środa, 20 lipca 2016

Sixteen: Hilde Ty co najwyżej to możesz wylądować w kuble na śmieci

Brunet uniósł wzrok na przyjaciela i już rozchylał usta, aby coś powiedzieć, kiedy przy boku jego towarzysza ujrzał sylwetkę trenera. Janus obdarował ich nikłym uśmiechem, zapraszając na dekorację.Peter pośpiesznie pozbył się koszulki z numerem startowym i zarzucił na siebie jaskrawą zieoną kurtkę z napisem Slovenija, zasuwając ją pod samą szyję. Wsunął na siebie plastron i spojrzał przelotnie na Roberta, który bez słowa przyglądał się jego poczynaniom. Peter chwycił narty i przerzucił je sobie przez ramię, ruszając przed siebie, w kierunku czerwonego dywanu rozłożonego pod stopniami podium. Przystanął obok Domena, który jak zawsze wyczuł kumulujące się w bracie emocje po mimo przybranej przez niego maski obojętności. Dźgnął go delikatnie w łokieć, a gdy ten odwrócił się w jego kierunku spojrzał na niego znacząco.

-Młody, proszę Cię. Daj mi spokój.-rzucił jedynie starszy z rodu Prevców. 

-Później wrócimy do tej rozmowy.-wyszeptał mu do ucha Kranjec, który właśnie się zjawił. 

Pero prychnął na te słowa i skupił błękitno-stalowe tęczówki na podziwianiu kolejno wstępujących na podium zawodników. Gromkimi brawami nagrodził trzecich dziś Austriaków, a sam poderwał się z miejsca, gdy tylko spiker zapowiedział ich drużynę. Mimowolnie kąciki jego ust drgnęły nieznacznie na widok uradowanych twarzy kibiców oraz hałasu, jaki dotarł do jego narządów słuchowych. Wskoczył na drugi stopień pudła i przesunął się do tyłu, robiąc miejsce kolegom. Wymienił z Jurijem przelotne spojrzenie i uśmiechnął się szeroko. Może Kranjec miał rację? Drugie miejsce to przecież świetny wynik jak na pierwsze zawody. Nim spostrzegł a zsunął z głowy czapkę, przeczesując dłonią ciemne, kasztanowe włosy, gdy po obiekcie rozbrzmiał Das Lied der Deutschen. Kątem oka spojrzał na Freunda, który ze skupieniem wsłuchiwał się w rytmy ojczystej pieśni, a jego wargi drgały delikatnie, szepcząc doskonale znany tekst. Odwrócił wzrok i omiótł nim zebraną wokół grupkę ludzi. Wśród tłumu dostrzegł znajome jasne kosmyki, unoszone subtelnie przez wiatr. Blondynka uśmiechała się szeroko, wykonując pamiątkowe zdjęcie najlepszej trójce drużyn. Po chwili schowała telefon do kieszeni i uniosła wzrok, napotykając się na stalowe tęczówki Prevca. Wzdrygnęła się na dreszczyk, który nawiedził jej plecy i nieśmiało uniosła kąciki ust, wykrzywiając je w nikły uśmiech. Peter zachichotał pod nosem na widok jej miny, czym przywołał na siebie parę brązowych oczu, których właścicielem był nastolatek. 23-latek wskazał brodą stojącą przed nimi dziewczynę, która nadal miała śmieszną minę, wywołując tym cichy śmiech drugiego z braci. 

-A wam co? Lanisek ziołem poczęstował? -wytrzeszczył oczy Jurij.

-Mi tam wystarcza polska wódka.-wyszczerzył się Domen.

-Przepraszam bardzo, co?! Ty piłeś?!-teraz to źrenice Pero się powiększyły. 

-Ogar downy, Goran patrzy.-szturchnął ich Anze.

Cała trójka wdana w konwersacje zmierzyła wzrokiem młodszego kolegę, mrugając kilkukrotnie. Oniemieli niemalże na słowa 19-latka. On racjonalnie myślący to naprawdę rzadkość. 

-Chyba mu Hvala podjebał zioła.-rzucił ze śmiechem Pero. 

-Skąd takie przypuszczenia? -uniósł brwi Jurij.

-Podjebuje do brunetki na końcu skoczni, widzisz? I to chyba nawet Polka, więc towar z wysokiej półki.-dołączył się do dyskusji Domen. 

-Szmatije bo Janus nas na dwór na noc wyjebie, bo przynosimy mu wstyd.-warknął Lanisek. 

