy korytarz z zamiarem złożenia wizyty dwóm osobnikom, którzy zakłócili jej unoszenie się w krainie Morfeusza, aż w końcu przystanęła, gdy wrzask ponownie rozniósł się po powierzchni korytarza. Przyłożyła ucho do pewnych drzwi i niemalże odskoczyła, gdy jej uszy zaatakował wysoki poziom decybeli. Skrzywiła się znacznie i zmierzyła wzrokiem dębowe drzwi z szyfrem złotych cyfr układających się w numer 135. Już oczami wyobraźni widziała jak goni tych patafianów po całym hotelu. Uśmiechnęła się cwanie pod nosem i uderzyła delikatnie kostkami o fakturę drzwi. Po kilku sekundach w progu zjawił się ciemny blondyn. Omiotła wzrokiem jego sylwetkę, zawieszając go na niecą dłuższą chwilkę na nagim torsie chłopaka, który prezentował się całkiem nieźle jak na takie chucherko. Skądś znała tą buźkę. 

-Anders Fannemel, w czym mogę pomóc?-jego zachrypnięty głos przerwał panującą pomiędzy nimi ciszę. 

-Wiedziałam, że skądś go kojarzę.-mruknęła pod nosem, wpatrując się w twarz skoczka.

-Przepraszam, co mówiłaś?- zmarszczył brwi Norweg. 

-Nic takiego.-machnęła dłonią.-A teraz proszę posłuchaj. Z łaski swojej ogarnij koleżkę i daj spać ludziom. Człowieku jest szósta rano! Mama Cię nie poinformowała, że cisza nocna trwa do 7 rano!? Nie?! To ja Ci to właśnie uświadamiam i nie życzę sobie zdzierania mnie na równe nogi o tak wczesnej porze! Dziękuję za uwagę i żegnam! Miłego dnia!-puściła mu oczko i zwyczajnie okręciła się na pięcie, ruszając w powrotną drogę.

-Ty stary nie zgadniesz! Laska Prevca się właśnie na mnie wydarła! Nie powiem ostry towar!-odwrócił się w kierunku Daniela i zatrzasnął za sobą drzwi. 

Peter tymczasem wpatrywał się bacznie w swoje odbicie, przeczesując grzebieniem gęste, ciemne włosy. Zadowolony z uzyskanej fryzury uśmiechnął się nikle i odkręcił korek z zimną wodą, następnie uderzając jej strumieniem prosto w twarz. Rozbudzony wytarł buzię o hotelowy ręcznik i opuścił łazienkę. Z szufladki szafki nocnej wyciągnął białe, potężnego rozmiaru słuchawki, zarzucił je na szyję i chwycił w dłoń swój niezawodny i'Phone. Przysiadł na rogu materacu łóżka i wystukał krótką wiadomość do brata. Domen zirytowany wczesną pobudką wypełnił połowę SMS'a wściekłymi minkami, ale przystał na propozycję Pero, tym bardziej, że zdawał sobie sprawę, że do krainy Morfeusza już nie odpłynie. Zawsze miał bowiem problem z ponownym zapadaniem w sen, gdy ktoś go z niego wybudzał. Starszy Prevc przeglądał właśnie Instagrama, gdy otrzymał nową wiadomość. Zainteresowany kliknął w ikonkę na ekranie i wytrzeszczył szeroko oczy ze zdziwienia. 

Od: Fanniś 
Ta Twoja laska ostra niczym żyletka ^^ Pozdrów tą piękność tam ;) Miłego dzionka Pero! :* 

Czyżby Norweg zaliczył nieprzyjemną konfrontację z Wieczorek? Na to wyglądało. Peter zaśmiał się pod nosem po raz ponowny, omiatając wzrokiem ciąg trzech zdań wysłanych przez Fannemela. Koniecznie musi pogadać o tej sytuacji z blondynką. Po chwili zastanowienia wystukał odpowiedź do Andrersa, która brzmiała następująco:

Do: Fanniś
Nie wnikam w szczegóły! ^^ Nie ma sprawy, przekaże pozdrowienia ;) Dzięki i wzajemnie Anders! :3 