Święta trójca parsknęła głośnym śmiechem. Na szczęście drużyny opuszczały już podium z otrzymanymi bonami czy nagrodami kwiatowymi. Szkoleniowiec słoweńskiej ekipy pokręcił z dezaprobatą głową, mierząc wzrokiem podopiecznych. 

-Dobra robota panowie!-Goran poklepał zawodników po plecach.- Pozwalam wam na jedno piwko, ale ani grama więcej!-powiedział stanowczo, grożąc palcem. 

Słoweńska ekipa ułożyła na bok sprzęt i rzuciła się na Janusa, podrzucając go do góry. Norwegowie przyglądali się temu roześmiani, uwieczniając to na swoich mediach społecznościowych. 

-Pozwolił im pewnie chlać!-parsknął śmiechem Fannemel.

Anders po mimo wcześniejszej dyskwalfikacji tryskał wyśmienitym humorem. Drużyna także nie miała do niego wątów, gdyż jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Takie motto panowało wówczas w norweskiej ekipie. 

-To co panowie? Dzisiaj wieczór wypad do klubu?-poruszył znacząco brwiami Hilde.

-Hilde Ty co najwyżej to możesz wylądować w kuble na śmieci. Ani mi się waż opuszczać teren hotelu.-za plecami Norwega pojawił się Alex. 

Norwegowie parsknęli głośnym śmiechem, oczekując odzewu ze strony ich kolegi. 

-Ale trenerze!-jęczał Tom. 

-Nie ma mowy! Nie chce jutro być obiektem spojrzeń Hofera, gdy spotka was poruszających się jak po ostrym przeczyszczeniu.-kontynuował szkoleniowiec norweskiej drużyny. 

                                                      ***
Rozalia tkwiła w zaciszu swojego pokoju, przeglądając zawartość internetu za pomocą laptopu. Przetarła nieco zmęczone już oczy i kliknęła w nagłówek, który przyciągnął jej uwagę. Poprawiła pozycję na bardziej wygodną, przenosząc komputer na kolana i oparła plecy o balustradę łóżka. Zmarszczyła brwi, wodząc wzrokiem po zawartości artykułu opublikowanego kilka godzin wcześniej. Jedna ze słoweńskich stron zajmujących się sportowcami postanowiła nieco zagłębić się w historię lekarki, która miała przyjemność towarzyszyć Peterowi podczas wczorajszego balu. Prychnęła pod nosem, czytając ostatnie zdanie nowinki. Zirytowana zatrzasnęła laptopa i zeskoczyła z łóżka. Omiotła wzrokiem wypełnione mrokiem pomieszczenie i wspięła się na parapet. Jej lazurowe tęczówki podziwiały z zachwytem panoramę niemieckiego miasta, która prezentowała się naprawdę niezwykle. Podwinęła kolana pod brodę i otuliła je ramionami, układając na nich swoją głowę. Grafitowe niebo mieniące się tysiącem gwiazd otulało Klingenthal, a blask księżyca niebywale dodawał mu uroku. Rozciągające się pod oknem hotelowym budynki prezentowały się niezwykle okazale, a samochody mknące niemieckimi ulicami nadawały niesamowity nastrój temu miejscu. Z oddali można było dostrzec kompleks skoczni, a raczej jego zarysy oświetlone przez latarnie. Kąciki ust blondynki subtelnie drgnęły, dostrzegając ten właśnie szczegół. Wzdrygnęła się delikatnie, kiedy wnętrze pokoju wypełniło ciche pukanie. Odwróciła głowę w kierunku jego źródła i szepnęła ciche, acz stanowcze "proszę". Chwilę później próg pokoju przekroczyła smukła sylwetka. Gość niepewnie stawiał kroki, aż w końcu zatrzymał się na przeciw dziewczyny. Rozalia uniosła głowę i napotkała się na stalowe tęczówki skoczka, które w mroku prezentowały się naprawdę zjawiskowo. Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę, aż w końcu Wieczorek wbiła wzrok w przestrzeń znajdującą się za skoczkiem. 

-Niezwykłe miejsce, prawda?-rzucił Prevc, chcąc rozluźnić atmosferę.

-Zdecydowanie.-mruknęła blondynka.-Co Cię tu sprowadza?-zeskoczyła z parapetu, stając na przeciw niego. 

-Nie chciałabyś się wybrać z nami do baru na jedno piwko? Niestety, ale Goran na więcej nie pozwolił.-zaśmiał się cicho.

-Mogę wam potowarzyszyć, o ile nie będę przeszkadzać.-posłała mu subtelny uśmiech.

-Ty?! Nigdy!-odparł niemalże natychmiast.

-W takim razie daj mi chwilkę.-puściła mu oczko.

Brunet skinął jedynie głową, chcąc opuścić pomieszczenie, lecz wtedy blondynka zapewniła go, że nie ma się zamiaru przebierać. Peter, więc oparł się nonszalancko o ścianę, przyglądając się krzątającej po pokoju dziewczynie w poszukiwaniu kurtki. Po kilku minutach lekarka odnalazła zgubę i zarzuciła ją na siebie, a następnie opadła na miękki materac i wsunęła stopy w botki na sporej koturnie. Zerknęła jeszcze na swoje odbicie w lustrze i stwierdzając, że tragedii nie ma ruszyła w kierunku drzwi. Przy bok 23-latka sprawnie pokonała schody, stawiając się obok sporej grupki chłopaków. Anze powitał ją szerokim, nieco przerażającym uśmiechem, a Domen pomachał do niej przyjaźnie. Reszta drużyny wymieniła z nią jedynie piątkę i wyruszyła w drogę. Rozalia także chciała opuścić hotel, lecz zatrzymał ją Peter. Szarooki zastygł naprzeciw niej, sięgając dłonią zamek jej kurtki. Zasunął go po samą szyję, puszczając jej oczko. 

-Nie chce, abyś się przeziębiła. Cene by mi urwał za to łeb.-zachichotał, osuwając się na bok. 

-Jeszcze jakiś czas temu się o to nie martwiłeś. Dostałam zapalenia płuc po tym cholernym basenie.-mruknęła, wspominając akcję z przed kilku tygodni.

-Musiałaś ponieść karę za swoje karygodne zachowanie.-obdarzył ją szerokim uśmiechem.-Choć bo zaraz zaczną snuć domysły czy przypadkiem nie zaszyliśmy się w jakiś krzakach i się nie zabawiamy.-pociągnął ją za rękę w kierunku drzwi.

-Przepraszam bardzo, co?! Z Tobą?! Nigdy!- oburzyła się blondynka.

-Jeszcze będziesz o to błagać, skarbie.-puścił w jej stronę lotnego całusa.

-To Ty będziesz jęczał żebym Cię dotknęła.-zaprezentowała mu swój język i ruszyła.

Sięgnęła po kufel piwa, prezentując swoje uzębienie w całej okazałości w kierunku Domena. Nastolatek stuknął naczyniem o naczynie blondynki i upił spory łyk trunku, ogłaszając toast za ich zdrowie.Swoją drogą dziwiła się jakim cudem barman zdecydował się sprzedać alkohol takiemu młodzieńcowi? Przecież z kilometra było widać tą dziecięcą buźkę. Jeszcze jakby to się zachowywało dorośle. A przecież najmłodszy z rodu Prevców przy pierwszym konsumowaniu piwa wylał na siebie pół zawartości kufla. Wyglądał co najmniej rozbrajająco z gigantyczną plamą na czarnych dresach, a śmierdział niesamowicie. Peter zdawał się nie zauważyć procentów spożywanych przez brata, gdyż sam zajął się własnym napojem i wdał w pogawędkę z Robertem. Kranjec już wcześniej zawarł umowę z klonem Petera, że zadba o zainteresowanie jego brata skupione na sobie, aby ten w spokoju konsumował się alkoholem. W końcu sam był kiedyś młody, więc doskonale rozumiał Domena. Pero był naprawdę świetnym starszym bratem, ale w kwestii spożywania procentów pozostawał nie ugięty. Twierdził, że Domenowi może to zaszkodzić i wolał go w ten świat na razie nie wciągać. Najmłodszy w gronie drużyny słoweńskiej powoli odczuwał skutki procentów przemieszczających się w jego krwiobiegu i zaczął nucić wesoło pod nosem "Happy" autorstwa Pharrella Williamsa. Blondynka spojrzała na niego roześmiana, kręcąc głową i dołączyła się do niego. Mile zaskoczony Słoweniec poderwał się z miejsca i porwał Polkę w obroty na niewielki parkiet. W głośnikach rozbrzmiewała właśnie "This girl" (klik). Wieczorek korzystała ze swojego doskonałego humoru i poddała się chwili. Zjawiskowo kołysała biodrami na boki, co jakiś czas obracając się wokół własnej osi za sprawą dłoni Domena. Jej jasne kaskady unosiły się i opadały na plecy z każdym ruchem nie raz, muskając przy tym nos skoczka. Chwilę później zaczęła ocierać się zmysłowo o uda nastolatka, posyłając mu cwany uśmiech. Może nieco udzielał się jej alkohol, ale w pełni nad sobą panowała. Była już doświadczona w takich sprawach. Prevc wodził dłońmi po brzuchu dziewczyny także, szczerząc się pod nosem. Zainteresowani zawodnicy słoweńskiego teamu przyglądali się popisom tej dwójki, klaskając ochoczo w dłonie, aby jeszcze bardziej się rozkręcili. Pero po dłuższej chwili także obrócił głowę w ich stronę i prychnął pod nosem na widok klejącej się do jego brata lekarki. 