Brunet wsunął telefon do kieszeni dresów i kątem oka zerknął na pogrążonego we śnie przyjaciela. Tuż przed zapadnięciem do krainy Morfeusza przemyślał sobie słowa Roberta i w myślach przyznał mu rację. Spotykane na jego drodze dziewczyny nie były niczemu winne. One płaciły tylko karę za jedną ze swoich przedstawicielek. Prevc nie zamierzał jednak mimo tego zmieniać swojego życia przynajmniej na razie. Jego rozmyślenia przerwało wtargniecie do pokoju 16-latka. Pero przyłożył palec do ust, pokazując tym samym, aby brunet był cicho. W swoim towarzystwie opuścili pomieszczenie, pokonali schody oraz zniknęli za drzwiami wejściowymi budynku. Peter wsunął na uszy słuchawki i zagłębił się w świecie ulubionych utworów, rozciągając kończyny na pobliskiej ławce. W jego ślady poszedł jego brat. Po krótkiej chwili obrali wspólny cel i truchtem ruszyli w kierunku lasu oddalonego nie jakoś specjalnie daleko. 

-Jak po wczorajszej imprezie?-rzucił z cwanym uśmieszkiem Domen. 

-A świetnie.-odparł z lekkim uśmiechem Pero.-Brak kaca choć wypiłem dość sporo z czego jestem dumny. -poklepał się dumnie po piersi.- A  u Ciebie? 

-Nie jestem całkowicie wyspany, ale to nie przez alkohol, gdyż nie miałem ani kropli w ustach, a przez pewnego osobnika, ale po za tym jest okay.-nastolatek puścił oczko brunetowi i skupił wzrok na drodze przed sobą. 

Peter zaśmiał się pod nosem i nieco przyśpieszył tempo. Przymknął powieki i poddał się jesiennej aurze. Wiatr delikatnie targał jego ciemną czupryną, układając ją po swojemu, a słońce subtelnie oświetlało jego bladą twarz. Domen tymczasem dał pochłonąć się letargowi. Jego myśli błądziły wokół uroczej blondynki w wieku jego starszego, nieobecnego tutaj brata. Nie dawała mu spokoju scena, której był wczoraj świadkiem. Wciąż miał jej przebłyski przed oczami. Przybliżającą się do ust Wieczorek twarz Petera, jej błękitne tęczówki zapatrzone w jego oczy, jego dłoń gładząca jej policzek... Potrząsł gwałtownie głową, aby odgonić te obrazki, czym przywołał na siebie pytający wzrok bruneta. Nie zauważył go i znacznie przyśpieszył tempa, aby dać upust emocjom nagromadzonym w swoim ciele. Nie mógł dopuścić do siebie myśli, że on mógł ją pocałować. Wolał na to nie patrzeć i gdy niemal był już pewny, że to nastąpi wybiegł z sali na dwór, aby otrzeźwić umysł. Peter zaniepokojony także napiął mięśnie i zmienił tempo z truchtu na sprint, aby dogonić Domena, który coraz bardziej zaczął się oddalać. W końcu zabarykadował mu drogę i ułożył smukłą dłoń na jego ramieniu, spoglądając na niego z troską wypełniającą jego błękitne oczęta. 

-Wszystko w porządku?-uniósł pytająco brew.

-Jasne, tylko chciałem nieco przyśpieszyć.-odburknął w odpowiedzi nastolatek.

-Trochę?! Człowieku oddaliłeś się od mnie jakieś 5 metrów.-Peter skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, uporczywie wpatrując się w brata. 

-To nic takiego.

-O co chodzi? 

-Domyśl się.