-Jeszcze będziesz moja.-mruknął pod nosem, upijając ostatni łyk piwa.-To jak zbieramy się?-rzucił do zainteresowanych tańcem blondynki i bruneta kolegów. 

-Pewnie.-odparli jednogłośnie.

Podopieczni Gorana zeskoczyli z barowych, wysokich krzeseł i narzucili na siebie kurtki, a następnie czapki, podążając w kierunku drzwi wyjściowych. Rozalia zasapana rzuciła się za nimi w pogoń, zgarniając po drodze swoje odzienie wierzchnie, a w jej ślady poszedł Domen. Otulona puchatą kurtką opuściła wnętrze lokalu, odczuwając na policzkach różnice temperatur. Przybiła żółwika z towarzyszącym jej młodszym Prevcem i wymieniła z nim porozumiewawczy uśmiech, oświadczając, że muszą to kiedyś powtórzyć. Oszołomiony alkoholem krążącym w jego żyłach skinął jedynie głową i poczuł jak w swoich ramionach zamyka go Morfeusz. 

-Ja się pytam kto mu kuźwa dał alkohol?!-warknął rozwścieczony do granic możliwości Peter, który w porę złapał Domena za nim ten runął za ziemię.

-Zawarliśmy z młodym układ i wiesz  myślałem, że jedno piwko mu nie zaszkodzi. Po za tym Janus nie zabronił mu się napić.-bronił się Robert.

-Janus nie jest jego ojcem ani bratem! Cholera! Po Tobie się tego nie spodziewałem!-wydzierał się medalista IO w Soczi. 

-Peter, zluzuj. To tylko jedno piwo. Możliwe, że pił pierwszy raz i po prostu nie jest przyzwyczajony. Do jutra wytrzeźwieje.-starała się załagodzić atmosferę Wieczorek.

-Zamilcz.-syknął przez zaciśnięte zęby.-Już z jedną blondynką miałem doczynienia i nie skończyło się to dobrze dla mnie. Teraz może się to dla Ciebie nie zakończyć dobrze.

-Ja rozumiem, że to Twój brat i się o niego martwisz, ale ja za Twoje błędy z przeszłości płacić nie będę.-rzuciła zirytowana.

Dała ponieść się adrenalinie i jej drobna dłoń wylądowała na jego prawym policzku, który niemal natychmiast oblał się czerwienią w odcieniu buraka i nie było to spowodowane panującym na dworze mrozem. Wściekła wyminęła bruneta i wyruszyła przed siebie. Dziękowała w duchu za to, że zdążyła zapamiętać drogę do hotelu.


                                                  ~*~
Dzień dobry ^^ Jak widzicie, gdy wszystko idzie już w dobrym kierunku w relacjach Rozalii z Peterem to coś musi się wydarzyć :D Czy Wieczorek db zrobiła policzkując Prevca czy może dała się ponieść emocjom ? ;) Domen i Rozi zdecydowanie zaszaleli ^^  Lanisek normalny to rzadkość więc zachwycajmy się tym póki nam to dane :D Całuje i do zobaczenia ! ;*
PS: Wisła nachodzę! ;3 Marzenia się spełniają ! *.* <3



2 komentarze:

  1. Bardzo dobrze zrobiła. Sama mam ochotę mu przywalić bo zachował się żałośnie. Co do Domena to każdemu może się zdarzyć. Młodość musi się wyszumieć jak to mówią :D pozdrawiam i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Domen i Rozalia zaszaleli nie ma co :) Ale jak dla mnie Rozalia z tym policzkiem przesadzila, Peter nie był miły ale nie aż tak :)
    Flavka

    OdpowiedzUsuń