                                                                 ***
Zadowolona ze swojej postawy rozciągnęła się wypoczęta i postanowiła ogarnąć swoją twarz. Była z siebie dumna, że postawiła czoła nieznajomemu jej mężczyźnie i w pełni wypoczęła po wyczerpującym wieczorze oraz części nocy. Chwyciła w dłoń buteleczkę ze środkiem do demakijażu i wylała jej zawartość na płatek kosmetyczny. Przejechała nim delikatnie po powiekach i poczekała aż rzęsy nieco wyschną, po czym naniosła na nie nie nową warstwę maskary. Włosy natomiast przeczesała szczotką i pozwoliła im luźno opaść na ramiona oraz plecy. Opuściła łazienkę i zbiegła schodami na dół w celu zaspokojenia swojego głodu, który dawał o sobie znać wcześniej, ale zlekceważyła go. Zameldowała się w restauracji i podała kelnerowi swoje zamówienie. Po chwili ułożył on przed nią smakowicie wyglądające śniadanie w postaci naleśników z owocami i bitą śmietaną polanych czekoladowym sosem oraz filiżanką Latte. Podziękowała mu promiennym uśmiechem i zabrała się za spożywanie posiłku. Przymknęła powieki i rozkoszowała się głębią smaku naleśników, co jakiś czas sięgając po naczynie wypełnione ciemną cieczą. Po kilku minutach opuściła lokal i postanowiła przejść się uliczkami niemieckiego miasta. Miała już zamiar zdać się na siebie, kiedy napotkała na drodze jednego z reprezentantów Niemiec. Rozpoznała w nim Richarda. Przeprosiła bruneta i nieśmiało poprosiła o ewentualne oprowadzenie po mieście. Niepotrzebnie się krępowała, gdyż Freitag obdarzył ją szerokim uśmiechem i obiecał stawić się w jej pokoju tuż po zjedzeniu śniadania. Aby zabić czas zaczęła przeglądać media społecznościowe. W pewnym momencie natrafiła na nagranie Petera z porannego biegania, na którym uwiecznił także Domena. Kąciki jej ust mimowolnie drgnęły. Sama zaniedbała poranny jogging. Nie miała na to zwyczajnie czasu od momentu przeprowadzki do Słowenii. Uwielbiała czasem odciąć się od rzeczywistości i pobyć sam na sam ze swoimi ulubionymi wokalistami. Postanowiła, że postara się wznowić bieganie i znajdzie sobie do tego towarzysza. Stuknęła dwa razy w ekran i podarowała Słoweńcowi serduszko pod postem. 

-Gotowa?- nawet nie zauważyła pojawienia się Niemca.

-Jasne.-odparła entuzjastycznie i poderwała się z miejsca. 

W towarzystwie bruneta przemierzała niemieckie uliczki. Z wielką ciekawością wysłuchiwała opowieści skoczka o dyscyplinie sportowej, którą pokochał a także o miejscach wartych poświęcenia uwagi. Klingenthal okazało się być niesamowicie interesującym miastem niemieckiego państwa. Z subtelnym uśmiechem podziwiała uroki tego miejsca, zerkając co jakiś czas na zegarek. 

-Przepraszam za bezpośredniość, ale jak tam się Tobie z Peterem układa? Wyglądacie na całkiem fajną parę.-posłał jej szeroki uśmiech.

-Że co proszę?!-jej oczy przypominały teraz wielkością pięciozłotówki.- My nie jesteśmy razem w każdym bądź razie. Towarzyszyłam mu tylko na wczorajszym balu. Nic więcej.-wyjaśniła pośpiesznie.

-Jejku! Przepraszam!-zawstydził się Niemiec.-Wyglądaliście na takich zgranych, szczęśliwych...Zapomnij o tym.

-Nic nie szkodzi. Nic wielkiego się nie stało.-puściła mu oczko. 

-W ramach przeprosin zapraszam Cię na przepyszną herbatę z cynamonem. Nie przyjmuję odmowy.-zaśmiał się pod nosem.

-W takim razie nie mam wyjścia. Prowadź, Richard.-zachichotała. 

~*~
Rozi nie ma skrupułów i zjechała nawet samego Fannemela :D Jak myślicie Pero domyśli się co chodzi po głowie bracie? ;) Richi korzysta i podrywa póki może haha :D Który z braci wygra pojedynek o serce Wieczorek? Czy Domen zbliży się do lekarki, a może ubiegnie go w tym Pero? ;) Jeśli jesteście ciekawe dalszego przebiegu relacji Prevców z Wieczorek koniecznie zaznaczajcie swoją obecność w komentarzach ( Ci bez konta też mogą), gdyż mam wrażenie, że nie ciekawi was ta historia, bo komentarzy brak :( A ja nie chce jej kończyć, gdyż szkoda, bo naprawdę ciekawe scenariusze się szykują ;) Pozdrawiam i do zobaczenia we wtorek! ;* 

4 komentarze:

  1. Jejku kochana jak jeszcze Richard będzie walczył o jej względy to aww xd. Czekam na kolejny i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha napisałam to tak na śmiechowo, nie na poważnie :D Richi zarywał nie będzie ;)
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Domen nie ma szans ze względu na wiek ;) ale podrywający Richard, tego jeszcze nie było :D

    OdpowiedzUsuń